Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: "Nie zawsze jest kolorowo"

Trzecim miejscem zakończył się dla Kamila Stocha pierwszy konkursów lotów narciarskich w sezonie 2016/2017. Lider klasyfikacji generalnej na przebudowanej skoczni im. Heiniego Klopfera (HS 225) w niemieckim Oberstdorfie przegrał tylko ze Stefanem Kraftem oraz Andreasem Wellingerem. 29-latek z Zębu po raz pierwszy tej zimy stanął na najniższym stopniu podium. Jest to jego 41. raz w karierze, kiedy kończy pucharowe zmagania w czołowej trójce.


- Bardzo jestem zadowolony z wyniku, ale bardziej z pracy, którą wykonałem. Wczoraj miałem trochę problemów z pozycją najazdową, a dzisiaj, po przeanalizowaniu tej sytuacji i przedsięwzięciu pewnych środków, zdołałem uzyskać dobrą pozycję, z której łatwiej było mi się odbijać. Już w wygranej serii próbnej bardzo przyjemnie się leciało. Nie tylko w niej, ale i także w ocenianych rundach konkursowych.

- W drugiej serii popełniłem minimalny błąd. Odbicie było skierowane zbyt do przodu. Nie było to tak czyste, jak w dwóch poprzednich sobotnich próbach. Pomimo tego, cieszę się, bo zdołałem osiągnąć przyzwoitą odległość, a w efekcie wywalczyć podium.

Loty na obiektach mamucich są bardziej wymagające pod względem fizycznym? - Owszem. Czuć to zwłaszcza po zawodach. Każdy skoczek może to powiedzieć, że bardziej bolą nogi i jest się bardziej zmęczonym. Generalnie skakanie jest takie samo, jak na pozostałych obiektach. Trudno jest to sobie uświadomić, znaleźć sposób na takie samo skakanie i nie robić nic innego. Kiedy jedzie się ponad 100 km/h na godzinę, wówczas wszystko aż rwie się w człowieku, ale tutaj trzeba wykonać wszystko normalnie, jak zawsze. Dzisiaj jestem szczęśliwy, że wszystko udało mi się poskładać do kupy, dzięki czemu oddawałem normalne skoki.

Czy bukiet kwiatów to wystarczająca nagroda za miejsce na podium Pucharu Świata? - Kwiatki będą dla żony. W piątek miała urodziny, więc będzie to dodatek do prezentu, który już oczywiście dostała. To podium mogę zadedykować Ewie. Dziękuję za wszystko, co dla mnie robi i pomoc, którą mi ofiaruje przez cały czas. Dziękuję też za to, że ciągle ze mną jest i nieustannie mnie wspiera.

Niemieckich organizatorów dziwi tak duża liczba polskich kibiców na trybunach skoczni w Willingen czy Oberstdorfie. Lider Pucharu Świata odczuwa dobrą energię płynącą od rodaków? - Może powinni się przyzwyczaić <śmiech>. Mogę tylko podziękować kibicom. Za to, iż jeżdżą za nami i przychodzą na skocznię. Pomimo tego, że nie zawsze jest kolorowo.

Korespondencja z Oberstdorfu, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela