Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: Lubię ten obiekt, ale nie chcę składać deklaracji

Kamil Stoch wygrał jedną z dwóch oficjalnych serii treningowych, które organizatorom udało się przeprowadzić w piątkowe przedpołudnie. Pomimo odwołanych kwalifikacji do niedzielnego konkursu, 30-latek był usatysfakcjonowany z przebiegu dnia w Titisee-Neustadt.


- Powiedziałbym, że moje aktualne skoki to nie petardy, lecz bardziej kapiszony <śmiech>. Niemniej, za nami solidny trening, który przyniósł dobre próby w trudnych warunkach. Wiatr się często zmieniał i odległości skoku w dużej mierze zależały od jego kierunku. Dla mnie najważniejsza była dzisiaj praca, którą miałem do wykonania. Jestem zadowolony z tego dnia.

Godzina rozgrywania piątkowych serii była problematyczna? - Nie jest to moja ulubiona pora. Godzina, o której byliśmy dzisiaj na skoczni, jest zazwyczaj czasem mojego snu <śmiech>, ale taka była wyznaczona dla wszystkich i każdy musiał się do niej dostosować. Jeśli człowiek musi, to wstanie.

Hochfirstschanze to skocznia starszego typu. Jak czuje się na niej dwukrotny mistrz olimpijski? - Lubię ten obiekt. Jest podobny do starej wersji Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Zazwyczaj dobrze mi się tutaj skakało. Być może ta specyfika odpowiada mojej technice, ale nie chcę składać żadnych deklaracji i nic obiecywać. Dam z siebie wszystko i zobaczymy, jak będzie.

Po raz pierwszy tej zimy najlepsi zawodnicy świata wystartują na torach wycinanych w lodzie, a nie sztucznie mrożonych. Czy skoczkowie odczuwają różnicę? - Naturalne tory lodowe nie są ani dużą różnicą, ani, tym bardziej, dużym utrudnieniem. Wystarczy jeden skok, aby wyczuć tę nawierzchnię. Potem można skakać normalnie.

Korespondencja z Titisee-Neustadt, Dominik Formela