Strona główna • Austriackie Skoki Narciarskie

Hayboeck i Kraft w austriackiej edycji "Milionerów"

W poniedziałek w austriackiej telewizji wyemitowano odcinek słynnego show "Milionerzy", którego uczestnikami byli liderzy tamtejszej kadry narodowej w skokach narciarskich - Stefan Kraft i Michael Hayboeck. Z tej okazji, zawodnicy udzielili krótkiego wywiadu portalowi tt.com, w którym mówią m.in. o samym występie w programie, pieniądzach i marzeniach.


Co możecie powiedzieć o występie w programie?

Michael Hayboeck: Na pewno jesteśmy trochę mądrzejsi (śmiech).

Stefan Kraft: Przekonanie się na własnej skórze, jak to wszystko funkcjonuje, było naprawdę fajnym doświadczeniem.

Michael, jako sportowiec jesteś przyzwyczajony do radzenia sobie z presją. Czy pomogło ci to w jakiś sposób?

M.H.: Kiedy jesteś graczem, kilka razy analizujesz odpowiedź, jakiej chcesz udzielić. Na widowni jest zdecydowanie łatwiej.

Stefan, jaką rolę w twoim życiu odgrywają pieniądze?

S.K.: Świetnie, kiedy są, ale jest sporo ważniejszych spraw. Na przykład zdrowie, czy rodzina.

Michael, niedawno przeprowadziłeś się ze swoją dziewczyną do nowego mieszkania. Czy przed przeprowadzką wszystko dokładnie kalkulowałeś?

M.H.: Wszystko przemyślałem, na pewno nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto. Jestem bardzo szczęśliwy, że dzięki dobrym występom mogłem pozwolić sobie na nowy dom.

Stefan, jakie są twoje marzenia?

S.K.: Chciałbym pojechać na wakacje w jakieś niesamowite, bezludne miejsce… W przyszłości oczywiście wybudować swój własny dom i po prostu wieść szczęśliwe życie.

Stefan, pieniądze są dla ciebie dodatkową motywacją?

S.K.: Kiedy siedzę na belce startowej, nie myślę o pieniądzach. Wtedy liczy się tylko oddanie dobrego skoku. Jednak w tej dyscyplinie nagrody nie są aż tak wysokie jak choćby w narciarstwie alpejskim. Zwycięzca jednorazowego startu zgarnia większą sumę niż triumfator Turnieju Czterech Skoczni.

Także w piłce nożnej zarobki są znacznie wyższe…

M.H.: Tak, piłka nożna jest zdecydowanie przepłaconą dyscypliną. Ale jest też mnóstwo niedocenianych sportowców, jak choćby kombinatorzy norwescy, którzy pracują tak ciężko jak my, a zarabiają zdecydowanie mniej.