Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Dawid Kubacki: "Rok upłynął pod znakiem pracowitości"

Sylwestrowe kwalifikacje zakończyły się dla Dawida Kubackiego 17. miejscem. Rezultat członka kadry A to 129,5 metra. W noworocznym konkursie w niemieckim Garmisch-Partenkirchen w systemie KO zmierzy się on z przedstawicielem gospodarzy - Piusem Paschke. Czy 26-latek jest zadowolony z pracy wykonanej w dniu wieńczącym rok?


- Myślę, że tak. Zaliczyłem porządny trening i pozytywny akcent na koniec roku. Jak najbardziej jestem z tego dnia zadowolony. Są drobne niuanse, którym przy każdym skoku muszę poświęcić więcej uwagi. Ogólnie wygląda to całkiem dobrze. Większość rzeczy dzieje się automatycznie. Przed samym Turniejem pracowałem nad telemarkiem i myślę, że w Oberstdorfie już było to widać. Tutaj też było widać, ale sędziowie tego nie widzieli. Są drobne rzeczy, które z pewnością podlegają poprawie i na nich skupiam się już od następnego roku, a więc od jutra <śmiech>. W samym odbiciu da się znaleźć pewne braki. Aktualnie brakuje mi 5-6 metrów, które są do wypracowania drobnymi krokami. Wygląda to tak, że jest stabilizacja podstawowych rzeczy, nad którymi pracowaliśmy od wiosny. Teraz będzie można powoli niwelować wspomniane niuanse. Wszystkiego naraz nie da się zrobić.

Czy oceny sędziowskie zbyt często odbiegają od realnego wykonania skoku? - Ja sobie mogę uważać, ale taka jest prawda. Nie ja siedzę na wieży, więc nie widzę z jakiego kąta oni widzą skoki. Prawda jest taka, że często da się to zauważyć. Według przepisów długość skoku nie powinna wpływać na notę, a ona zawsze będzie wpływała. Dla mnie jest to oczywiste, bo wiadomo, iż daleki skok to jest też skok dobry technicznie. Musi człowiek dobrze lecieć w powietrzu, żeby takie metry osiągnąć. Za to też zyskuje się te dodatkowe punkty. Niemniej, zdarza się sędziom nie zauważyć pewnych potknięć niektórych zawodników. Uważam, że nie wygląda to źle, jeżeli chodzi o samo sędziowanie. Raczej nic więcej sędziom bym nie zarzucał. Przy pięcioosobowym składzie jedna się może pomylić, ale pomyłka pięciu jest trudna do wykonania.

Jak podopieczny Stefana Horngachera podsumowałby 2016 rok? - Rok był z pewnością długi, dłuższy niż zazwyczaj, bo był przestępny z tego, co mi wiadomo <śmiech>. Był dodatkowy dzień na pracę, której w tym roku mieliśmy naprawdę sporo od wiosny. Ten rok głównie upłynął pod znakiem pracowitości. Mieliśmy dużo do zrobienia, aby poprawić nasze skoki, ale przynosi to efekty. Z pewnością jest to rok, który da nam dodatkowe profity na przyszłość.

Korespondencja z Garmisch-Partenkirchen, Dominik Formela