Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: "Nie podchodzę do tego jak do bitwy o śmierć i życie"

Kamil Stoch pierwszy z szesnastu etapów turnieju Raw Air rozpoczął od 11. lokaty wywalczonej w prologu na obiekcie HS 134 w stolicy Norwegii - Oslo. Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata przyznaje, iż jego kwalifikacyjna próba na Holmenkollbakken nie była pozbawiona błędów, ale był to dzień, który pozwolił w dobry warunkach powrócić na skocznię po Mistrzostwach Świata w Lahti. Jak 29-latek z perspektywy kilku dni ocenia imprezę sezonu?


- Był niedosyt, natomiast uważam, że nie mogę na nic narzekać i podchodzić do tego nazbyt emocjonalnie, w negatywny sposób. Otrzymałem tak wiele rzeczy od nieba, iż powinienem z uśmiechem kroczyć przed siebie. Złoty medal w drużynie był piękną osłodą, za którą zawsze będę wdzięczny.

Wielu zawodników podkreśla, iż po przesiadywaniu w leśnym domku usytuowanym w Lahti, Raw Air nie przypomina morderczego wyzwania, lecz jest okazją do intensywnej walki na skoczniach. Czy dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi jest podobnego zdania? - Też jestem pozytywnie nastawiony i przyjmuję to z radością. Rzeczywiście będzie dużo skakania, ale to daje sporo możliwości do robienia tego, co uwielbiamy, a więc do latania. Czeka nas dużo szans i rywalizacji. To wszystko cieszy.

Jak można ocenić pierwszy dzień skoków na wzgórzu Holmenkollen? - Dzień był bardzo dobry i owocny. Pojawiło się trochę błędów, zwłaszcza w skoku kwalifikacyjnym, który spóźniłem, a zaraz za progiem trochę się pospinałem. Z tego powodu miałem kłopoty w locie, ale i tak jestem zadowolony z tego dnia.

Co jest priorytetem na tym etapie sezonu? Raw Air czy klasyfikacja generalna Pucharu Świata. W przypadku strat w norweskim turnieju pojawiają się plany odpuszczenia jakichś serii na rzecz odpoczynku w wyścigu o Kryształową Kulę? - Wszystkie decyzje będą podejmowane na bieżąco, na bazie aktualnej sytuacji. W tej chwili nie potrafię powiedzieć, co jest ważniejsze. Wszystko jest ważne, każda jedna próba. Dają one radość i są nagrodą za trudy włożone w każdy trening, aby tutaj być i rywalizować. Chciałbym, aby sezon potrwał jeszcze trochę.

Czy Polacy zadowolą się w sobotnich zmaganiach zespołowych inną lokatą niż pierwszą? - Nie podchodzę do tego w taki sposób, jak do bitwy o śmierć i życie. Jest pozytywnie, czuję się dobrze, jestem w dobrej dyspozycji, a skoki są na dobrym poziomie. Ja postaram się wykonać swoje zadanie, oddać możliwie najlepsze skoki, a jak będzie? Zobaczymy.

Korespondencja z Oslo, Dominik Formela i Tadeusz Mieczyński