Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Maciusiak: "Dzieci wolą siedzieć przed komputerem niż uprawiać sport"

Za Maciejem Maciusiakiem pierwszy etap pracy w roli trenera kadry juniorów. Z 34-letnim szkoleniowcem na temat jego podopiecznych, wyzwań związanych z pracą z młodzieżą i celach na nadchodzącą zimę, porozmawialiśmy przy okazji zgrupowania w Centralnym Ośrodku Sportu w nadmorskim Cetniewie.


- O tej porze roku mamy tu super warunki do treningu. Co prawda za oknem jest już niemal zimowo, ale mamy tutaj wszystko, czego potrzebujemy. Na korzyść tego ośrodka przemawia m.in. inny klimat. Wiadomo, że my o tej porze dużo nie potrzebujemy. Chodzi głównie o salę gimnastyczną czy siłownię, a tutaj gwarantują nam wszystko na miejscu. Bez względu na pogodę, w stu procentach możemy realizować założenia treningowe. Na Kaszubach pojawiliśmy się tylko bez Dawida Jarząbka, który z powodu problemów zdrowotnych jest wyłączony z zajęć na okres 3-4 tygodni - relacjonuje trener.

Czy przerwa może zaszkodzić 17-latkowi w przygotowaniach do sezonu? - Jeżeli z wagą w jego przypadku wszystko będzie w porządku, to nie widzę żadnych przeciwwskazań, żeby nie brać go pod uwagę pod kątem startu na Mistrzostwach Świata Juniorów. Na pierwszy zimowy period będzie może ciężko Dawidowi wrócić do pełnej dyspozycji, ale współpracujemy z panią dietetyk i jak wróci z bardzo dobrą wagą, to nie widzę żadnych ograniczeń.

Jak wygląda sytuacja w grupie u progu sezonu zimowego? - Ja jestem bardzo zadowolony, bo chłopaki zrobiły wielki krok do przodu. Na wiosenne zgrupowanie w Cetniewie zawodnicy przyjechali z bagażem kilku zbędnych kilogramów, a także byli wówczas słabsi motorycznie. Jestem usatysfakcjonowany z dokonanego postępu, bo włożyli wiele pracy w ten sezon letni i zobaczymy, jak będzie zimą. Po sukcesach juniorskich w 2014 roku w Val di Fiemme, mieliśmy dwa lata regresu wyników wśród młodzieżowców. Robimy wszystko, aby poprawić rezultaty.

Czy wyniki z lata są ponad stan założony wiosną? - Wiadomo, że kiedy braliśmy tę grupę, to nie wyglądało to kolorowo. Trzeba zauważyć, że są to bardzo młodzi chłopcy. Tylko Łukasz Bukowski jest w optymalnym wieku dla juniora. Reszta z nich ma ma przed sobą dwa lub trzy starty na MŚJ. Bardzo pozytywne jest to, że nie robią kroków w tył, lecz stale idą do przodu, a chyba o to w tym chodzi.

Planowany na drugą połowę listopada wylot do Park City dojdzie do skutku? - Wylot na pierwszy śnieg do Stanów Zjednoczonych został odwołany. Będziemy czekać w Europie, zerkając za okno na panującą aktualnie pogodę. Będziemy czekać na naśnieżenie jakiejś skoczni. Z tego, co wiem, w Skandynawii jest już gotowy obiekt w Rovaniemi, ale jest to ostateczność, bo wybierać się tam na pierwszy śnieg, to trochę daleko dla nas. Wiadomo, że w Finlandii zazwyczaj panują trudne warunki pogodowe, więc aktualnie czekamy na śnieg w okolicy. Może będzie to Ramsau, a może Planica.

Pod koniec października, w Predazzo odbyło się wspólne zgrupowanie wszystkich polskich grup szkoleniowych. Jak trener Maciusiak ocenia pobyt we Włoszech w wykonaniu swoich podopiecznych? - Było to bardzo owocne zgrupowanie. Jest ta współpraca między kadrami, bo szczególnie często kontaktujemy się ze Stefanem Horngacherem, ale też z Michalem Dolezalem, który bardzo pomaga nam sprzętowo. Mamy zapewnienie, że niczego nam nie zabraknie.

W czym kadrze juniorów może pomóc nowy dyrektor-koordynator ds. skoków i kombinacji norweskiej, Adam Małysz? - Nasza grupa z Adamem nigdy nie miała problemu. Zawsze był przy nas, niezależnie od zajmowanej funkcji. Adam jest w trudnej sytuacji, bo jest poniekąd między młotem a kowadłem, ale stale stara się pomóc i rozwiązać każdy problem. Bardzo dobrze, że jest teraz jeszcze bliżej skoków narciarskich.

Jak 34-letni szkoleniowiec na tym etapie mógłby scharakteryzować juniorów trenujących aktualnie nad Bałtykiem? - Łukasz Bukowski ma bardzo dobre warunki somatyczne i motoryczne, ale brakuje mu jeszcze dużo w technice, szczególnie na skoczni. Paweł Wąsek jest bardzo dobrze skoordynowany, a na dodatek nie ma problemów z wagą, więc w sezonie letnim już pokazywał, że stać go na dobre skoki. Dominik Kastelik potrzebuje stabilizacji, bo udowadnia, iż stać go na solidne skakanie, ale przychodzi kolejny dzień i coś nie wychodzi. Tutaj pojawia się brak powtarzalności. Bartosz Czyż odstaje od chłopaków motorycznie, co widać na testach na platformie dynamometrycznej. Swoje braki nadrabia jednak bardzo dobrą techniką na skoczni. Jest to przesympatyczny zawodnik, ale musi pracować nad motoryką, aby był silniejszy. Kiedy warunki dopisują, to jest mu zdecydowanie łatwiej. Tomasz Pilch to najmłodszy zawodnik w grupie, ale ma to coś, co jest potrzebne w skokach. Jest dobry motorycznie, ale brakuje mu jeszcze nieco techniki na skoczni. Jeśli wszystko wykorzysta, to stać go na pojedyncze, wartościowe skoki, co zaprezentował już na Letnich Mistrzostwach Polski. Pokładam wielkie nadzieje w całej grupie, bo jak powiedziałem wcześniej, na początku wydawało się, że będzie to grupa odstająca od reszty, ale zrobili taki postęp w ciągu pół roku, że ze zniecierpliwieniem czekam na wyniki na śniegu.

Sztab kadry C wielokrotnie podkreślał, iż oprócz treningów fizycznych czy technicznych, szczególną rolę podczas pracy z juniorami odgrywa sfera pedagogiczna. Jak w tej chwili wygląda podejście polskich młodzieżowców do sportu? - Stają się powoli profesjonalistami. Chcąc coś osiągnąć w sporcie, trzeba w stu procentach przykładać się do treningów. Ale jest wiele innych czynników pozasportowych, o których trzeba z nimi rozmawiać. Mowa tutaj między innymi o szkole, zachowaniu w domu czy kontakcie z dziennikarzami. Jest wiele rzeczy, na które przedtem nie musiałem zwracać uwagi, bo pracowałem z bardziej doświadczonymi zawodnikami. Z młodzieżą trzeba konsekwentnie pracować. Nie wystarczy raz powiedzieć swojego zdania, tylko potrzebna jest swego rodzaju kontrola, ale myślę, że się dogadujemy.

Brano pod uwagę dołączenie do kadry siódmego juniora? - Cały czas monitorujemy sytuację. Jest grupa TZN-u, są uczniowie Szkół Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem czy Szczyrku, więc była taka możliwość. Zostawiliśmy furtkę, gdyż mogliśmy dołączyć nawet dwóch zawodników, ale na ten sezon zimowy zostanie bieżąca szóstka.

W Letnich Mistrzostwach Polski w kategorii junior A wystartowało zaledwie sześciu skoczków. Jak można zmienić ten negatywny trend? - Nie od nas to zależy, ale trzeba zwrócić uwagę na pracę w szkołach, a szczególnie w klubach. Wiadomo jak działa system w Polsce. Tych pieniędzy po prostu nie ma. Nadeszły takie czasy, że dzieci wolą siedzieć przed komputerem niż uprawiać sport. Jest to szerszy problem, dotyczący też innych dyscyplin, a nie tylko skoków. Nam potrzebny jest kolejny wielki sukces. Jak Adam Małysz zaczął to wszystko, tak Kamil Stoch to kontynuuje i potrzeba dobrej atmosfery wokół całej reprezentacji. Dobre wyniki przyciągają nowe dzieci do uprawiania sportu. Na ten moment mamy problem z juniorami. W kategorii "A" wystartowało sześciu zawodników, a poziom był bardzo niski. W kategorii "B" wyglądało to znacznie lepiej, ale nie mam na to wpływu.

Jakie cele Maciej Maciusiak stawia przed swoimi podopiecznymi na sezon 2016/2017? - Będziemy starać się startować w pojedynczych zawodach Pucharu Kontynentalnego, bo z pewnością stać na to moich podopiecznych, ale głównym celem są MŚJ w Park City. Temu będziemy podporządkowywać wszystkie mikrocykle treningowe. Nie będziemy na siłę startować w zawodach, których nie uwzględniamy w planie na ten sezon.

Którzy członkowie kadry A mogą powalczyć o czołowe lokaty podczas inauguracji Pucharu Świata w Ruce? - W tej kwestii niedużo się zmieniło. Wysoką dyspozycję utrzymywali Maciej Kot, Kamil Stoch i Dawid Kubacki. To była taka wybijająca się trójka w Predazzo.

Korespondencja z Cetniewa, Dominik Formela i Sebastian Jętczak