Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: Nie miałbym nic przeciwko, gdyby historia się powtórzyła

Kamil Stoch przedświąteczne zmagania w Engelbergu zakończył dwoma miejscami na podium. Po trzeciej pozycji wywalczonej w sobotę, dzień później 30-latek finiszował na drugiej lokacie. O rywalizacji na Gross-Titlis-Schanze, planach treningowych i oczekiwaniach dotyczących 66. Turnieju Czterech Skoczni opowiedział nam tuż po zawodach.


- Za nami kolejny super dzień, który przyniósł bardzo dobre warunki do skakania. Cieszę się, że mogliśmy poskakać nieco dalej niż w sobotę. Jestem bardzo zadowolony z ostatecznych rozstrzygnięć. Moim zdaniem, wszystkie moje niedzielne próby, były na dobrym poziomie. Wszystkie były podobne i każdy sprawił mi tyle samo satysfakcji - zapewnia Polak.

Jak można skomentować dyspozycję Richarda Freitaga? - Widać, że Richard jest aktualnie w wyśmienitej w formie, bo niemal w każdej serii skacze ładnie i daleko, ale nie skupiam się na nim. Koncentruję się na tym, aby ustabilizować swoją dyspozycję. Przeanalizuję dzisiejszy występ i spróbuję znaleźć kolejne rezerwy.

Wróciła radość ze skakania? - Zawsze, kiedy coś wychodzi, to cieszy nas to. Jako cała drużyna prezentowaliśmy się tutaj dobrze. Dziś i Piotrek zaprezentował się super. Być może brakuje jeszcze nieco pewności oraz stabilizacji, ale to przyjdzie. Będziemy mieli teraz okazję spokojnie potrenować, co pozwoli dopracować nam poszczególne elementy skoku. Potem odpoczniemy i naładowani energią wyruszymy na Turniej Czterech Skoczni. Uwielbiam skakać w Zakopanem i liczę na to, że nowy profil Wielkiej Krokwi będzie również super. Według moich odczuć, wszystko jest na dobrej drodze i nie trzeba podejmować gwałtownych ruchów. Wszystko jest w porządku, uwierzyć bardziej w siebie, a następnie uzbroić się w cierpliwość.

Przed rokiem, kiedy Kamil Stoch wygrywał niemiecko-austriacki turniej, w przedświątecznym konkursie w Engelbergu również był drugi. Można doszukiwać się analogii? - Nie chcę mówić, że tak musi być, bo nie musi, ale gdyby historia się powtórzyła, nie miałbym nic przeciwko. Każdy rok jest inny, a i my, zawodnicy, się różnimy. Trzeba polegać na swoich bieżących umiejętnościach, a nie siedzieć z założonymi rękoma, czekając na rozwój sytuacji.

- Jest wielu skoczków, którzy prezentują najwyższy światowy poziom, co widać po klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, która jest bardzo wyrównana. Do następnych zawodach zostały prawie dwa tygodnie, więc sporo może się jeszcze zmienić. Turniej Czterech Skoczni to impreza bardzo nagłośniona przez media i organizatorów. Dla nas jest dużym wyzwaniem. Zwłaszcza teraz, kiedy udział w kwalifikacjach jest obowiązkowy, będziemy musieli rywalizować przez osiem dni, niemal bez przerwy. Nie ma mowy o odpoczynku czy odpuszczaniu. Należy być w pełnej gotowości, a poza tym jest wielu kibiców, którzy każdorazowo tworzą świetną atmosferę. Liczę na to, że pogoda dopisze, dzięki czemu będzie sporo dobrej zabawy na skoczniach - kontynuuje mistrz świata z 2013 roku.

Czy Kamil Stoch sądzi, że 17-letni Tomasz Pilch powinien dostać szansę w Turnieju Czterech Skoczni? - Nie wiem. Nie chcę zajmować stanowiska w tej sprawie, ponieważ od tego są trenerzy, którzy obserwują go na co dzień. Ważne jest to, jak sam zawodnik reaguje na zawody oraz ich otoczkę. Wiek nie ma znaczenia, bo bywali skoczkowie, którzy w wieku 15-16 lat wygrywali już najważniejsze konkursy. Życzę mu jak najlepiej i liczę, że kolejny super zawodnik rośnie na naszych oczach.

Korespondencja z Engelbergu, Tadeusz Mieczyński