Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: "Opłaciło się być cierpliwym i ciężko pracować"

681 dni - tyle dni Kamil Stoch musiał czekać na kolejne zwycięstwo w zawodach z cyklu Pucharu Świata. Triumf w norweskim Lillehammer jest 16. w jego karierze. W niedzielnym konkursie 29-latek uzyskał 134 metry oraz 130,5 metra, dzięki czemu o 0,6 pkt pokonał drugiego z podopiecznych Stefana Horngachera - Macieja Kota. Po weekendzie w Norwegii Stoch awansował na 6. lokatę w klasyfikacji generalnej PŚ.


- Towarzyszy mi super uczucie. Bardzo się cieszę, że nasza dwójka stanęła dzisiaj na podium. Było to wyczekane, ale też wypracowane. Opłaciło się być cierpliwym, robić swoje i ciężko pracować. Dzisiaj mamy nagrodę za to, co zrobiliśmy w ostatnim czasie. Ja dalej jestem w szoku! - mówi Stoch.

- Cała nasza grupa jest na naprawdę dobrym poziomie. Przez całe lato i pierwsze konkursy tego sezonu, wraz ze sztabem szkoleniowym, poświęciliśmy na to dużo pracy. Wczoraj też skakaliśmy dobrze. Wystarczy lepszy dzień, trochę więcej szczęścia i można się przesunąć o 2-3 miejsca w górę. Poziom jest bardzo wyrównany. Dyspozycja dnia, trochę szczęścia i zupełnie zmienia się obraz klasyfikacji - dodaje Polak.

Dłuższe oczekiwanie na skok w pierwszej rundzie było problematyczne? - Tak bywa. Trochę już jestem w tej branży, więc nie była to dla mnie nowa sytuacja. Może to trochę wybić z rytmu, ale ważne jest w takim momencie skupienie się na sobie i potraktowanie tego jako czegoś, na co nie ma się wpływu. Trzeba robić swoje.

Czy mistrz świata z 2013 roku był usatysfakcjonowany ze swojego finałowego występu? - Nie byłem, bo zepsułem ten skok <śmiech>. To nie są złe skoki, bo nawet jeśli pojawiają się błędy, to są one na bardzo dobrym poziomie. Wygranie zawodów Pucharu Świata ze złymi skokami nieco mija się z celem. Drugi skok był trochę spóźniony, a do tego nieco spiąłem się za progiem, co było widać zwłaszcza na powtórce, bo z tego powodu miałem problemy przy lądowaniu. Koniec końców, wszystko na szczęście skończyło się dobrze. Te błędy nie przysporzyły mi dużych problemów.

Potwierdziło się, iż Domen Prevc nie radzi sobie tak dobrze, kiedy wiatr nie sprzyja zawodnikom? - Nie można mu ujmować umiejętności. Dzisiaj też było trochę loterii, zwłaszcza pod koniec pierwszej serii warunki bardzo się zmieniły. Ostatni zawodnicy skakali w kiepskich warunkach, a tutaj 0,5 m/s robi do 15-20 metrów różnicy.

Można powiedzieć, że praca zespołu Stefana Horngachera idzie w prawidłowym kierunku? - Dokładnie. Cieszę się i dziękuję za wiarę wszystkim, którzy we mnie wierzyli. A tym, którzy nie wierzyli... to nie <śmiech>. Walczymy dalej!

Kolejnym przystankiem w kalendarzu Pucharu Świata jest Engelberg, gdzie konkursy odbędą się na zmodernizowanej Dużej Titlis. Jak dwukrotny mistrz olimpijski podchodzi do następnego weekendu? - Engelberg jest bardzo przyjemnym miejscem. To malownicze miasteczko usytuowane wysoko w górach, gdzie często są dobre warunki atmosferyczne. Nic, tylko skakać!

Korespondencja z Lillehammer, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela