Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Tomasz Pilch: Przed debiutem spałem spokojnie

Tomasz Pilch udanie zainaugurował występy w zawodach najwyższej rangi. W środowych kwalifikacjach, które odbyły się na Bergisel w Innsbrucku, 17-latek uzyskał 38. notę, dzięki czemu w czwartek zadebiutuje w Pucharze Świata. Jego rywalem w systemie KO będzie Stephan Leyhe z Niemiec.


- Skok w przerwanej serii treningowej nie do końca mi wyszedł, ale dwa pozostałe były udane. Wskutek deszczu, przytrzymywało nieco narty na najeździe, ale wydmuchiwali ją na bieżąco, więc było w porządku. Zeskok, przy takiej ilości wody, był nieco nierówny. Przed kwalifikacjami trochę się denerwowałem, ponieważ były one już transmitowane w telewizji, ale myślę, że poradziłem sobie z tym. Najwięcej stresu było podczas rozmowy z telewizją <śmiech> - uważa junior.

- Rozpoczęcie występów od austriackiej części Turnieju Czterech Skoczni wprowadziło więcej spokoju niż nerwów. Oglądając konkursy w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen w telewizji, trochę się przygotowałem na to wszystko, bo widziałem, ile ludzi przychodziło na zawody. Nie było żalu do sztabu szkoleniowego o brak powołania na cały 66. TCS. Udanie powalczyłem w Engelbergu, nie chcieliśmy za bardzo obciążać mnie psychicznie, bo dla mnie, sezon dopiero się zaczął. Czeka mnie jeszcze długa droga - dodaje Pilch.

- Starsi koledzy przywitali mnie naprawdę miło. Każdy się przywitał, a następnie zjedliśmy wspólną kolację, po czym wróciliśmy do swoich pokojów hotelowych. Przed debiutem spałem spokojnie. O dziwo, więcej napięcia było podczas konkursów Pucharu Kontynentalnego w Engelbergu, bo nie byłem pewny swojej formy po Świętach Bożego Narodzenia - kontynuuje Pilch.

Czy w drodze do Austrii wujek zawodnika, Adam Małysz, udzielił mu jakichś szczególnych rad? - Przed dzisiejszymi skokami wujek uczulił mnie tylko na to, abym nie spędzał zbyt dużo czasu z dziennikarzami i wypowiedzi udzielał dopiero po kwalifikacjach. W drodze do Austrii wspomniał, że w Innsbrucku może skakać mi się dobrze, ale w Bischofshofen, jeśli tam pojadę, znajduje się zupełnie inny obiekt.

Jest szansa na poprawę w czwartek? - Są jeszcze rezerwy, bo dziś zabrakło mi do poziomu, który pokazywałem w Pucharze Kontynentalnym. Moim zdaniem, było jednak w porządku. Oprócz tego, że są tutaj lepsi zawodnicy, różnica nie jest zbyt duża. Zdaję sobie sprawę, że po tym weekendzie mogę stracić prowadzenie w Pucharze Kontynentalnym, bo nie jadę do Titisee-Neustadt, natomiast będę zerkał na układ klasyfikacji generalnej. Za tydzień czekają mnie występy w PK w Bischofshofen, więc będę walczył dalej.

Czego podopieczny Macieja Maciusiaka oczekuje od debiutu w elicie? - Śledziłem wyniki moich rywali z Pucharu Kontynentalnego w Niemczech. Po tym, kiedy Jonathan Learoyd zdobył punkty w Oberstdorfie, łatwiej było mi się oswoić z myślą debiutu w Austrii. Spodziewałem się, że dam radę awansować do zawodów, a jutro, być może, do punktowanej "30".

Korespondencja z Innsbrucku, Dominik Formela