Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wypowiedzi Piotra Żyły i Stefana Huli po kwalifikacjach w Engelbergu

Polscy skoczkowie spisali się w piątkowych kwalifikacjach na zmodernizowanej Dużej Titlis znakomicie. Poza Dawidem Kubackim, który był drugi, w pierwszej dziesiątce uplasowali się także Piotr Żyła (4. miejsce) oraz Stefan Hula (8. miejsce). Oto, co powiedzieli nam tuż po zakończeniu rundy kwalifikacyjnej.


Piotr Żyła (4. miejsce w kwalifikacjach):

- Dzisiejsze skoki były dobre, fajne, równe i przyjemne. Przeróbkę skoczni oceniam na plus – nie ma belki i nie ma slalomu, a to były dwie takie rzeczy, które kojarzyły się z tą skocznią nie do końca pozytywnie. Mnie na rozbiegu nie wcisnęło – mówi wiślanin. Czy był bardzo zły po dyskwalifikacji w Lillehammer? - Na pewno. Ale to moja wina, co zrobić. Teraz już trzymam rączki wysoko w górze i już nic nie dotykam – uśmiecha się Żyła. - Lubię skakać w Engelbergu, jest tu fajnie i przyjemnie. Pogoda zazwyczaj też tu dopisuje, dużo polskich kibiców przychodzi i nas dopingują. To bardzo miłe.

Czy według Żyły jutro doczekamy się w pełni polskiego podium? - Nie… To znaczy dobrze by było, ale trzeba normalnie skakać. A jak tak będzie, to trzeba się cieszyć. Trzeba robić swoje – a coraz lepiej to wychodzi i pomału się poprawia.

Stefan Hula (8. miejsce w kwalifikacjach):

- Ze skoku na skok było coraz lepiej. Pierwszy taki zapoznawczy, drugi już w miarę, no i ten – dobry. Mam nadzieję, że w miarę rozwoju sezonu będzie coraz lepiej. Dzisiejsze skoki były w porządku, ze skoku na skok się rozkręcałem. W Lillehammer też bardzo pozytywny weekend – i sobota, i niedziela. Szczególnie niedziela i naprawdę dobre skoki – może i miejsce gorsze, ale skoki były naprawdę dobre, więc to cieszy. Bez napalania się, robić swoje i jedziemy dalej – uśmiecha się nasz zawodnik.

Co Hula, jako doświadczony zawodnik, może powiedzieć o nowej, przebudowanej Dużej Titlis? - Przede wszystkim rozbieg się zmienił, jest łagodniejszy. Zawsze na starej skoczni w pierwszym skoku ciężko było idealnie trafić w próg. Tutaj już nie ma takich problemów, jest lepiej wyprofilowany i nie ma takiego ostrego przejścia. No dobrze, na starej też nie było ostre, ale to jest zdecydowanie łagodniejsze. A tak to wiele się nie zmieniło – ciśnie z tyłu, czyli jak zawsze w Engelbergu. Ale tak, pierwszy skok wywołał taką reakcję "o, jest trochę inaczej!". Drugi był już z większym czuciem, a ten trzeci jeszcze na większym luzie, swobodny i myślę, że fajny. Fajny skok i fajny dzień – podsumowuje skoczek ze Szczyrku.

Korespondencja z Engelbergu, Tadeusz Mieczyński