Strona główna • Niemieckie Skoki Narciarskie

Sven Hannawald: "Nie postawiłbym na żadnego z nich"

Sven Hannawald, jedyny triumfator wszystkich konkursów Turnieju Czterech Skoczni, pełni w bieżącym sezonie rolę komentatora zawodów na antenie niemieckiego Eurosportu. W Bischofshofen o szansach Kamila Stocha na końcową wygraną oraz o koniecznych zmianach na skoczni Bergisel opowiedział redakcji skijumping.pl


Kto zostanie zwycięzcą 65. Turnieju Czterech Skoczni? – Nie wiem. Kamil jest w świetnej formie, ale upadł w trakcie serii treningowej w Innsbrucku. W skoku konkursowym dobrze sobie poradził, chociaż trochę spóźnił odbicie. To ten element, z którym ma czasem pewne problemy. Uważam, że zwycięstwo nie będzie łatwe ani dla Kamila, ani dla Daniela Andre Tande. Dlatego nie potrafię powiedzieć, kto zatriumfuje. Tande prawdopodobnie jest teraz bardziej pewny siebie po wygranej w Innsbrucku. Z drugiej strony Kamil jest bardzo mocny po upadku. Zobaczymy, co wydarzy się w konkursie – komentuje Sven Hannawald. - Nie postawiłbym na żadnego z nich. Obaj mają bardzo duże szanse. Choć oczywiście dla polskich fanów byłoby lepiej, gdyby zwyciężył Kamil.

- W takich sytuacjach, jaka miała miejsce w Innsbrucku, Międzynarodowej Federacji Narciarskiej nie jest łatwo podjąć właściwą decyzję. Jest oczywiste, że zawodnicy mieli problemy z poprawnym lądowaniem na zeskoku. Ale wydaje mi się, że jury dobrze wykonało swoją pracę. Nie starano się na siłę przyspieszyć przebiegu rywalizacji, tylko w miarę możliwości czekano, aby skoczkowie startowali w dobrych warunkach. Moim zdaniem jury wybrało słuszną drogę. Oczywiście, nie było łatwo, ale przeniesienie konkursu do Bischofshofen prawdopodobnie wcale nie poprawiłoby sytuacji. Warunki są dziś trudne, pada śnieg i wieje wiatr. Dlatego uważam, że na swój dziwny sposób zawody w Innsbrucku były w porządku.

Turniej Czterech Skoczni jest jedną z najważniejszych imprez w skokach narciarskich, a mimo tego w Innsbrucku często pojawiają się problemy z przygotowaniem zeskoku, nie ma tam także sztucznego oświetlenia. – Myślę, że po tym, co wydarzyło się w tym roku, musimy przedyskutować kwestie braku oświetlenia – uważa Hannawald. – W Obersfdorfie i Bischofshofen rozgrywamy wieczorne zawody. W Innsbrucku także powinno dać się skakać około szesnastej albo później, jest to godzina dogodniejsza dla kibiców, ponieważ większość z nich pracuje w ciągu tygodnia. Dlatego w trakcie środowego konkursu trybuny nie były wypełnione jak w Garmisch czy Oberstdorfie. Także w Bischofshofen wyprzedano wszystkie bilety. Właśnie ze względu na fanów, ale także na warunki pogodowe, lepiej byłoby, żeby zawody odbywały się później – uważa utytułowany niemiecki zawodnik.

Korespondencja z Bischofshofen, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela