Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: Próbuję ustabilizować skoki

Sobotni konkurs przyniósł drugie tej zimy podium w wykonaniu Kamila Stocha. 30-letni reprezentant Polski na Gross-Titlis-Schanze wywalczył trzecią pozycję, a lepsi tego dnia, w śnieżnej aurze, okazali się tylko Anders Fannemel i Richard Freitag.


- To był trudny konkurs z trudnymi warunkami i cieszę się, że w takiej rywalizacji potrafiłem zrobić wszystko tak, jak należy. Dużo radości sprawia mi fakt, że oddane dziś skoki dały mi nagrodę w postaci podium. Najtrudniej było odciąć się od otoczki oraz panujących warunków, a po prostu skupić się na swoim zadaniu. Podświadomie człowiek wiedział, że sypie coraz mocniej i tory są coraz wolniejsze, a przy lądowaniu trzeba było uważać na miękki zeskok, bo duża ilość śniegu przytrzymywała narty. Zawody były na wysokim poziomie, każdy dał z siebie wszystko i dobrze było być częścią tego wydarzenia - twierdzi Polak.

- Pomimo intensywnych opadów śniegu, wiatr stale się zmieniał. Tutaj wystarczy delikatna zmiana jego kierunku i robi się bardzo duża różnica. Uważam, że jako grupa zrobiliśmy dobrą robotę, więc był to pozytywny dzień w Engelbergu. Ostatnie dwa tygodnie są dość męczące i dają mi się one we znaki. Dzień zaczął się od problemów przy lądowaniu w serii próbnej, bo trzeba było wyczuć stan zeskoku. Było trochę grząsko, dostaliśmy informację, iż tak jest, ale trzeba było przekonać się o tym na własnej skórze - dodaje dwukrotny mistrz olimpijski.

Występ w pierwszej serii ocenianej był satysfakcjonujący? - Staram się patrzeć na siebie i wiedziałem, że mogłem skoczyć lepiej i coś poprawić. W dalszym ciągu próbuję ustabilizować te skoki, aby jeden za drugim były na wysokim poziomie. Moim celem jest to, żeby lecieć w miarę spokojnie i prosto. Próba z drugiej rundy była bardzo dobra, ale mam nadzieję, że stać mnie na więcej.

- Cieszę się, że w Engelbergu jest tylu polskich kibiców. Skakać przy pustych trybunach? To nie sprawia frajdy. Im więcej widzów, tym nam się lepiej skacze. Robimy to dla nich i lubimy być doceniani. O to w tym chodzi, kiedy kibice krzyczą po dalekich lotach - zakończył czwarty skoczek klasyfikacji generalnej Pucharu Świata 2017/2018.

Korespondencja z Engelbergu, Tadeusz Mieczyński