Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: "Wszystko jest na dobrej drodze"

Kamil Stoch był jednym z tych zawodników, którzy w sobotnie popołudnie w Vikersund zdołali poprawić swój rekord życiowy w długości skoku narciarskiego. W przypadku wicelidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata od dziś wynosi on 243 metry. Jak podopieczny Stefana Horngachera skomentował nieprawdopodobny konkurs w Norwegii, który Polacy zakończyli na drugim stopniu podium?


- Uważam, że dziś zaliczyliśmy bardzo dobry konkurs. Jego wysoki poziom zapewnił kibicom zgromadzonym pod skocznią i przed telewizorami dużą dawkę emocji i dalekich lotów. Było trochę dramaturgii, ale wszystko się dla nas dobrze potoczyło - uważa dwukrotny mistrz olimpijski.

Z czego wynikało odpuszczenie serii próbnej? - Głównie ze względu na to, co czeka mnie w kolejnych dniach. W niedzielę ostatni konkurs w Vikersund, potem trzy dni przerwy, a następnie cztery dni lotów w Planicy. Tutaj w piątek oddałem dwa bardzo dobre skoki, które dały mi pewność, iż wszystko jest na dobrej drodze. Dziś chciałem iść na następne dwa dobre skoki i tak właśnie było.

W pierwszej serii była złość na fakt, iż jury skróciło najazd po rekordowym locie Stefana Krafta? - Cieszyłem się, że oddałem dobry skok. Moim zdaniem, z tego rozbiegu i w tych warunkach, była to naprawdę udana próba. Lepsza nawet od tej finałowej. Takie jest moje osobiste zdanie. Mimo wszystko, lot na 243. metr to inna bajka.

Już na półmetku sobotnich zmagań Kamil Stoch awansował na trzecią pozycję w klasyfikacji generalnej turnieju Raw Air, co wyraźnie go zaskoczył - Nie bardzo wiedziałem, co prezentuje tabela, którą mijam na podglądzie <śmiech>.

Jak 29-latek zareagował na wieść o utracie rekordu kraju? - Jest wyłącznie radość! Nie było myśli o rywalizacji czy wygrywaniu. Dziś była chęć dalekich lotów. Chyba każdy z nas tak do tego podszedł. Super, że Piotrek właśnie tak skoczył. Jemu też się należy.

Korespondencja z Vikersund, Dominik Formela i Tadeusz Mieczyński