Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Popłakałem się" [wideo]

Duma, radość, i euforia zagościły po piątkowym konkursie w niejednym polskim domu. Najwięcej pozytywnych emocji było jednak pod skocznią. Łzy pojawiły się m.in. w oczach Adama Małysza, który jeszcze przed przed rozpoczęciem Turnieju typował Piotra Żyłę na "czarnego konia" tej imprezy.


- Aż się popłakałem, o takim zakończeniu Turnieju marzyłem – powiedział po finałowych zawodach Małysz - Piotrek pewnie nawet nie marzył o tym, że stanie na drugim stopniu podium. Gdzieś tam pewnie w świadomości miał, że może być trzeci, ale, że drugi, pewnie nie. Maćkowi też zabrakło niewiele, żeby stanąć na tym podium. O Kamilu nawet nie wspominam, bo to, co zrobił w konkursie, patrząc na jego dyspozycję, to prawie, że norma. Jest w tak wysokiej formie, że po prostu musiał skoczyć swoje.

Małysz przypomina, że jeszcze przed rozpoczęciem prestiżowej imprezy, w jednym z wywiadów zapowiedział, że drugi zawodnik Turnieju Piotr Żyła, będzie jej "czarnym koniem". - Co tu więcej mówić. Myślę, że teraz będą się nas bać już wszyscy. Jeśli ktoś miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, to teraz zostały rozwiane.

Niespodzianką konkursu w Bischofshofen był słaby występ faworyta do zwycięstwa w Turnieju Daniela-Andre Tande. Po pierwszej serii Norweg zajmował wysoką trzecią pozycję, jednak zepsuł drugi skok i ostatecznie uplasował się dopiero na 26. pozycji. - Wiadomo, że nie należy cieszyć się z nieszczęścia kogoś innego, ale po jego skoku miałem nadzieję, że Maciek wskoczy na podium. Wiedziałem, że ma dużo punktów do odrobienia, ale Tande bardzo zepsuł skok. Ktoś tam mówił, że miał problem z zapięciem, ale było widać, że nie o to chodzi. Po prostu nie wytrzymał psychicznie.

Dyrektor-koordynator ds. skoków narciarskich podkreśla też wagę sukcesu naszych zawodników. - Od jakiegoś czasu trudno było "wyrwać" ten Turniej Austriakom i Niemcom. A teraz zrobiło to dwóch Polaków. Rzadko się zdarza, żeby pierwsze i drugie miejsce zajęli w nim skoczkowie z jednej reprezentacji, nie wspominając już, że z polskiej.

Po turniejowych zmaganiach nasi skoczkowie będą mieć trochę czasu na odpoczynek. Do rywalizacji w Pucharze Świata powrócą dopiero za tydzień (14-15 stycznia) w Wiśle, gdzie z pewnością mogą liczyć na gorące przywitanie i doping, a także spore zainteresowanie mediów. Powiem szczerze, że już się tego boimy i od jakiegoś czasu przygotowujemy się, żeby trochę zawodników od tego wszystkiego odciągnąć. Bo teraz w naszym kraju na pewno będzie wokół nich panował wielki szał.

Korespondencja z Bischofshofen, Dominik Formela