Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wypowiedzi Kantyki, Miętusa, Wąska, Wolnego i Zniszczoła po kwalifikacjach

Zawody w Polsce każdorazowo są okazją do obejrzenia w akcji nie tylko czołowych postaci kadry narodowej, ale także do przyjrzenia się członkom zaplecza naszej reprezentacji, dla których występ w zawodach najwyższej rangi jest nagrodą za dobrze przepracowany okres treningowy oraz wyniki w konkursach tzw. drugiej czy trzeciej ligi. Co po czwartkowych kwalifikacjach powiedzieli skoczkowie, którzy rzadziej mają szansę mierzyć się w konkursach Pucharu Świata czy Letniego Grand Prix?


Przemysław Kantyka (32. miejsce):

- Nareszcie w tym najważniejszym momencie wyszedł mi naprawdę fajny skok. Na ostatnich treningach pojawiały się one coraz regularniej. Małymi kroczkami udaje mi się to przekładać na zawody.

- Jest ciężko, ale jest to drugi sezon z tego typu programem treningowym, więc przyzwyczailiśmy się do takich obciążeń. Ta praca zaczyna procentować i wydobywa z nas jak najwięcej. Mam nadzieję, że miniony sezon był przejściowym, a teraz będzie tylko lepiej. Daję z siebie wszystko, aby szło to w dobrą stronę.

- Poprzednie starty w Letnim Grand Prix procentują. Nie nakładam na siebie już takiej presji. Skupiam się wyłącznie na pracy, którą mam do wykonania.

Jakub Wolny (48. miejsce):

- Teraz, na gorąco, mogę stwierdzić, że skok był tragiczny. Nie wiem, jak udało mi się odlecieć na te 117 metrów, po prostu skoczyłem źle. Muszę tę próbę przeanalizować z trenerem. Jeśli chodzi o warunki wietrzne, podczas kwalifikacji były one bardzo dobre, z pewnością dużo lepsze, niż w rundzie treningowej.

Aleksander Zniszczoł (50. miejsce):

- Obrączka nie ciąży w powietrzu, ona dodaje skrzydeł <śmiech>. Mam nadzieję, że zmiana stanu cywilnego wpłynie korzystnie również na moje skoki. Jest jeszcze sporo pracy przede mną. To są drobnostki, ale mające istoty wpływ na całość mojej dyspozycji. Wiem, co mam robić, więc po przerwie na regenerację wszystko wróci do normy. Do pewnego momentu fajnie mi się skakało, sezon letni zapowiadał się pozytywnie, a tydzień przed inauguracją Letniego Pucharu Kontynentalnego coś zaczęło się sypać. Najważniejsze, że znam kierunek, w którym muszę podążać. Trzeba iść za ciosem.

- Mam nadzieję, że tym razem doszedłem do dobrego źródła problemu. Podczas najbliższej przerwy potrzebuję chwili dla siebie, kiedy wszystko wyprostuję, a wtedy powinny być duże efekty.

Kontynuuję pracę z psychologiem sportowym. Ta współpraca układa się bardzo dobrze i w tym miejscu serdecznie pozdrawiam Jakuba Bączka. Mam nadzieję, że dalej będziemy współpracować, bo jest to bardzo fajne i potrzebne. Wsparcie dobrych ludzi dodatkowo mnie uskrzydla.

Paweł Wąsek (53. miejsce):

- Było trochę tremy przed debiutem. Coś zaczęło się dziać w głowie i w kwalifikacjach nie wyszło to już tak fajnie jak na treningu, kiedy skakałem na luzie. Pierwsze koty za płoty, więc liczę na to, że będę miał kolejne okazje do startów w zawodach najwyższej rangi.

Przed kilkoma laty Paweł Wąsek zaliczył groźnie wyglądający upadek w Wiśle Malince, kiedy pełnił rolę przedskoczka. Udało się uporać z przykrymi wspomnieniami? - Nie było tak łatwo, ale na całe szczęście już jest dobrze.

W lipcu podopieczny Macieja Maciusiaka miał okazję występować już w zawodach rangi FIS Cup, Letniego Pucharu Kontynentalnego, a teraz w Letnim Grand Prix. Jak młodzieżowiec podchodzi do tak intensywnego startu sezonu letniego? - Lepiej jeździć po zawodach niż siedzieć w domu.

- Ostatnio skorygowaliśmy nieco moją pozycję najazdową, co przełożyło się na lepsze wyjścia z progu. Muszę jeszcze popracować nad timingiem na progu, a jeśli będę trafiał i w powietrzu nic nie narobię, to będzie dobrze. Od roku przestałem intensywnie rosnąć, więc wszystko powoli się normuje i nie wpływa to na moją technikę.

- Nie byłem tu faworytem do punktów, ale cieszę się, że mogłem sprawdzić się na tle najlepszych zawodników. Moja rodzina mieszka niedaleko, więc miałem wsparcie na skoczni podczas debiutu.

- Powołanie do programu rządowego "team100" bardzo mnie zmotywowało i podniosło na duchu. Fajnie, że ktoś spoza środowiska skokowego mnie dostrzegł. Jest to przede wszystkim wsparcie finansowe.

Krzysztof Miętus (57. miejsce):

- Nie pamiętam, kiedy ostatnio startowałem w Letnim Grand Prix. Zimą, co prawda z różnym skutkiem, udawało się łapać do składów na Puchary Świata w Polsce, ale w LGP nie było mnie od naprawdę dawna.

- Przede mną jeszcze dużo pracy. Czwartkowe skoki nie były dobre. Może nie były jakieś złe, ale jak trener mówił, pracy jest sporo. Tego nie da się wypracować w miesiąc czy dwa. To długi proces. Po dłuższym czasie będzie można coś powiedzieć.

- Na treningach przed zawodami wyglądało podobnie. Zdarzały się próby dużo lepsze, ale były też znacznie słabsze. Skok kwalifikacyjny był poziomem z treningów, jednak można było spisać się lepiej.

- Po tylu latach kariery powinienem być już oswojony z presją, więc nie odczuwam jej przy okazji takiego startu. Czuję dodatkową motywację.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela i Piotr Bąk