FIS walczy z wychudzeniem skoczków
Zdecydowanie najgłośniejsza afera tego typu dotyczyła Franka Loefflera, który został w ubiegłym sezonie odsunięty od kadry. Niemiecki skoczek oskarżył trenerów o głodzenie drużyny, a co za tym idzie jej nadmierne wychudzenie. Cała sprawa została mocno nagłośniona w mediach i na długie tygodnie rozgorzała dyskusja na temat zbyt niskiej wagi poszczególnych zawodników, w tym i Adama Małysza.
Od następnego sezonu FIS ma zamiar chronić skoczków przed niedowagą, którą wg. badań ma w tej chwili aż 50 proc. zawodników. Nowy projekt, który będzie zatwierdzony w czerwcu, w Miami, zakłada powstanie specjalnego wskaźnika wagi do wzrostu skoczka. Jeśli dany zawodnik będzie zbyt lekki, wówczas będzie musiał skakać na krótszych, niż to wynika z jego wzrostu, nartach.
Z pierwszych obliczeń wnioskuje się, iż nasz czołowy skoczek - Adam Małysz - będzie musiał przytyć około 1 kg, co jednak nie powinno stanowić dla niego problemu.
- To dobrze - mówi Nadarkiewicz, bo będzie mógł sobie pozwolić na małe "obżarstwo". FIS zamierza iść bardzo konsekwentnie w tym kierunku, wskaźnik w następnych latach ma być podwyższany, czyli zawodnicy będą musieli przybierać na wadze, chyba że będą chcieli skakać na krótszych nartach. - powiedział polski przedstawiciel na konferencji FIS - Lech Nadarkiewicz.
Kto wie, czy wobec tak ostrch przepisów, już za kilka lat skoki narciarskie nie przestaną być kojarzone ze sportem dla chudzielców, a FIS nawet najlżejszych zawodników nie zmusi do "nabrania ciałka"? Miejmy jednak nadzieję iż Międzynarodowa Federacja Narciarska wie co robi i wspomniany wskaźnik będzie w jakimś stopniu zależał także od warunków fizycznych skoczka, czy typu budowy ciała...