Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Kamil jest jednym z faworytów TCS"

Adam Małysz, pełniący funkcję dyrektora ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim, towarzyszył naszym zawodnikom podczas ubiegłotygodniowych zawodów w Engelbergu. O tym, kto będzie liczył się w trakcie zbliżającego się Turnieju Czterech Skoczni, napisał w felietonie opublikowanym na łamach Przeglądu Sportowego oraz portalu eurosport.onet.pl


Czterokrotny medalista Igrzysk Olimpijskich jest zadowolony z postawy naszych zawodników na niecałe dwa tygodnie przed rozpoczęciem Turnieju Czterech Skoczni. Podkreśla znaczenie wysokiego miejsca reprezentacji Polski w Pucharze Narodów, zwraca też uwagę na powrót Piotra Żyły do pierwszej dziesiątki zawodów oraz na wspaniały występ Kamila Stocha. Mistrz olimpijski z Soczi będzie, zdaniem Małysza, jednym z głównych pretendentów do zwycięstwa w Turnieju. Świadomość swojej dobrej dyspozycji w ostatnich tygodniach dodała mu niezbędnej pewności siebie. Jednak aby odnieść sukces, konieczne jest pokonanie wielu mocnych przeciwników - Na pewno trzeba będzie do nich zaliczyć Domena Prevca czy Daniela Andre Tande. Obaj skaczą naprawdę wyśmienicie – uważa Małysz.

Choć młodego Prevca nie można lekceważyć, a jego wyniki stanowią spore zaskoczenie, czterokrotny mistrz świata zastanawia się, czy 17-latek wytrzyma presję 65. TCS. - To bardzo młody zawodnik, ale do tego nieobliczalny. (…)Może naprawdę wiele zwojować w skokach. Na razie jednak wszystkie konkursy odbywały się w miarę równych warunkach. Ciekaw jestem, jak poradzi sobie, kiedy na skoczni pojawią się mocniejsze podmuchy i to z różnych stron – zauważa.

Małysz zwraca także uwagę na ekstremalny styl prezentowany przez młodego słoweńskiego zawodnika. - Peter Prevc też kiedyś skakał tak odważnie. Tak było do momentu, kiedy zaliczył kilka upadków.

Zdaniem eksperta TVP w walce o zwycięstwo w Turnieju będą się liczyć również Austriacy, którzy po słabym początku sezonu powoli z powrotem stają się jedną z najmocniejszych reprezentacji w stawce. Fakt, że nasi zawodnicy nie plasują się w ścisłej czołówce klasyfikacji generalnej powinien zadziałać na ich korzyść, ponieważ dzięki temu nie ciąży na nich tak duża presja.

O zwycięstwie w Turnieju może przesądzić także przygotowanie sztabów szkoleniowych, zwłaszcza w zakresie nowinek sprzętowych. - Do tej pory nie wszyscy wyciągali jeszcze nowe elementy, ale w turnieju nikt nie zrezygnuje, by nie skorzystać z tego, co ma najlepsze – przewiduje Małysz. Zwraca też uwagę na to, że w tych kwestiach trzeba zawsze bacznie przyglądać się Austriakom, którzy, jego zdaniem, już w Engelbergu wystąpili w ulepszonych kombinezonach. Mocno liczy na to, że polski sztab także wykażą się pod tym względem innowacyjnością.

Na zakończenie felietonu wiślanin wspomina jednego ze swoich największych rywali – Simona Ammanna, z którym udało mu się porozmawiać w Engelbergu. Ze smutkiem odnotowuje słabą formę Szwajcara oraz jego niepokojąco szczupłą sylwetkę. Sam Simon w rozmowie miał przyznać, że opieka nad synem kosztuje go wiele energii. - W takich chwilach myślę sobie o tym, jak dobrze zrobiłem, że karierę skoczka zakończyłem w momencie, w którym odnosiłem sukcesy – kończy Małysz.