Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wypowiedzi Dawida Kubackiego i Piotra Żyły po inauguracyjnym konkursie

Najlepszą inaugurację sezonu w dotychczasowej karierze zanotował nie tylko Maciej Kot (5. miejsce), ale także Dawid Kubacki, dla którego 16. lokata wywalczona w piątek jest również najlepszym rezultatem osiągniętym w historii jego występów na fińskiej skoczni Rukatunturi. Tuż za 26-latkiem otwarcie sezonu zakończył Piotr Żyła, który nie utrzymał 7. miejsca zajmowanego na półmetku zmagań.


Dawid Kubacki (16. miejsce w piątkowym konkursie):

Jak podopieczny Stefana Horngachera ocenia wejście w sezon 2016/2017? - Powiedziałbym, że był to całkiem przyzwoity konkurs w moim wykonaniu, pomimo tego, że w pierwszym skoku nie do końca to zagrało, jak zagrać powinno. Pojawiło się troszkę nerwów, bo wiadomo, że jest to pierwszy start, ale mimo wszystko nie był to bardzo zły skok. Troszkę go szkoda, ale całościowo podsumowałbym te zawody bardzo pozytywnie. Druga seria przyniosła całkiem fajny skok, a ja go bardzo dobrze czułem. Myślę, że trener to potwierdzi. Zobaczymy, gdy zejdzie na dół.

- Ogół oceniam pozytywnie. Mamy też wysoko Maćka, więc bardzo fajnie. W moim pierwszym skoku była mała niestabilność na progu, przez co nieco go spóźniłem. Można było skoczyć kilka metrów więcej, co dałoby wyższe miejsce po I serii. Byłbym kilka punktów do przodu, ale to już jest przeszłość. Teraz patrzymy do przodu, aby w kolejnych konkursach wykonywać swoją robotę i wykorzystywać te umiejętności, których się nauczyłem przez ostatni niecały rok - dodaje Polak.

Czym różnią się metody szkoleniowe Łukasza Kruczka od tych, postawionych przez Stefana Horngachera? - Po krótce, to wszystkim. Nie będe wszystkiego zdradzał, bo nie o to też chodzi, ale każde ćwiczenie i trening wyglądają trochę inaczej. Inne elementy wykorzystujemy do tego, aby poprawiać się na skoczni. Myślę, że to jest główna zmiana.

- Już w sezonie letnim było widać, że ta zmiana u niektórych bardzo dobrze podziałała od razu, a u innych, tak jak u mnie, troszeczkę później. Na samym początku miałem jeszcze drobne problemy, aby się oswoić z nowymi ćwiczeniami i przestawić na nowe skakanie, ale koniec końców, efekt jest fajny. Wiem, że stać mnie na dobre skakania. To pokazywały ostatnie zawody letnie i obozy treningowe tuż przed zimą. Jestem spokojny o swoją dyspozycję - zapewnia 26-latek.

Piotr Żyła (17. miejsce w piątkowym konkursie):

- Pierwszy skok był trochę ponad stan, a drugi nieco poniżej moich możliwości. Były to dwa normalne soki. Nie jakieś szczególne, ale takie, jakie udawało się oddwać na treningach. W drugiej serii doszło trochę więcej stresu, bo dawno nie plasowałem się tak wysoko. Po pierwszej próbie byłem w szoku, że tak fajnie udało mi się skoczyć. W drugiej rundzie wystąpiło za dużo spięcia, przez co zabrakło luzu i automatyzmu. Mimo wszystko, był to skok do zaakceptowania - mówi członek kadry A.

Z czego wynikały liczne problemy uczestników zmagań na zeskoku? - Zdarza się to podczas pierwszych zawodów na śniegu. Nie wszyscy zdążyli wskakać się w warunki zimowe, a jednak jest to coś innego. Dodatkowo przy mrozie narty nie odjeżdżają tak płynnie. Trzeba sobie zostawić troszkę rezerwy. Nie wiem, jak wyglądało to w przypadku Kamila i Olka, bo widziałem tylko finały występ Petera Prevca. Wylądował za bardzo z przodu i zakantowało mu nartę. Myślę, że spowodowane jest to małą liczbą oddanych skoków na śniegu. Ja w seriach konkursowych czułem się pewnie, ale na treningach nie. Tam jak paralityk. Pierwsza seria zawodów? Klasa. Takiego telemarku już dawno nie udało mi się wykonać. Drugie lądowanie też było w porządku.

Inaugurację można podsumować na plus? - Jasne, że na plus. Powoli, do przodu. Ważne, że w drugiej serii się skakało, a nie pauzowało. To jest na początek sezonu bardzo ważne. Szczególnie dla mnie, bo nabiera się więcej pewności siebie. Przez całe lato miałem trochę innej pracy. Bardziej skupiałem się nad techniką, więc dla mnie wyszło to dobrze.

Korespondencja z Ruki, Tadeusz Mieczyński i Marcin Hetnał