Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: Staram się żyć normalnie

Ulewny czwartek w Tyrolu przyniósł Kamilowi Stochowi 25. wygraną w karierze i 50. podium w zawodach Pucharu Świata! 30-letni reprezentant Polski, w Innsbrucku, odniósł trzecie zwycięstwo w 66. Turnieju Czterech Skoczni i jest o krok od wyrównania wyczynu Svena Hannawalda, który jako jedyny wygrał wszystkie cztery konkursy tej imprezy.


- Przede wszystkim starać się oddawać dobre skoki i należycie wykonywać swoje zdanie na skoczni. Cieszę się z tego, co robię, a nie wszystko zależy ode mnie, bo trzeba mieć trochę szczęścia. Najważniejsze jest to, aby zrealizować zadane mi założenia. Jak mówią trenerzy, nie ma skoków perfekcyjnych. Zawsze jest coś, co można zrobić lepiej. Cieszę się z tego, co mam teraz. Te próby dają mi dużo radości i satysfakcji z siebie. Wszystko jest na dobrej drodze - zapewnia Polak.

Przywitanie, które na górze odjazdu zgotowali kadrowicze, jest wymiernym wsparciem? - To zawsze są piękne momenty. Miło mi, że koledzy w takich chwilach na mnie czekają. Też staram się to robić, kiedy rodacy są wysoko po pierwszej serii. To daje poczucie solidarności i wsparcia. Każdy z nas może osiągnąć super wynik, bo wszyscy na to ciężko pracujemy. Super, że dziś, oprócz Tomka, wszyscy weszliśmy do drugiej serii. Sądzę, że dla niego był to udany debiut, bo awans, w inauguracyjnym starcie w Turnieju Czterech Skoczni, to spory wyczyn. W konkursie, jak na debiutującego 17-latka, skoczył naprawdę dobrze. Reszta spisała się na dobrym poziomie. Stać ich z pewnością na więcej, co pokazywali na treningach.

Dopracowane w ostatnich miesiącach lądowanie pomogło na nierównym zeskoku Bergisel? - Nie tylko ostatnie miesiące, ale wszystkie przepracowane lata rzutują na sposób mojego lądowania. Trzeba było mieć dużo szczęścia, aby wylądować na, w miarę, równym podłożu i później zachować dobrą równowagę.

Jaki jest przepis na czas pozostały do finałowego konkursu 66. TCS? - Przed ostatnim konkursem towarzyszy mi spokój, bo stres w niczym nie pomoże, choć nerwów z pewnością będzie sporo. Postaram się zrobić tyle, ile mogę. Dam z siebie wszystko i oddam takie skoki, na jakie będzie mnie stać. W oczekiwaniu na kolejne zawody czytam książki, oglądamy filmy, gramy w karty, słucham muzyki czy rozmawiam z żoną o kwestiach rodzinnych, jak każdy człowiek. Staram się żyć normalnie, kiedy jestem poza skocznią.

Korespondencja z Innsbrucku, Dominik Formela