Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Skijumping, bloody hell!

Zrobił to. Znów to zrobił. Król wrócił na tron. Zrobił to we wspaniałym stylu. Z obolałym, posiniaczonym barkiem zabił rywalom wyobraźnię, postawił stempel, znokautował. Kamil Stoch, zwycięzca z Bischofshofen, triumfator 65. Turnieju Czterech Skoczni, król naszej wyobraźni.


Proszę Państwa, oto Stoch.

Stoch rywali rozbił w proch.

Wygrał Turniej, zgarnął Orła

i sprawił, że zapomniałem rymów.

W języku angielskim jest takie fajne określenie “mind-bending". Nie potrafię w języku polskim znaleźć zadowalającego mnie odpowiednika. Nawet, gdy szukam w okolicach słownictwa używanego przez degustatorów tanich win do opisu działania tychże tanich win właśnie. Pozwólcie więc, że zostanę przy tym przymiotniku z języka Shakespeare’a: "mind-bending".

W erze Wujka Gugla używanie słów obcych nie jest szczególnie problematyczne dla czytelnika, tym bardziej, że mało kto drukuje sobie moje felietony na drukarce, by poczytać je potem w formie papierowej na ławce w parku. Aczkolwiek jeśli ktoś tak lubi – to jak najbardziej pochwalam, bo na świeżym powietrzu to zawsze zdrowiej. Tym bardziej, że minister zdrowia ostatnio powiedział, że smog w Polsce to problem wydumany i w zasadzie teoretyczny. Tak czy owak, jak ktoś nie wie, co to znaczy "mind-bending" to odpowiedź dla większości jest tylko kilka klików stąd…

Więc (oczywiście, że można zaczynać zdanie od więc) zostawiam mind-bending. Tak nam zrobił Kamil. I nie tylko on. Staram się jakoś uporządkować myśli, ale jak tu uporządkować myśli, jak w człowieku wciąż jeszcze kłębi się więcej emocji, niż myśli? Palce ślizgają się po klawiaturze jak Bambi po lodowisku a puls wciąż jeszcze nie chce się uspokoić.

Od czegoś jednak trzeba zacząć. Zacznijmy więc od tego. Kliknijcie "play" a potem możecie nawet poszukać e-maila do organizatorów zawodów w Bischofshofen i wyślijcie, żeby wiedzieli, jak brzmi polski hymn. I nie mylili z marszami żałobnymi. Tak czy owak, nam się należy dziś wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego w całej jego krasie i po katolicku. Kamilowi nie wysyłajcie, on się jeszcze w tym roku nasłucha. Zobaczycie. I usłyszycie. Kamil zasługuje teraz na wypoczynek.

Ludzie, co to był za konkurs. Co to był za Turniej. Zaczęło się pięknie. Schattenbergschanze to skocznia, która zwykle biało-czerwonych nie rozpieszczała. I znów nie udało się żadnemu Polakowi wygrać w Oberstdorfie, ale ja już ogłaszałem wszem i wobec – jeśli tak Kamil zaczyna TCS – to dalej może być już tylko z górki! Jeśli tak zaczęli Polacy (Piotr siódmy, Maciej dwunasty, Dawid szesnasty, Stefan osiemnasty) to będzie to piękny turniej w ich wykonaniu. Drugie miejsce w konkursie ustawiało Kamila w dość wygodnej roli jednego z faworytów, ale bez presji lidera.

Noworoczny konkurs w Ga-Pa był jeszcze lepszy. Wobec słabszego wyniku zwycięzcy z Oberstdorfu – Stefana Krafta – drugie miejsce dało Kamilowi pozycję lidera. Piąta lokata Piotra, szósta Maćka – to wszystko były wyniki imponujące. Nabraliśmy wiary w to, że może być pięknie, że Kamil może ten Turniej wygrać. Ale kto wtedy widział na pudle również Piotra? Jeśli ktoś to obstawiał, to ja proponuję dla niego nagrodę im. Michała Nostradamusa.

Ale jak w każdym dobrym filmie sensacyjnym, musi przyjść jakiś kryzys, scenarzyści muszą postawić przed głównym bohaterem jakąś komplikację do przezwyciężenia, żebyśmy w ostatnich scenach drżeli o to, czy zdąży on na lotnisko wyznać miłość… czy zdobędzie wymarzone trofeum. I kryzys przyszedł w Innsbrucku. Zaczęło się od małego trzęsienia ziemi. A właściwie śniegu. Śnieg się zatrząsnął wraz z ciałem Kamila, gdy nasz skoczek uderzył o twardy, zmrożony zeskok Bergisel. Zatrzęsły się nasze serca i nasze nadzieje. Napięcie narastało, bo pogoda wspólnie z jury postanowiła zrobić nam z konkursu skrzyżowanie horroru z komedią. Taki "Straszny Film" tylko że z lepszymi dialogami. Szczególnie, jak ktoś oglądał w tej samej stacji telewizyjnej, co ja. Tak czy owak główną nagrodę za udział w dziele pod tytułem "Kpina ze skoków" produkcji austriackiej zgarnął Daniel-André Tande. Na szczęście poobijany Stoch potrafił w tych trudnych warunkach nie stracić zbyt wiele punktów. Stracił pozycję lidera ale my i tak bardziej martwiliśmy się o to, czy na następny dzień chłopinę zwleką z łóżka i co w ogóle pokaże przeswietlenie.

Ale okazało się, że te wszystkie zmrożone zeskoki i prześwietlenia mogą nagwizdać Panu Harnasiowi Kamilowi. Mogą mu skoczyć tam, gdzie pogoda do spółki z niekompetentnymi jurorami o organizatorami łasymi na wpływy z reklam i nieszanującymi zdrowia sportowców mogą Pana Harnasia Kamila pocałować. W garbika oczywiście. Pan Harnaś Kamil zrobił tak wyszedł na skocznię następnego dnia, huknął w pierwszym treningu 141 metrów i poszedł obłożyć bark lodem do hotelu zasiewając w sercach rywali strach i trwogę. A w dniu konkursu, to już w ogóle proszę Państwa. No umówmy się. Gdyby w pierwszej serii Pan Harnaś Kamil miał takie warunki, jak Tande, to emocje związane z rozstrzygnięciem trwały by mniej-więcej tyle.

Ale to by było w końcu niesprawiedliwe dla kibiców. Szoł musiał gołonić do końca, przez obie serie, więc na półmetku Kamil był "tylko" drugi i miał nad Norwegiem "tylko" 2,8 punktu przewagi, żebyśmy mogli jeszcze trochę poobgryzać paznokci. No bo to przecież jednak sport, wiatr, szczęście, pech, wiecie te sprawy. Ale poziom sportowy pretendentów nie ulegał już żadnej wątpliwości. I w tej drugiej serii Kamil przybił stempel. Rozwiał wątpliwości. Pokazał, kto rządzi na tym podwórku. A Tande?

Wiecie, żal mi chłopa. W końcu to naprawdę solidny kawał skoczka. Do tej pory, choć oglądałem powtórkę jego skoku kilka razy, nie jestem stuprocentowo pewien, czy to boczny podmuch, czy błąd na progu. Może oba czynniki na raz. Tak czy siak, doszło ostatecznie do sytuacji tak niezwykłej, że Piotr Żyła, który stanął na podium tylko raz i to tylko na trzecim jego stopniu, zajął drugie miejsce w Turnieju. Ale takimi właśnie prawami rządzi się ten Turniej. W końcu – jak udowodnił Janne Ahonen - można go wygrać, nie wygrywając żadnego z konkursów.

Ok, podsumujmy konsekwencje dzisiejszego konkursu, bo trochę się tego nazbierało:

* Kamil wygrywa 17. konkurs PŚ w karierze

* Piotr Żyła staje na podium – po raz trzeci w karierze

* Po raz siódmy w historii mamy dwóch Polaków na podium

* Kamil zostaje drugim w historii polskim zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni

* Kamil zostaje piątym w historii skoczkiem, który zgarnął tzw. Wielkiego Szlema Skoków Narciarskich (PŚ, MŚ, IO, TCS)

* Piotr Żyła na podium Turnieju Czterech Skoczni

* Po raz pierwszy w historii mamy dwóch skoczków na podium TCS (brakło niewiele, by było ich trzech)

* Piotr Żyła melduje się w najlepszej "10" PŚ i mamy tam już trzech Polaków (Stoch, Kot, Żyła).

* Umacniamy się na prowadzeniu w Pucharze Narodów – mamy już ponad 100 punktów przewagi nad Austrią

Podsumujmy jeszcze tak: Turniej Czterech Skoczni jak wiadomo, jest rozgrywany w Niemczech a potem w Austrii. Gospodarze mogą wystawić dodatkowych skoczków (kwota krajowa). Tymczasem w Niemczech wyprzedziliśmy w Pucharze Narodów Niemców a w Austrii Austriaków. No, ok, owszem, Hayböck z Freundem musieli odpuścić Innsbruck, Kraft skakał osłabiony chorobą. Ale w końcu choroby czy kontuzje to też jest czynnik w skokach nieunikniony, jak wiatr czy inny "pech". Te czynniki może ułatwiły nieco zadanie Piotrkowi, lub Maćkowi, ale Kamil też się musiał zmagać ze skutkami swojego upadku. Jego los w tym turnieju nie rozpieszczał.

Tak, to, co zrobił Pan Harnaś Kamil, jest po prostu niesamowite, niezwykłe, fascynujące i wielkie. Skok z pierwszej serii, proszę państwa. Ja to szanownemu państwu wytłumaczę. W pierwszej serii Kamil miał w plecy 0,61 m/s. Tylko dziewięciu miało gorsze warunki. Większość z nich skończyła zawody w piątej dziesiątce. Kamil – przypomnę – był drugi po skoku na 134,5. Niemal identycznie w plecy miał Piotr (0,62 m/s) i skoczył 131. Też wielkie brawa. Ich sąsiedzi w tabeli – Tepes i Tande mieli pod narty a piąty na półmetku Domen w plecy, ale tylko 0,08. To była polska szkoła skakania proszę państwa.

W drugiej serii nie skakał Kamil, tylko jego pomnik. W tym skoku palec mu ni drgnął, ten skok był absolutnie idealny po każdym względem i naprawdę trudno mi zrozumieć, dlaczego sędziowie nie dali mu za niego 5 dwudziestek. Jeden (Christian Kathol – Austriak!) dał 19,5 i temu jednemu jestem w stanie wybaczyć. Jak ładnie przeprosi. Reszta – na kolanach do Częstochowy. A wracać proszę przez Ząb.

Stefan Horngacher już dokonał czegoś absolutnie fantastycznego, a przecież to dopiero początek. Jestem pewien, że zapisze się w historii polskiego sportu nie gorzej, niż Hannu Lepistö, Raul Lozano, czy Leo Benhakker. Oby tylko nie kończył tak, jak kończyli ci dwaj ostatni.

Pora spojrzeć w lustro i rozliczyć się ze swoich proroctw przedturniejowych. W poprzednim felietonie pisałem, że TCS wygra ktoś z piątki: Domen Prevc, Daniel-André Tande, Kamil Stoch, Michael Hayböck, Maciej Kot. No i nie tylko miałem rację, że zwycięzcą będzie ktoś z tej piątki. Trzech z tej piątki znalazło się w pierwszej piątce Turnieju. No a umówmy się, że gdyby Hayböck wystartował w Innsbrucku, to raczej też by się w niej znalazł, kosztem Fettnera. Nie trafiłem, dając największe szanse Domenowi (bo umówmy się również, że Domenatorem to już go nie będziemy nazywać), który w Turnieju był dopiero dziewiąty. No i zdecydowanie nie doceniłem Piotra Żyły, który swoje specyficzne poczucie humoru postanowił zaprezentować nam właśnie podczas 65. edycji TCS. Piotrek! Więcej takich żarcików!

No to popatrzmy co to się podziało w naszych ulubionych tabelkach, bo podczas TCS zawsze na drugi plan spada rywalizacja w Pucharze Świata.

Czołówka PŚ 06.01.2017
Lpzawodnikkrajpktróżnica1różnica2
1 Domen Prevc Słowenia 646 0 0
2 Daniel Andre Tande Norwegia 637 9 9
3 Kamil Stoch Polska 633 13 4
4 Stefan Kraft Austria 510 136 123
5 Maciej Kot Polska 428 218 82
6 Michael Hayböck Austria 409 237 19
7 Manuel Fettner Austria 386 260 23
8 Markus Eisenbichler Niemcy 381 265 5
9 Severin Freund Niemcy 309 337 72
10 Piotr Żyła Polska 277 369 32

Czołówka czołówki się spłaszczyła. Daniel już nawet na chwilę przegonił Domena ale zaraz mu liderowanie oddał. Trudno jednak sobie wyobrazić w tej chwili, byśmy już po następnym konkursie nie przywitali w tej wdzięcznej roli Pana Harnasia Kamila. Hej! Póki co już przywitaliśmy w "10" trzeciego Polaka i pęczniejemy z dumu, bo co prawda Austriacy też mają trzech swoich ale nasi są wyżej! Hej!

Poczet Zwycięzców 06.01.2017
LpzawodnikkrajliczbawPŚ
1 Domen Prevc Słowenia 4 1
3 Daniel-Andre Tande Norwegia 2 2
2 Kamil Stoch Polska 2 3
4 Stefan Kraft Austria 1 4
5 Severin Freund Niemcy 1 9
6 Michael Hayböck Austria 1 6

Poczet Podiumowiczów 06.01.2017
Lpzawodnikkraj123razemwPS
1 Domen Prevc Słowenia 4 1 0 5 1
2 Daniel-André Tande Norwegia 2 3 0 5 2
3 Kamil Stoch Polska 2 3 0 5 3
4 Michael Hayböck Austria 1 1 1 3 6
5 Severin Freund Niemcy 1 1 0 2 9
6 Stefan Kraft Austria 1 0 4 5 4
7 Maciej Kot Polska 0 1 0 1 5
8 Robert Johansson Norwegia 0 1 0 1 21
9 Manuel Fettner Austria 0 0 1 1 7
10 Markus Eisenbichler Niemcy 0 0 1 1 8
11 Piotr Żyła Polska 0 0 1 1 10
12 Andreas Kofler Austria 0 0 1 1 11
13 Peter Prevc Słowenia 0 0 1 1 14
14 Jewgiennij Klimow Rosja 0 0 1 1 17

Austriackie wiatry przywiały nam do tej tabelki takich ananasów jak Johansson i Klimow, no ale na zachętę przywitajmy ich brawami, może za jakiś czas pojawią się w niej już o własnych siłach?

Plastikowa Kulka 06.01.2017
LpzawodnikkrajliczbawPS
1 Aleksander Zniszczoł Polska 1 44
2 LukᚠHlava Czechy 1 36
3 MacKenzie Boyd-Clowes Kanada 1 31
4 Jakub Janda Czechy 1 29
5 Noriaki Kasai Japonia 1 25
6 Stefan Hula Polska 1 24
7 Daiki Ito Japonia 1 21
7 Robert Johansson Norwegia 1 21
9 Andreas Wellinger Niemcy 1 20
10 Andreas Stjernen Norwegia 1 12
11 Michael Hayböck Austria 1 6

Tu nam się spora konkurencja robi, nawet Kanadyjczyk walczy o Plastikową Kulkę, ale Olek póki co dzielnie dzierzy palmę pierszeństwa. Drużynowo prowadzi Polska ex-aequo z Czechami, Norwegią i Japonią.

Polacy 06.01.2017
Lpzawodnikpkt.wPŚkadra
1 Kamil Stoch 633 3 A
2 Maciej Kot 428 5 A
3 Piotr Żyła 277 10 A
4 Dawid Kubacki 170 19 A
5 Stefan Hula 92 24 A
6 Jan Ziobro 17 38 B
7 Aleksander Zniszczoł 9 44 B
8 Klemens Murańka 4 49 A

Ja wiem, że wynik Janka na kolana nie rzuca, ale jednak w trakcie Turnieju zdobył więcej punktów, niż Olek razem z Klimkiem przez cały pierwszy period. Więc zmiana jak najbardziej uzasadniona.

Prevce
LpPrevcrocznikpkt.w PS
1 Domen 1999 646 1
2 Peter 1992 210 14
3 Cene 1996 42 32

Cytat zupełnie na temat: "Dobra odległość, przynajmniej jeśli chodzi o zmierzone metry" Jakub Pieczatowski

Przydługa puenta, przynajmniej jeśli chodzi o policzone słowa...

Cytat zupełnie nie temat: "Dormammu, I’ve come to bargain!"

Tym samym 65. Turniej Czterech Skoczni przechodzi do historii. Historia wzdycha, nadyma się, robi więcej miejsca i Turniej z przepraszającym uśmiechem się mieści. A historia jeszcze nie wie, co ją czeka. Bo teraz proszę państwa cztery konkursy w Polsce. Na początek Wisła. A w Wiśle tylko dwie rzeczy są pewne. Pstrągi i wiry.

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejetność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Zlosliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Dzialania pożądane - madre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem.