Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Markus Eisenbichler: "Widzę, że to działa"

Po nieudanym ostatnim sezonie Markus Eisenbichler zanotował bardzo udane lato, w którym wygrał klasyfikację generalną Pucharu Kontynentalnego. 25-letni skoczek z Siegsdorf wprowadził w ostatnich miesiącach cały szereg innowacji do swojego treningu, co szybko zaczęło dawać wymierne efekty.


Przełomowym sezonem dla Eisenbichlera, który na co dzień pracuje jako policjant w Bad Endorf, była zima 2014/15. Zajął wtedy 15 miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, kilkakrotnie plasując się w czołowej dziesiątce poszczególnych zawodów. Najwyżej, bo na szóstym miejscu, znalazł się w Engelbergu i Zakopanem. Następny sezon był jednak dla Niemca krokiem wstecz. 61 punktów uzbieranych przez całą zimę i 39 miejsce w generalce to wynik znacznie poniżej oczekiwań i możliwości 25-latka. Po zakończeniu sezonu Eisenbichler dokonał znaczących zmian w przygotowaniach do następnej zimy. Latem wygrał w miażdżącym stylu cykl Letniego Pucharu Kontynentalnego triumfując w pięciu poszczególnych konkursach.

- Po ostatnim sezonie zupełnie zmieniliśmy rodzaj treningu - przyznaje reprezentant Niemiec - Zacząłem bardziej wsłuchiwać się w swoje ciało. Całe proces szkolenia został zindywidualizowany pod moim kątem. Wprowadziliśmy też kilka zmian w samej technice skoku. Początkowo byłem sceptycznie nastawiony do tych innowacji, ale już nie jestem, bo widzę, że to działa. Nie chcę jednak zdradzać wszystkich szczegółów. Zmiany zaszły też w moim psychicznym podejściu do startów. Nauczyłem się radzić sobie z presją, wiem też, że nie można chcieć niczego za bardzo, bo wtedy to nie wychodzi. Na starcie jestem spokojny, patrzę na siebie, a nie na innych, a jeżeli coś nie wychodzi, to się nie spinam, tylko dalej starannie wykonuję swoją pracę.

- Wszystko, co wprowadziłem po ostatnim sezonie działa naprawdę dobrze - kontynuuje skoczek - Lato było bardzo udane, choć wiadomo, że wtedy jeszcze większość skoczków jest daleka od swojej optymalnej formy. Niezależnie od tego z mojej aktualnej dyspozycji jestem naprawdę zadowolony. Wypracowałem sobie takie podstawy, które pozwalają mi spokojnie myśleć o zimie. Cały czas są oczywiście elementy, nad którymi muszę pracować. Sukcesy odnosiłem co prawda głównie w Pucharze Kontynentalnym, ale muszę przyznać, że poziom tego cyklu bardzo poszedł w górę i wcale nie jest tak łatwo o dobry wynik. Zdarza się, że występują tam skoczkowie z absolutnej światowej czołówki, jak na przykład Stefan Kraft. Ja traktuje zwycięstwo w Pucharze Kontynentalnym jako swój sukces.

Choć start Eisenbichlera w inauguracji Pucharu Świata w Ruce był niemal pewny, wczoraj został oficjalnie potwierdzony. Werner Schuster ogłosił, że triumfator letniej drugiej ligi uda się wraz z kadrą do Finlandii.

- Jestem bardzo szczęśliwy, że otrzymałem powołanie na inaugurację Pucharu Świata, że zdobyłem zaufanie trenerów - cieszy się skoczek z Siegsdorf - To potwierdzenie, że wszystko co robiłem w ostatnim czasie było słuszne, że ciężka praca się opłaciła. Nie stawiam sobie jednak żadnych celów wynikowych w związku ze startami w Pucharze Świata. Chcę cały czas realizować to, co robiłem na treningach i w Letnim Pucharze Kontynentalnym. Mam zamiar robić to jak najlepiej to co potrafię i wrócić zadowolony z konkursu do domu. Mistrzostwa w Lahti? Najpierw muszę dostać się do kadry na te mistrzostwa, a to nie jest takie proste, choć oczywiście chciałbym się tam znaleźć. W minionym sezonie bardzo zależało mi na starcie w mistrzostwach świata w lotach, a w takiej formie, w jakiej byłem do niczego nie byłem drużynie potrzebny.

W rozmowie z portalem Eisenbichler opowiedział też o tym, jak zaczęła się jego przygoda ze skokami na nartach:

- Zanim związałem się ze skokami, próbowałem różnych dyscyplin - piłki nożnej, hokeja, narciarstwa alpejskiego. Raz kiedyś wybrałem się na trening dzieci z sekcji skoków klubu TSV Siegsdorf. Poczułem się zafascynowany tym sportem. Już wcześniej podczas zjeżdżania na nartach kiedy tylko nadarzyła się możliwość, próbowałem skakać, zawsze jak najdalej. Poczułem, że to jest to i wybrałem sobie taką właśnie ścieżkę rozwoju sportowego. Tego jednak, że dotrę tu, gdzie dziś jestem, wówczas nie mogłem przewidzieć.