Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Łukasz Kruczek: "Na emocjach się nie koncentruję"

Łukasz Kruczek przystępuje do drugiego sezonu w roli trenera kadry A włoskich skoczków. Szkoleniowca, który m.in. doprowadził Kamila Stocha do dwóch złotych medali na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi poprosiliśmy o krótką rozmowę.


Jak byś podsumował miniony sezon w wykonaniu włoskich skoczków? Progres (szczególnie u niektórych zawodników) był widoczny, ale pewnie jest trochę niedosytu?

- Zgodny z planami i oczekiwaniami, jakie mieliśmy wobec zawodników. Niedosyt zawsze jest, gdyby go nie było sport straciłby sens.

Przed sezonem wydawało się, że przy nieco lepszej dyspozycji dziewczyn, macie szanse powalczyć nawet o podium w konkursie mieszanym w Lahti...

- Celem był finał i walka o miejsca 5-8, jeśli już mowa o wynikach. Na walkę o podium w konkursie seniorskim trochę brakowało. Wystarczy chłodnym okiem spojrzeć na skład Niemiec, Japonii, Austrii czy Norwegii.

Co cię najbardziej zaskoczyło na plus, a co na minus, jeśli chodzi o tą roczną współpracę z kadrą włoską?

- Bardzo trudno ocenić gdyż funkcjonowanie całego związku jest kompletnie inne, aniżeli w Polsce. Na pewno ilość zawodników będących do dyspozycji na pewno jest minusem, finansowanie także – ale te kwestie akurat zaskoczeniem nie były. Na plus motywacja zawodników, chęć do podjęcia wyzwania mimo startu z zdecydowanie gorszej pozycji.

Jakie stawiasz przed sobą i swoją ekipą główne cele na ten sezon olimpijski?

- Kontynuujemy przygotowania wedle przyjętego w ubiegłym sezonie planu. Cały czas priorytetem docelowym jest pokazywanie się na arenach międzynarodowych. W tym roku głównymi startami będą starty w Pucharze Świata.

Po wielu latach na stanowisku trenera kadry A polskich skoczków, jakie to uczucie patrzeć na to wszystko trochę "z boku". Czy to dla Ciebie ulga i odpoczynek od ciągłej presji, czy może jednak jest jakiś żal, że nie jesteś w centrum wydarzeń i emocji, związanych z polskimi skoczkami?

- Normalne, jak każdego innego trenera który ma okazję obserwować najlepszych zawodników. Na emocjach się nie koncentruję, bardziej na zadaniach, jakie mam przed sobą.

Czy jakoś zaskoczyły cię lub zdziwiły niektóre posunięcia Stefana Horngachera?

- Nie, absolutnie żadne.

Co sądzisz o Krzyśku Miętusie, bo jego obecność w kadrze A wielu kibiców interpretowała jako spóźniony Prima Aprillis. Czy faktycznie jest to zawodnik z dużym potencjałem, mimo braku wyników w ostatnich latach?

- Decyzję o powołaniu do grupy tego, a nie innego zawodnika zawsze podejmuje trener. Krzysiek jest interesującym zawodnikiem, poza tym bardzo ważne by zawodnicy dobrze komponowali się w grupie.

Polacy aktualnie przygotowania do kolejnego sezonu rozpoczęli niemal bez żadnej przerwy urlopowej. Czy to faktycznie może pomóc w osiągnięciu optymalnej formy na zimę, czy taki brak odpoczynku może zaszkodzić?

Tak jak wiele innych ekip.

Czy rozważyłbyś powrót do pracy z polskimi skoczkami w roli np. trenera kadry B, juniorów lub klubowego?

- Na dzień dzisiejszy ten etap jest zamknięty.

Czy uważasz, że potrzeba dalszych zmian w zakresie przepisów dot. sprzętu/kombinezonów czy przeliczników za wiatr w skokach?

- Sprzęt będzie ewoluował, tego nie jesteśmy w stanie zatrzymać. Ważne, by decyzje podejmowane były roztrpopnie.

Włoski Komitet olimpijski powołał niedawno klub olimpijski w którym znaleźli się sportowcy, którzy otrzymają szczególne wsparcie w przygotowaniach do igrzysk. Nie ma w nim ani jednego skoczka, czy jesteście zaskoczeni tą sytuacją?

- Nie ma, ponieważ nie ma ku temu podstaw. W tym klubie są tylko zawodnicy, którzy mają już w tym momencie szanse medalowe. To jest podobne do "Klubu Polska", który gromadził medalistów olimpijskich.

Colloredo i Bresadola to bardzo doświadczeni zawodnicy. W ubiegłym sezonie, głównie w jego pierwszej części, nawet gdy ich forma wydawała się rosnąć stratowali głównie w Pucharze Kontynentalnym. Colloredo po 9 miejscu w Innsbrucku nie wystąpił w Bischofshofen tylko pojechał na PK. Skąd taka strategia startów kładąca tak duży nacisk na start w "Kontynentalach" kosztem Pucharu Świata?

- Uważnych obserwatorów nie powinno to zaskoczyć, gdyż od początku przyjęty i nieukrywany był taki plan, że zaczynamy od FIS Cup, poprzez COC i na PŚ będziemy kończyć. Przede wszystkim jakość skoków jest najważniejsza, ale często musimy też wybierać pomiędzy kosztami i zyskiem, jakie dane zawody mogą dać.