Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Krzysztof Leja: "Psychicznie czuję się przemęczony"

Po trzech sezonach spędzonych w kadrze młodzieżowej i skończeniu wieku juniorskiego, Krzysztof Leja wypadł poza struktury Polskiego Związku Narciarskiego. W wieńczących sezon na igelicie Letnich Mistrzostwach Polski, indywidualnie Leja zajął 18. miejsce, a dzień później był członkiem drużyny, która wywalczyła złoty medal na obiekcie im. Adama Małysza. Jak 20-latek odnajduje się poza kadrą?


- Bardzo ciężko się przygotowuje do sezonu, jeśli nie ma się stałego trenera. Jedna myśl szkoleniowa przynosi plusy, a ja aktualnie muszę zmieniać trenerów jak rękawiczki. Na każdych zawodach mam innego szkoleniowca. Dobrze, że wspiera mnie trener Krzysztof Sobański ze szkoły, który pomaga mi trenować na sucho. Na skocznię jeżdżę ze szkołą, a w miarę możliwości pomaga też klub - tłumaczy reprezentant AZS-u Zakopane.

- Jestem teraz studentem i mam nieco większe dofinansowanie z wojewódzkiego AWF-u. Dzięki temu, mogę sobie kupić jakiś sprzęt. Takiej możliwości nie mają inni zawodnicy z pozostałych klubów - dodaje trzykrotny triumfator cyklu LOTOS Cup, w kategoriach junior C, D i E.

Skąd pieniądze na występy w tegorocznym cyklu FIS Cup? - Fundusze były z klubu. Ja, Andrzej Zapotoczny i Wojciech Marusarz jesteśmy w studenckim systemie ACSS, w którym dostajemy pieniądze z wojewódzkiego AWF-u. Dlatego możemy w miarę możliwości pozwolić sobie na wyjazd na zawody, bo na zgrupowania nie jeździmy nigdzie. Przeważnie trenujemy przez dzień-dwa w Szczyrku, bo w Zakopanem kompletnie nie ma gdzie skakać, więc nie jest łatwo poza kadrą.

Trudno o motywację w nowej rzeczywistości? - Motywacja jest na pewno większa, bo chciałoby się z powrotem dostać do kadry. To trenowanie zaczyna być bardziej samodzielne. O wszystkim trzeba myśleć samemu. W kadrach wieloma kwestiami zajmują się szkoleniowcy. Pomaga jeszcze Krystian Długopolski, który jest trenerem klubowym, ale największą rolę odgrywa trener Sobański, z którym współpracowałem w czasach szkolnych.

Jak 18. zawodnik rywalizacji indywidualnej ocenia swój występ w krajowym czempionacie? - Przyznam szczerze, że oczekiwałem trochę więcej od siebie. Skoki były niby dobre, ale nie chce to lecieć. Fizycznie są możliwości, ale psychicznie czuję się przemęczony. Nie miałem możliwości odcięcia się od skoków i wyjazdu na jakieś wakacje. Może zrobię sobie teraz lekki odpoczynek, a potem znowu trenujemy, bo w sezonie zimowym trzeba skakać i pokazywać coś lepszego.

Cele na najbliższą zimę? - Chciałbym pojechać na zbliżającą się Zimową Uniwersjadę do Kazachstanu. W FIS Cupach też, ale chciałbym startować w zawodach wyższej rangi, co jest wiadome. Jest ciężko, bo pierwszeństwo mają rzekomo kadrowicze, a dopiero później pod uwagę brani są seniorzy. Zobaczymy, jak to będzie. Ja jestem dobrej myśli i będę się starał, aby zaczęło mnie to jeszcze bardziej cieszyć. Radość dają mi niektóre skoki, jeśli wychodzą, ale czasem i też denerwują.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela