Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: "Nieważne kto wygrywa - najważniejsze, że Polak"

Znakomity występ Macieja Kota w Japonii! Wczoraj 25-latek po raz pierwszy w karierze stanął na najwyższym stopniu podium Pucharu Świata, a dziś otarł się o nie, ostatecznie plasując się na czwartej lokacie. Skoczek z Zakopanego oddał dwa solidne skoki – na 133. oraz 138. metr. Kot nie kryje zadowolenia ze swoich występów. Dodatkowo w kwalifikacjach został oficjalnym rekordzistą Okurayamy (144 metry). Co powiedział po niedzielnym konkursie?


- Jest lekki niedosyt, ale szczerze mówiąc, jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego dnia, bo oddałem trzy dobre skoki. Być może ten drugi był trochę spóźniony i możliwe, że przez to straciłem podium. Przewaga czołowej dwójki była zbyt duża i w drugiej serii nie udało się tego odrobić mimo porządnego skoku. Szczerze mówiąc, te przeliczniki dziś działały na moją niekorzyść, bo w finałowej rundzie rzeczywiście warunki były dobre, ale ten wiatr był dopiero na dole. Leciałem dosyć nisko i na dole złapałem dość mocny podmuch pod narty. Można powiedzieć, że on mnie troszkę wyhamował, a naliczono mi strasznie dużo punktów. Porównując - Wellinger miał prawie piętnaście punktów mniej, także to też działa na moją niekorzyść. Mimo to jest czwarte miejsce. Takiego w Pucharze Świata jeszcze nie miałem. Zawsze to lokata wyższa niż piąta, także jestem bardzo zadowolony – podsumował niedzielne zawody.

Zarówno wczoraj, jak i dzisiaj mieliśmy okazję usłyszeć na Okurayamie "Mazurka Dąbrowskiego" – najpierw zwycięstwo Macieja Kota, a kolejnego dnia godnie zastąpił go Kamil Stoch. – Tak, to chyba najlepsze podsumowanie dzisiejszego dnia. Nieważne kto wygrywa, ale ważne, że Polak. Jest to bardzo istotne dla naszej drużyny – żeby budować dobrą atmosferę, siłę tego zespołu. Wczoraj Kamil miał gorszy dzień, dzisiaj znowu pokazał klasę. Mało zabrakowało, by nasza dwójka stanęła na podium, a myślę, że wszyscy byliby z tego bardzo zadowoleni. Mam nadzieję, że to się jeszcze zdarzy w tym sezonie.

Wydawało się, że niedzielny konkurs może nie dojść w ogóle do skutku, a jednak udało się go przeprowadzić. Czy to dobrze? – To bardzo dobrze. Patrząc z perspektywy czasu, to było pomyślne przede wszystkim dla nas. Znów dużo punktów dopisaliśmy na swoje konto, nie tylko indywidualnie, ale także w Pucharze Narodów. Rzeczywiście prognozy pogody na dzień dzisiejszy były bardzo złe, ale kiedy przyjechaliśmy na skocznię to nie wyglądało to tak tragicznie jak wtedy, gdy na komputerze przeglądaliśmy te prognozy. Tak naprawdę zarówno ten wiatr, jak i opady śniegu umożliwiały przeprowadzenie konkursu. Oczywiście byli zawodnicy, którzy mieli pecha, byli też tacy, którzy mieli szczęście. Myślę, że finalnie podium i pierwsza dziesiątka była u mnie w miarę na sprawiedliwych warunkach i chyba nie możemy narzekać.

Z jakim nastawieniem Maciej Kot leci do Korei Południowej? Z optymizmem przystąpi do próby przedolimpijskiej? - Tak, jak najbardziej. Taki weekend był mi bardzo potrzebny. Myślę, że z tymi doświadczeniami, jakie stąd wyniosłem, będzie mi troszkę łatwiej skakać w Korei. To jest kolejny krok, który trzeba w tej chwili wykonać. Bardzo się cieszę, że jedziemy do Korei. Byłem tam chyba siedem czy sześć lat temu, ale niewiele pamiętam. Fajnie, że w kalendarzu znalazło się nowe miejsce i to tam zostaną rozegrane Igrzyska Olimpijskie. Świetnie będzie przetestować tę skocznię, sprawdzić warunki i swoje możliwości na tym obiekcie przed igrzyskami.

Korespondencja z Sapporo, Tadeusz Mieczyński