Strona główna • Amerykańskie Skoki Narciarskie

Nina Lussi: Od Igrzysk dzieliło mnie kilka metrów. Teraz są to cztery lata

Sen Niny Lussi o występie na XXIII Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu został brutalnie przerwany. Aktualna mistrzyni Stanów Zjednoczonych zerwała więzadła krzyżowe przednie w kolanie, a do treningów na skoczni powróci za kilka miesięcy.


23-latka pochodząca z Lake Placid, mimo doskonałej pogody i tłumu kibiców zebranych pod skoczniami w Park City, nie będzie pozytywnie wspominała zawodów "Olympic Trials", stanowiących kwalifikacje olimpijskie dla reprezentantów USA. Choć Lussi oddawała w nich najdłuższe skoki w obu seriach, nie tylko nie wygrała konkursu na obiekcie HS100, ale i nie poleci do Korei Południowej.

Powodem takiego stanu rzeczy jest poważny w skutkach upadek, do którego doszło w rundzie finałowej omawianej rywalizacji. Po pierwszym skoku, mierzącym 98,5 metra, Amerykanka atakowała szczyt tabeli, który w tym konkursie zapewniał gwarancję miejsca w składzie USA na XXIII ZIO. Sportsmenka poszybowała na 97. metr, ale upadła, odczuwając ogromny ból w lewym kolanie. Zeskok areny zmagań opuszczała na noszach lekarskich, a po badaniach w szpitalu usłyszała diagnozę, dla zawodniczki walczącej o kwalifikację olimpijską, brzmiącą jak wyrok. Amerykańscy lekarze stwierdzili zerwanie więzadeł krzyżowych przednich w lewym kolanie, a co za tym idzie, kilkumiesięczną przerwę od uprawiania sportu. Kliknij tutaj, aby zobaczyć upadek Niny Lussi.

Zawody, ostatecznie, padły łupem Sary Hendrickson. Mistrzyni świata sprzed pięciu lat nie kryła łez po uzyskaniu kwalifikacji olimpijskiej, a jej zwycięskie próby znajdziecie >>>TUTAJ<<<. Konkurs mężczyzn wygrał Michael Glasder. Skoki 28-latka obejrzycie >>>TUTAJ<<<. O wynikach informowaliśmy w tym artykule.

Jak tę przykrą sytuację komentuje poszkodowana? - Nie jestem jedną z tych, która poddaje się bez walki, a ja dałam z siebie wszystko. Od "biletu" na moje pierwsze Igrzyska dzieliło mnie kilka metrów, teraz ta różnica wynosi cztery lata. Jestem dumna z tego, co osiągnęłam w ramach przygotowań olimpijskich. Udowodniłam, że jestem gotowa na debiut na tej imprezie. Jestem zrozpaczona, bo ogromną dumą napawałaby mnie możliwość reprezentowania Stanów Zjednoczonych w Pjongczangu. Wiem, że ciężka praca popłaca. Postaram się możliwie najbardziej skupić na rehabilitacji i to doświadczenie postaram się wykorzystać w przyszłości w skokach narciarskich.

- Znam Ninę odkąd stawiała pierwsze kroki w tym sporcie. Poza organizowaniem jej sprzętu, w tym roku miałem też okazję obserwować jej rozwój, jako zawodniczki, w skokach narciarskich. Z niecierpliwością czekam na jej powrót, bo jestem przekonany, że jest ona w stanie podnieść poziom całej naszej drużyny. Jej marzenia związane z sezonem 2017/2018 dobiegły końca, jednak wszystkich nas inspiruje to, jak szybko przeszła do myślenia i działania w kierunku przyszłości - dodaje Bill Demong, dyrektor wykonawczy w USA Nordic, federacji, pod której skrzydłami od tej zimy są amerykańskie skoczkinie.

Miniony sezon, 2016/2017, był najlepszym w dotychczasowej karierze Lussi. Sportsmenka, po pięciu latach prób, w szóstym roku występów w elicie zdobyła pierwsze punkty Pucharu Świata. W czołowej "30" plasowała się podczas... próby przedolimpijskiej w Pjongczangu, gdzie zajęła kolejno 29. i 25. miejsce. W bieżącym sezonie jej najlepszym rezultatem na arenie międzynarodowej było 34. miejsce w Hinterzarten.

We wtorek Lussi przeszła operację kontuzjowanego kolana, a do pełnych treningów powróci prawdopodobnie latem tego roku.