Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stefan Hula i Kamil Stoch po kwalifikacjach w Hinterzarten

Kolejno trzecie i trzynaste miejsce w kwalifikacjach do sobotniego konkursu w Hinterzarten zajęli członkowie klubu KS Eve-nement Zakopane - Stefan Hula oraz Kamil Stoch. Podopieczni Stefana Horngachera w piątkowy wieczór na Adlerschanze (HS 108) uzyskali odpowiednio 104 oraz 98,5 metra. Co powiedzieli po piątkowych próbach w Badenii-Wirtembergii?


Stefan Hula (3. miejsce):

- Nie ukrywam, że jest dobrze. Jestem bardzo zadowolony ze swojej dyspozycji, bo jest ona cały czas stabilna i równa. Moje skoki na, niezależnie od rangi serii, są podobne. Pojawiają się wahania, ale wszystko odbywa się na dobrym poziomie. To cieszy - twierdzi 30-latek.

- W kwalifikacjach były małe błędy w pozycji dojazdowej. To zaważyło na uwagach od trenera. Na szczęście ogólny poziom się utrzymał, więc jest dobrze. W konkursie nie będę liczył na podium, bo nie na tym będę się skupiał. Chcę przenieść swoją dobrą dyspozycję na kolejny dzień, a następnie wykonać pozytywnie swoją robotę - dodaje Polak.

- Wiedziałem czego się spodziewać po skoczni w Hinterzarten, bo mieliśmy tu zgrupowane, ale w pierwszej serii treningowej przywitała mnie swoim "ostrym przejściem" na najeździe. Troszkę mnie wcisnęło, ale mimo wszystko próba była w porządku. Obiekt umożliwia ponad 100-metrowe skoki, dzięki czemu jest fajnie - mówi Hula.

- Zgrupowanie w Rastbuechl było bardzo fajne. Pogoda była nieprzyjemna, bo niemal codziennie doskwierał nam deszcz, ale udało się przeprowadzić zaplanowane treningi. Sama skocznia jest mała (HS 79 - przyp. red.), jednak bardzo wymagająca i dobra do treningu.

Kamil Stoch (13. miejsce):

- Niedosyt po Wiśle nie został zaspokojony, bo te skoki w dalszym ciągu pozostawiają wiele do życzenia, ale nadal pracuję. Krótkie zgrupowanie w Rastbuechl dało mi dużo. Tam pracowałem głównie nad pozycją najazdową i odpowiednim kątem odbicia. Potrzebuję wielu udanych skoków, abym złapał dobry rytm. Dziś nie było źle. To był dobry i solidny dzień - twierdzi triumfator 65. Turnieju Czterech Skoczni.

- Świat po inauguracji w Wiśle mi się nie zawalił, ale z drugiej strony nie można mówić tak, że nic się nie stało. Brak awansu do rundy finałowej to nie jest szczyt moich ambicji oraz możliwości. Chciałbym skakać jak najlepiej i po to pracuję, żeby być coraz lepszym. Tamto wydarzenie nie powoduje u mnie całkowitej niechęci do skakania, ale wręcz przeciwnie, motywuje mnie do cięższej pracy - zapewnia 30-latek.

- Po to jest lato, aby móc te skoki ulepszać i trochę pokombinować przy technice. Dodatkowo należy wspomnieć, iż o tej porze roku trenujemy ciężej, jeśli chodzi o motoryczną stronę treningu. W takiej sytuacji gubi się trochę technika, przez co trzeba szukać różnych wariantów pozycji najazdowej i odbicia. To jest powód niestabilności formy, ale ja jestem dobrej myśli - mówi Stoch.

- Nowy sposób lądowania jest dla mnie nowością, której uczę się kontrolować. To nie jest jeszcze wyrobiony nawyk, ale może do zimy się uda. Mam nadzieję, że chociaż wygląda to ładniej <śmiech>.

- W sobotę chcę dalej pracować. Nie zakładam sobie celów wynikowych. Czołowa "30" to minimum, ale skupiam się na ustabilizowaniu dyspozycji. Chcę, aby każdy skok był tutaj dobry. To mój główny cel na ten weekend - zakończył dwukrotny mistrz olimpijski.

Korespondencja z Hinterzarten, Tadeusz Mieczyński