Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: "Walczyłem z własnymi słabościami"

Kamil Stoch zakończył turniej Raw Air w możliwie najlepszy sposób. 29-latek za sprawą lotów mierzących 238,5 metra oraz 237 metrów odniósł 22. zwycięstwo w karierze, a w klasyfikacji norweskiego turnieju uplasował się na drugiej pozycji. Wskutek piątej lokaty Stefana Krafta w konkursie lotów, nasz rodak w wyścigu o Kryształową Kulę traci do Austriaka zaledwie 31 "oczek". Jak podopieczny Stefana Horngachera ocenił niedzielę w Vikersund?


- To był super dzień! Każdy dzień w Vikersund był udany. Robiłem to, co uwielbiam robić, a więc latałem. Miałem świadomość dobrej dyspozycji. Wystarczyło wykonać swoje zadanie, dzięki czemu mogło być bardzo fajnie. W Pucharze Świata jestem blisko Stefana Krafta, ale w ogóle się na tym nie skupiam. Tak samo, jak nie zerkałem na klasyfikację generalną turnieju Raw Air. Nie koncentrowałem się na bezpośredniej rywalizacji z kimkolwiek, lecz walczyłem z własnymi słabościami - mówi Stoch.

- Może zabrzmi to niemęsko, ale każdy facet powinien dziękować swojej kobiecie. Zwłaszcza po tak trudnym momencie, jakim było dla mnie Oslo. Zamiast powiedzieć, że mam wracać do domu, moja żona powiedziała, że mam zostać i walczyć, gdyż we mnie wierzy. To wystarczyło, aby wstąpiły we mnie siły, wiara i nowe możliwości. Dziękuję ci kochanie - dodaje dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi.

- Po dzisiejszym dniu odczuwam zmęczenie, bo od rana człowiek jest na nogach, a loty kosztują naprawdę dużo sił. Jeden skok na mamucie to mniej więcej trzy skoki na dużej skoczni, oddawane jeden po drugim. Było dużo oczekiwania, stresu i emocji związanych z zawodami, ale fizycznie i mentalnie czuję się bardzo dobrze. Odpuszczenie serii próbnej wyszło dobrze - dodaje Polak.

Jak można podsumować pierwszą w historii edycję turnieju Raw Air 2017? - Początek turnieju był bardzo trudny. Kosztował mnie wiele nerwów, stresu, a przez to sił. Na szczęście udało się zlokalizować problem, szybko go rozwiązać, a następnie walczyć dalej. Jak się okazało, wywalczyłem drugie miejsce, dzięki czemu jestem bardzo szczęśliwy.

W norweskim turnieju panuje zasada, iż na koniec dnia nagradzany jest nie jego najlepszy zawodnik, lecz aktualny lider klasyfikacji generalnej. Pomimo wygranych prologów w Trondheim i Vikersund, Kamil Stoch nie otrzymywał żadnego trofeum. Jak zareagował dziś, kiedy jego wyniki zostały uhonorowane? - Kiedy dostałem od organizatorów trofeum przypominające ogromny talerz, powiedziałem im, że w końcu mam swój własny. W końcu będzie z czego jeść <śmiech>.

- Dziękuję też kibicom. Tym którzy wierzyli, ale i tym, którzy nie wierzyli, bo to daje takiego pozytywnego kopa i więcej sił. Motywuje to do dalszej pracy. Muszę również podziękować całemu sztabowi szkoleniowemu i wszystkim, którzy mają wkład w sukcesy całej naszej drużyny. Została nam ostatnia prosta!

Korespondencja z Vikersund, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela