Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła: "Każdy z nas liczył na więcej"

Piotr Żyła był dzisiaj najlepszym z podopiecznych Stefana Horngachera w nieco loteryjnych zawodach indywidualnych na skoczni Holmenkollen w Oslo zajmując w nich 9. miejsce po skokach na 124 i 119,5 metra. Jak podsumował ten konkurs, który okazał się niezbyt udany dla reprezentantów Polski?


W sumie szkoda Kamila, nie wiem, czy trochę mu podwiało, że skręciło go w powietrzu. Konkurs nie do końca udany, na pewno każdy z nas liczył na więcej, ale cóż zrobić. Taki jest sport, to już za nami, jutro kolejny dzień skakania, więc będziemy walczyć dalej.

Czy członek kadry A jest zadowolony ze swoich dzisiejszych skoków? - Pół na pół, drugi był trochę gorszy, warunki wietrzne sprawiły, że ciężko było odlecieć. Dzisiejsze próby były trochę słabsze, niż wczoraj. Mimo to można było powalczyć, w drugim skoku popełniłem błąd, a jeśli nie wykona się próby dobrze, to nie można polecieć daleko.

Można mówić o pechu jeśli chodzi o warunki, polscy skoczkowie nie mieli dzisiaj do nich zbyt wiele szczęścia. - Wiadomo, że niektórzy mieli lepiej, ale inni gorzej. Warunki warunkami, trzeba było skakać swoje. Tak jak mówiłem, pierwszy skok był w miarę w porządku, a przy drugim zostałem trochę z tyłu. Jeśli chodzi o Maćka, to w pierwszej serii trafił na niekorzystny wiatr, Kamil z kolei napotkał problem w drugim skoku. Konkurs na pewno nie był dla nas zbyt dobry, ale czasem bywa, że nie wszystko układa się tak, jakby się chciało.

Ostatnio rozgorzała dyskusja na temat pracy sędziów. Noty dla niektórych skoczków wydają się krzywdzące, m. in. dzisiejszy skok Macieja Kota z drugiej serii został oceniony, zdaniem wielu, zdecydowanie za nisko. Jak ustosunkowuje się do tej sprawy skoczek z Wisły? - Szczerze mówiąc nie oglądam skoków innych zawodników, raczej koncentruję się na swoich próbach. Wiadomo, że gdy się ładnie wyląduje, to należą się dobre noty, a jeśli nie, to sędziowie powinni punktować niżej. Ciężko stwierdzić, jak jest naprawdę. Wczoraj oddałem dwa skoki zakończone bardzo fajnym telemarkiem i dostałem za nie bardzo dobre noty. Jeszcze nie sprawdzałem, jakie noty dostałem dzisiaj za skok w drugiej serii.

Jak czuje się drużynowy mistrz świata z Lahti przed prologiem w Lillehammer, który odbędzie się już jutro? Będziemy świadkami nietypowej sytuacji, ponieważ zawodnicy będą rywalizować na skoczni Lysgårdsbakken już po raz drugi w tym sezonie. - Na pewno zmotywowany i skoncentrowany. Należy robić swoje, bo bez wątpienia umiemy skakać bardzo dobrze, myśleć pozytywnie i wykonywać swoją pracę krok po kroku, od początku do końca. Z pewnością każdy z nas będzie walczył najlepiej, jak potrafi. Muszę przyznać, że dziwnie jechać po raz drugi w sezonie na konkursy PŚ w to samo miejsce, nie spotkała mnie jeszcze nigdy taka sytuacja. Skocznię w Lillehammer lubię, ogólnie wszystkie norweskie obiekty mi odpowiadają, chociaż według mnie przyjemniejsze są te z drugiej połowy turnieju, czyli Trondheim i Vikersund. Mam z nimi związane fajne wspomnienia, są bardzo lotne, ich rozbiegi mi odpowiadają. W Lillehammer trzeba mieć nieco szczęścia, bo wiatr lubi tam mieszać, czasem pomimo dobrego skoku nie zajmowało się tam wysokiego miejsca.

Czy Żyła będąc najwyżej sklasyfikowanym spośród reprezentantów Polski w turnieju Raw Air zamierza walczyć w nim o najwyższe cele? - Trudno powiedzieć. Na pewno jest to ciężki cykl, fajnie byłoby w nim walczyć o jak najlepsze miejsce, ale trzeba się skupić na tym, co najważniejsze, czyli na skokach. Bywa różnie, należy wykonywać swoją pracę i oddawać jak najlepsze próby, a na koniec, po ostatnim konkursie w Vikersund można spojrzeć, na którym miejscu udało się ukończyć turniej. Każdy chce wygrywać i chce uplasować się jak najwyżej. Ja również, jednak trzeba do tego podejść na spokojnie i najpierw wykonać swoją robotę, a później sprawdzić, na ile udało się ją zrealizować.