Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła: "Jestem trochę oszołomiony" [wideo]

Piotr Żyła po dzisiejszych niesamowitych zawodach wydawał się zdezorientowany i otumaniony za sprawą wyniku, który osiągnął. W rozmowie z naszym portalem sprawiał wrażenie, jakby nie do końca wierzył w to, co wydarzyło się na skoczni imienia Paula Ausserleitnera...


- No... niesamowity ten dzień... Trochę jestem oszołomiony. Można powiedzieć, że w trakcie zawodów panowałem nad emocjami, ale po ostatnim oddanym skoku trochę straciłem świadomość tego, co się dzieje. Ciężko mi teraz panować nad emocjami. Staram się "ogarniać", ale jeszcze nie do końca do mnie dociera to, że udało mi się na to podium wskoczyć. Wydawało mi się to nieosiągalne. Wiedziałem, że skaczę dobrze, że moje skoki są na wysokim poziomie. Liczyłem, że w całym turnieju wskoczę do dziesiątki. O takim wyniku jednak nie marzyłem - przyznaje reprezentant Polski.

- Kiedy pytali mnie dziennikarze przed tym konkursem, które miejsce chciałbym zająć, trochę na odczepnego odpowiadałem, że czwarte. Starałem się odsuwać myśli o konkretnym wyniku. Mnie osobiście myślenie o wyniku nie pomaga i tak chyba jest u większości zawodników. Mysląc o końcowym rezultacie można się "zgotować" na samym starcie. Odsuwając te myśli jestem bardziej spokojny. Idę na skocznię i skaczę jak na treningu. Tego nauczył nas Stefan - skakać jak na treningu i nie myśleć o wyniku. Na tym turnieju udało mi się to zrealizować w stu procentach - cieszy się Żyła.

- Podium konkursowe i turniejowe smakuje tak samo dobrze. Ani na jedno ani na drugie się nie nastawiałem, jak już wcześniej mówiłem. Nie przywiązywałem wagi do tego, że jestem czwarty po pierwszej serii. Podszedłem do skoku normalnie i normalnie skoczyłem - powtarza podopieczny Stefana Horngachera.

- Szkoda Daniela. Nie wiem jakie miał problemy, coś słyszałem, że odpięło mu się zapięcie. Na podium turnieju jest. Chciał walczyć o zwycięstwo z Kamilem, ale pewnie i tak nie miałby z nim szans -zakończył popularny Wiewiór.

Korespondencja z Bischofshofen, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela