Strona główna • Puchar Świata

Adam Małysz: Kamil potrafi przekształcić nerwy w pozytywną energię

Kamil Stoch, wygrywając po raz drugi z rzędu Turniej Czterech Skoczni, pobił wyczyn Adama Małysza, który w trakcie swojej kariery zwyciężył w tej imprezie tylko raz - miało to miejsce 17 lat temu. Jak podsumował wielki sukces 30-latka z Zębu dyrektor-koordynator Polskiego Związku Narciarskiego do spraw skoków narciarskich i kombinacji norweskiej?


Czy przed rozpoczęciem rywalizacji w niemiecko-austriackich zmaganiach "Orzeł z Wisły" spodziewał się tego, że Stoch jest w stanie ponownie zatriumfować? - Przed turniejem byłem pełen nadziei, że forma Kamila pozwoli na walkę o podium. Nie spodziewałem się, że rywalizacja zakończy się w ten sposób. Kamil pewnie również się tego nie spodziewał. Uwierzyłem w jego końcowy triumf po pierwszej wygranej w Oberstdorfie. Schattenbergschanze to jedna z trudniejszych skoczni w Turnieju. Gdy ktoś jest tam w stanie wygrać, to później łatwiej jest się mu napędzić. Po wygranej w Innsbrucku, wypracowując sobie bardzo dużą przewagę, byliśmy dużo bardziej spokojni, chociaż Kamil twierdzi, że się denerwował. Potrafi jednak przekształcić swoje nerwy w pozytywną energię – to jest jego wielką siłą. Nawet, gdy coś wychodzi nie tak, on daje radę to przezwyciężyć. W pierwszej serii w Bischofshofen jego skok był wyraźnie spóźniony, a i tak odleciał najdalej. Myślę, że dopiero, gdy rywale to przeanalizują, będą w szoku.

Czy aktualną formę Stocha można porównać do tej z poprzednich igrzysk w 2014 roku, które zakończył podwójnym indywidualnym triumfem? – Nie byłem wtedy w Soczi, więc ciężko mi to stwierdzić. Obserwuję go dokładnie od zeszłego roku i wiem, że ostatnio mocno się rozwinął. Im się jest starszym, tym sfera mentalna jest mocniejsza. Należy wtedy również intensywniej pracować nad fizycznością. Jeśli do mocnej psychiki dojdzie siła, to wtedy nikt nie jest w stanie go pokonać.

Dyspozycja lidera polskiej kadry jest wyśmienita, lecz czy powinniśmy się martwić tym, że może nie zdołać jej utrzymać do igrzysk w Pjongczangu? – Żeby to zweryfikować, trzeba by było udać się do wróżki (śmiech). Nikt nie może stwierdzić, czy ją utrzyma. Kolejne zawody rozegrane zostaną na skoczniach mamucich. Kamil lubi latać. Jeśli tam będzie wszystko w porządku, pozostanie jednym z pretendentów do wygrywania.

Która impreza była priorytetowa w tym sezonie dla polskich skoczków? – Najważniejsze zawsze są igrzyska, jednak jeśli forma wzrasta, nie da się jej powstrzymać. Najistotniejsze jest teraz jej utrzymanie. Będziemy robić wszystko, aby to się udało.

- Kamil Stoch jest bardzo mocnym zawodnikiem. Stara się unikać niepotrzebnych komentarzy dla mediów. To nie jest łatwe dla dziennikarzy, lecz muszą nas zrozumieć. Gdyby sytuacja wyglądała inaczej, mógłby czuć się wyeksploatowany. W tym też moja rola, aby pomóc naszym podopiecznym, jak tylko mogę.

- Bardzo mocno przeżywałem ten Turniej. Jeszcze przed ostatnim skokiem Dawida Kubackiego ręka tak mocno mi się trzęsła, że nie byłem w stanie sprawdzić aktualnej klasyfikacji konkursu. Niekiedy trenerzy oraz sztab szkoleniowy przeżywają emocje dużo intensywniej, niż sami zawodnicy.

Czy istniała obawa o to, że Dawid Kubacki pokrzyżuje plany wygrania czterech konkursów 66. TCS przez Kamila Stocha? – To by było dopiero sensacyjne. Na pewno nikt by go za to nie potępiał, ale on o tym nie myślał. Myślę, że Kamil również życzył mu sukcesu z całego serca.

Kto według Adama Małysza jest na ten moment najlepszym polskim skoczkiem w historii? – To jest głupie pytanie, jak w tej chwili mogę porównywać się do Kamila? (śmiech)

Korespondencja z Bischofshofen, Dominik Formela