Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: "Proszę kibiców o cierpliwość"

Po raz pierwszy w tym sezonie polscy skoczkowie zakończyli zmagania drużynowe na najniższym stopniu podium. Kamil Stoch w sobotę w Oslo w każdej z serii występował jako drugi, a jego rezultaty to 124 metry i 129,5 metra. O rywalizacji zespołowej i nadchodzącej walce o Puchar Świata ze Stefanem Kraftem porozmawialiśmy tuż po zawodach na wzgórzu Holmenkollen.


- Zakopane to to nie jest, ale dzisiaj była naprawdę świetna atmosfera. Nasi wspaniali kibice są niezawodni. W Oslo stworzyli niesamowitą atmosferę, za co im szczerze dziękuję. Dla nas to są piękne momenty, kiedy na obczyźnie tysiące kibiców przychodzi nas wspierać, a na koniec, pomimo braku wygranej, odśpiewują Mazurek Dąbrowskiego.

- Konkurs i tak dobrze się dla nas poukładał. Walczyliśmy do samego końca, a każdy z nas dał z siebie wszystko. Być może nie ustrzegliśmy się błędów, a przynajmniej ja nie skoczyłem szałowych skoków. Na szczęście suma ośmiu skoków dała trzecie miejsce. Do drugiego zabrakło nam niewiele, a i do pierwszego podobnie, ale nie ma sensu gdybać. Jest trzecie miejsce i jest dobrze - dodaje Stoch.

Reakcja po finałowej próbie była wybuchem radości czy niezadowolenia? - Wszystko poszło dobrze do momentu drugiej części lotu. Czułem, że mam dobrą wysokość i prędkość, ale zaczęły się problemy, wskutek których zaczęło mnie nieco przekrzywiać. Skąd się to bierze? Jeszcze nie wiem. Muszę spokojnie przeanalizować ten skok, a więc skonfrontować swoje odczucia z widokiem na nagraniu wideo.

Wielu ekspertów twierdzi, iż przy obecnej formie Stefana Krafta, Puchar Świata wymyka się z rąk podopiecznego Stefana Horngachera. Jak do takich opinii podchodzi sam Stoch? - Jeszcze nie dostałem Kryształowej Kuli, więc nie może mi się wymknąć z rąk. Będę walczył do samego końca, a także skupiał się na swojej pracy. Bardzo proszę dziennikarzy i kibiców o cierpliwość, wsparcie, a przede wszystkim spokój. To nie jest żaden wyścig. Nie bijemy się, nie idziemy na noże ani pięści, lecz po prostu skaczemy. Każdy robi, co tylko może, ale Puchar Świata wygrać może jeden. Bo nawet jak wygrywa dwóch, to i tak jeden otrzymuje Kryształową Kulę.

- Moje skoki są na dobrym poziomie i dają mi radość. Bywają błędy, ale ich się chyba nikt nie wystrzega. Czas pokaże - zakończył triumfator 65. Turnieju Czterech Skoczni.

Korespondencja z Oslo, Dominik Formela i Tadeusz Mieczyński