Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wypowiedzi Stefana Huli i Jana Ziobry po odwołanym konkursie w Lillehammer

Stefan Hula i Jan Ziobro znaleźli się w grupie dwudziestu sześciu zawodników, którym udało się oddać skoki w trakcie dzisiejszego konkursu. W momencie przerwania zawodów, nasi reprezentanci zajmowali kolejno drugie i piąte miejsce.


Stefan Hula

- Szkoda, że pogoda się popsuła. Jak przyjechaliśmy na skocznię, było źle, na chwilę zrobiło się lepiej, a później dalej wyglądało to nieciekawie. Nie ma co ryzykować zdrowia zawodników. Dalsze przeciąganie i czekanie nie miało sensu. Osobiście cieszę się z tego, że od wczoraj skoki idą w dobrą stronę.

Jakie zmiany przyniosła analiza skoków z trenerem po zmaganiach w Oslo? - Trener powiedział mi, że przede wszystkim mam robić wszystko na 80%, nie robić niczego na siłę, podejść z dużym spokojem i luzem do całej sytuacji. Ta skocznia ma bardzo przyjemny profil i dobrze skakało mi się tutaj na początku sezonu, więc to na pewno też miało jakiś wpływ. Ze skoku na skoku czułem się lepiej, pewniej.

Czy nasz reprezentant spodziewał się, że konkurs zostanie odwołany? - Po swoim skoku myślałem, że rywalizacja płynnie potoczy się dalej, ale po kilku przerwach byłem pewny, że nic z tego nie będzie, bo nie zanosiło się na poprawę.

- Trzeba na spokojnie podejść do sprawy i być tu i teraz – zakończył skoczek ze Szczyrku.

Jan Ziobro

- Mój skok nie był rewelacyjny, ale też nie był zły. Jestem z niego zadowolony. Na tę chwilę jest mi ciężko ocenić, co było w porządku, a co poszło nie tak. Muszę porozmawiać z trenerem.

- Trudno mówić o stabilnych warunkach, kiedy na skoczni tak wieje. Przed swoimi próbami musieliśmy dosyć długo czekać. Można uznać, że nie było źle – skomentował zawodnik ze Spytkowic.

Czy w związku z odwilżą nie pojawiły się problemy z torami lodowymi? – System mrożenia działał dobrze i nie czułem, żeby było z nimi coś nie tak. Dla mnie były w porządku, tak samo jak warunki, w których przyszło mi skakać.

Po nieudanym skoku kwalifikacyjnym, dzisiejsza próba 25-latka wyglądała znacznie lepiej. - Myślę, że ten jeden skok pozwolił na drobną poprawę. Wczoraj byłem zły, ale tak mam, że jak coś nie idzie po mojej myśli, to denerwuję się. Taki już mam charakter.

- Nie mam jakichś specjalnych wspomnień związanych z Trondheim. Skakałem tam tylko podczas dwóch konkursów, ale zarówno sam obiekt, jak i Trondheim jako całokształt wspominam dobrze.

Korespondencja z Lillehammer, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela