Strona główna • Mistrzostwa Świata w Lotach

Pokonkursowe komentarze

Tak jak się można było spodziewać, wszyscy dyskutują nie tyle o słabym występie Adama Małysza, co o jeszcze gorszym występie polskich "kibiców"...

Sven Hannawald powiedział tuż po zawodach:

"Jestem bardzo zdenerwowany. Takie zachowanie nie fair nie może mieć miejsca. Pytam się, dlaczego z polskiej strony nie mogę być zaakceptowany. Nie ma żadnych problemów między mną a Małyszem. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej"

"Agresja wobec mojej osoby wzrosła jeszcze od PŚ w Zakopanem. Jutro na górę będziemy wyjeżdżać samochodem"

Adam Małysz był nie mniej wzburzony całym incydentem. W swych wypowiedziach ostro skrytykował polską publiczność.

"Gratuluję Svenowi i Martinowi, którzy swoimi skokami wysunęli się na czoło. Chciałbym także przeprosić, że tak zwani kibice rzucali do Svena śnieżkami. Oczywiście nie mam z tym nic wspólnego. Jest mi naprawdę przykro"

"To są piłkarscy chuligani, a nie fani skoków. Może za dużo wódki wypili. Sven jest wspaniałym skoczkiem i według mnie wygrał już te zawody"

Warto w tym miejscu zauważyć, iż gdyby to Niemiec wypowiedział się w ten sposób o Polakach, z pewnością wieszano by na nim psy i oskarżano, iż nazywa nasz naród pijakami...

Niemniej trzeba to przyznać- polscy kibice dokonali rewolucji w dopingowaniu skoczków narciarskich. Nikt jeszcze dwa lata temu nie przypuszczał, iż miłośnicy tego sportu mogą w ten sposób okazywać oddanie semu idolowi... Na pewno zapisze się to w annałach skoków narciarskich, jednak niestety nie, jako powód do dumy...

Na szczęści trochę też mówi się o samej sportowej rywalizacji.

"Potrzebowałem trochę czasu, żeby dojść do porozumienia z progiem. Cały czas odbijałem się trochę za wcześnie. W drugiej kolejce oddałem skok na 100 procent swoich możliwości", powiedział Martin Schmitt.

Także Dieter Thoma wyraził swoją opinię o najważniejszych skokach konkursu:

"Martin miał we wszystkich trzech punktach pomiaru wiatr w plecy. Dlatego nie mógł liczyć na wysoki lot. Matti Hautamaeki miał podobne warunki, a stracił 20 metrów. Z kolei Małysz miał nawet na trzecim pomiarze na dole, wiatr z przodu. To był nierytmiczny skok. Myślę, że powinien przyznać, że ten skok nie był tak całkiem dobry jak zazwyczaj."

Na koniec jeszcze możnaby się zastanowić nad tym, co oznaczał gest Adama Małysza po skoku (brawa)?

Przez wielu, zostało to zinterpretowane, jako ironiczny gest w stronę Apoloniusza Tajnera, który dał znak do skoku naszemu zawodnikowi w sytuacji, gdy wiał silny, niesprzyjający wiatr. Jednak czy tak było istotnie? O tym chyba wie tylko sam Adam Małysz..