Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: "Moim zadaniem było skoczyć" [aktualizacja]

Zawody w austriackim Innsbrucku miały dramatyczny przebieg dla Kamila Stocha. Dotychczasowy lider 65. Turnieju Czterech Skoczni wygrał serię próbną, ale wskutek nierówności na zeskoku nie zdołał ustać swojej próby, po czym upadł na lewe ramię. Pomimo rany i odczuwanego bólu, podopieczny Stefana Horngachera stawił się na starcie loteryjnych zawodów, w których finalnie zajął 4. miejsce po skoku na odległość 120,5 metra.


- Wiedziałem, o co tak naprawdę aktualnie walczę. Wiem, ile musiałem przejść, aby znaleźć się w momencie, w którym zawsze chciałem być. Wiedziałem też w jakiej jestem dyspozycji. Pod uwagę wziąłem wszystkie okoliczności, włącznie z bólem i ewentualnymi przeszkodami. Doszedłem do wniosku, że spróbuję. Postanowiłem dać z siebie wszystko i zobaczyć, ile to dla mnie przyniesie. Na szczęście nie miałem problemu z oddaniem skoku i z wykonaniem jako takiego telemarku. Oczywiście nie mogę podnieść lewej ręki, ale mogę zaznaczyć sam telemark. Reszta była dobrze.

- Dziś na skoczni było bardzo trudno. Warunki były zmienne, wiatr mieszał i tak naprawdę od niego zależały wyniki. Moja para KO była tego ewidentnym przykładem. Dodatkowo zeskok był bardzo nierówny. W serii próbnej wpadłem w dużą dziurę, przez co miałem odczucie jakby ktoś złapał moje narty w momencie lądowania. Wyhamowałem i nie miałem żadnej kontroli nad niczym. Nie było nawet czasu na żadną reakcję. Uważam, że cała nasza drużyna spisała się całkiem nieźle w tych trudnych warunkach. Pokazaliśmy, że potrafimy sobie radzić i z tego można wyciągnąć jakiś pozytyw.

Co teraz czeka mistrza świata z 2013 roku? - Jedziemy do szpitala na prześwietlenie, natomiast w tym momencie nie odczuwam dużego bólu. Staram się nie szarpać na siłę tą ręką i za dużo nią robić. Na tę chwilę nie mogę nic więcej powiedzieć, bo też nie wiem. Skoro potrafiłem oddać skok, oznacza to, że nie jest to nic groźnego, ale na spokojnie zapoznamy się z sytuacją.

Czy w czwartek Kamil Stoch będzie odpoczywał przed finałowymi zawodami 65. TCS? - Tego jeszcze nie wiemy <śmiech>. Kto kiedykolwiek się mocniej uderzył lub potłukł, to wie, że na drugi dzień jest najgorzej. Ale zobaczymy, bo może akurat nie. Może się okazać, że jutro będzie lepiej. Będziemy walczyć, bo mamy bardzo dobry sztab medyczny. Wierzę, że sobie poradzimy.

Po trzech konkursach niemiecko-austriackiego turnieju Daniel Andre Tande ma 1,7 pkt przewagi nad dwukrotnym mistrzem olimpijskim z Soczi. Jak nasz zawodnik skomentował tę sytuację. - Jest to kolosalna przewaga <śmiech>.

Czy organizatorzy podjęli zbyt duże ryzyko przeprowadzając konkurs w takich warunkach atmosferycznych? - Nie odpowiadam na takie pytania. Do mnie należy wyjście na górę i oddanie skoku. Zawody się odbyły, więc moim zadaniem było skoczyć. Nie potrafię i nie chcę tego oceniać. Od tego jest cały sztab ludzi, którzy zarządzają Pucharem Świata i Turniejem Czterech Skoczni. Mamy do nich tyle zaufania, że wiem, że nie puszczą nas w skrajnie niebezpiecznych warunkach. Takie poczucie bezpieczeństwa mam.

Aktualizacja:

Kamil Stoch przeszedł szczegółowe badania w szpitalu w Innsbrucku i nie wykazały one żadnych złamań. Nasz skoczek jest jedynie mocno poobijany.

Korespondencja z Innsbrucku, Dominik Formela i Tadeusz Mieczyński