Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: "Wszyscy się uczymy"

Podwójny mistrz olimpijski z Soczi w kapitalny sposób przywitał się ze skocznią HS 140, na której już za rok przyjdzie mu bronić złotego medalu z 2014 roku. Po odpuszczeniu treningu na obiekcie HS 109, Kamil Stoch wygrał pierwszą serię treningową na skoczni dużej, a w drugiej minimalnie ustąpił Stefanowi Kraftowi.


- Obiekt jest super! Jest to profil skoczni, który bardzo lubię. Większą część roboty trzeba wykonać na progu, a później można oddać się już tylko przyjemności z lotu. Nie myślę o przyszłorocznych Igrzyskach. Na ten moment cieszę się z tego, co jest, czyli faktu, iż mam możliwość poskakania w Pjongczangu.

Już w pierwszej serii treningowej Kamil Stoch lotem na 142. metr ustanowił nieoficjalny rekord dużej skoczni w prowincji Gangwon. Czy lądowanie poza linią wyznaczającą rozmiar skoczni (140 metrów) sprawiło jakieś trudności? - Trochę odczułem to lądowanie, ale zazwyczaj przy pierwszym skoku czuję trochę kolano. Później się ono rozgrzewa, przez co nie doskwierają mi żadne dolegliwości bólowe.

Jak wyglądały dwie pozostałe wtorkowe próby? - Drugą serię treningową też oceniam dobrze, natomiast w kwalifikacjach oddałem najgorszy dziś skok, ale to nie jest nic groźnego. Wszystko na spokojnie można jutro poprawić.

Jakie są pierwsze wrażenia z pobytu w Korei Południowej? - W poniedziałek zastaliśmy niemiłą niespodziankę, bo po przyjeździe było trochę zamieszania z pokojami i jedzeniem, ale tak bywa. Wszyscy się uczymy i tutejsi organizatorzy muszę nabyć doświadczenia w kwestii funkcjonowania Pucharu Świata w skokach narciarskich. Nie wszystkie drużyny przyjeżdżają o tej samej porze, a myśmy przyjechali wczoraj trochę późno. Co do samych warunków, są one świetne. Pokoje, jedzenie skocznie, serwis, szatnie czy busy są na bardzo wysokim poziomie. Są to sprzyjające warunki do pracy.

Nie żal porannego treningu na obiekcie HS 109? - Nie. Musieliśmy trochę odpocząć, bo późno wczoraj przyjechaliśmy i wszyscy byli wykończeni. Lepiej było się wyspać, odpocząć i zrobić trochę treningu motorycznego.

Jak lider klasyfikacji generalnej spędza Walentynki setki kilometrów od żony? - Serce zawsze zostaje w domu. Przesyłam Walentynkę mojej żonie!

Korespondencja z Pjongczangu, Tadeusz Mieczyński