Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wypowiedzi Macieja Kota i Dawida Kubackiego po konkursie indywidualnym w Wiśle

Podopieczni Stefana Horngachera bardzo dobrze rozpoczęli sezon olimpijski. W pierwszym konkursie indywidualnym pięciu Biało-Czerwonych uplasowało się w czołowej "30". Wśród nich znaleźli się Maciej Kot oraz Dawid Kubacki, którzy jako jedyni spośród punktujących mogli mieć pewne powody do niedosytu. Co powiedzieli po pierwszym weekendzie tej zimy? Jak podsumowali swoje występy na skoczni im. Adama Małysza?


Maciej Kot (19. miejsce):

Czy w drugiej serii w skoku zakopiańczyka powrócił stary błąd, który zdarzało się mu popełniać w zeszłym sezonie? – Można tak powiedzieć, chociaż błąd, który spowodował skręcenie pozycji w locie popełniłem już na progu. Zdarza się tak w przypadku, gdy spóźniam odbicie – kąt natarcia jest zbyt duży i powoduje skrzywienie sylwetki. Taka sytuacja pojawiała się w przeszłości, jednak wtedy miała nieco inne podłoże. Skoki, które oddałem wcześniej były dobre, przez co jestem teraz zły. Dziewiąty skok, który oddałem w Wiśle był słabszy od poprzednich ośmiu.

- Dzisiaj w czołowej dziesiątce mogło pojawić się pięciu naszych reprezentantów. To było w zasięgu. Kamil pokazał, że istniała możliwość, aby nawet z 8. miejsca wskoczyć na podium. Różnice były niewielkie, lecz taki jest sport. Na tak wysokim poziomie trzeba oddawać dwa równe skoki. Drobny błąd spowodował spory spadek w klasyfikacji. Sądzę jednak, że należy ocenić ten weekend ze względu na całość, a nie patrzeć wyłącznie na ostatnią próbę.

Sezon został rozpoczęty fantastycznie przez członków kadry A. – To jest bardzo dobry początek. Daje teraz spokój w przygotowaniach. Pokazaliśmy, że jesteśmy solidnie przygotowani. Cały czas mamy kontakt z czołówką, ciągle potrafimy daleko skakać. To, że pojedyncze próby nie są perfekcyjne, nic nie znaczy. Automatyzm ma przyjść później, kiedy przyzwyczaimy się do skakania na śniegu. Gdy znajdziemy dobre czucie, skoki będą wychodzić automatycznie, na większej świeżości.

Dawno nie było takiej sytuacji, aby reprezentanci Polski już na początku sezonu byli w aż tak dobrej dyspozycji. – Początek zawsze musi być spokojny. W takim momencie przypominam sobie zawsze Stefana Horngachera z zeszłego roku w Klingenthal. Wygraliśmy tam pierwszy konkurs drużynowy. Wszyscy byli zachwyceni tym wynikiem, a on powiedział nam: "Panowie, stąpajmy twardo po ziemi, to jest dopiero początek.". Myślę, że to idealnie odzwierciedla naszą teraźniejszą sytuację. Wszyscy zachowujemy spokój. Czy skoki są gorsze, czy lepsze, musimy nadal robić swoje.

- Zaraz po ostatnim skoku rozmawiałem z trenerem. Od razu wiedziałem, jaki błąd popełniłem. Pochwalił mnie jednak za dobrą pracę wykonaną przez cały weekend i powiedział, abym nie przejmował się dzisiejszym gorszym wynikiem. Mamy plan, który trzeba realizować. Ten sezon jest bardzo długi.

Dawid Kubacki (10. miejsce):

- Myślę, że to był świetny początek sezonu dla całej drużyny. Ten weekend pokazał, że jesteśmy w dobrej dyspozycji. Dzisiaj czterech naszych reprezentantów uplasowało się w czołowej "10". Kamil stanął na podium, również wczoraj zajęliśmy miejsce w pierwszej trójce, więc myślę, że to się dobrze zaczyna. To dobry, lecz jednocześnie spokojny punkt wyjścia do tego, aby w dalszym ciągu pracować nad formą w trakcie sezonu.

- Podczas przedsezonowych przygotowań mocno pracowaliśmy. Kosztowało nas to sporo sił, ale uważam, że było warto. To będzie na pewno procentowało w trakcie zimy.

- Nie robiłem żadnych kalkulacji przed inauguracją Pucharu Świata. Uważam, że w moim przypadku to było zbędne. W drugim skoku moja pozycja dojazdowa była zbyt agresywna. Mimo tego, że w finałowej serii pojawił się błąd, przyjmuję dzisiejszy wynik jako sukces. Gorsze próby zdarzają się również na treningach. Tego nie da się uniknąć. Ważne, by cały czas utrzymywać koncentrację na tym, co jest do zrobienia i pracować dalej w trakcie sezonu.

- Nie mogę powiedzieć, że przed ostatnią próbą nie odczuwałem żadnych emocji. Nie uważam jednak, że przeszkodziły mi one w oddaniu skoku. Po prostu przydarzył mi się błąd, tak, jak zdarza się na treningach.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela