Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: Taki jest sport

Maciej Kot jest tym polskim skoczkiem, który nie wystąpi w konkursie indywidualnym o Mistrzostwo Świata w Lotach. Zawodnik AZS Zakopane pogodził się z tą decyzją i chce nadal pracować nad swoją formą. Dlatego postanowił skakać podczas weekendu w Oberstdorfie jako przedskoczek.

- Czy było mi trudno zaakceptować tę dezycję? Myślę, że trudniej było Stefanowi ją podjąć, ale żadnej innej się nie spodziewałem. Wiedziałem, że ten trening raczej nie miał zaważyć na decyzji. Żeby wystartować, to pewnie musiałbym wygrać tę serię. Oczywiście miałem szansę, ale trzeba patrzeć na całokształt. Stefan, Dawid, Kamil, Piotrek - skakali lepiej ode mnie od pewnego czasu. Ja miałem dołek formy. Oczywiście ta decyzja też nie jest dla mnie powodem, żeby się załamać. Wiadomo, że trochę boli, ale już wcześniej pogodziłem się z tą sytuacją. Przyjechałem tu z chęcią rywalizacji o miejsce, ale miałem też plan B. Jeśliby się nie udało, chciałem oddać jak największą liczbę skoków. Pogoda trochę pokrzyżowała mi dziś plany. Mam nadzieję, że w dwóch kolejnych dniach będę mógł skakać jako przedskoczek. Jestem z grupą, muszę pokazać trenerowi, że cały czas walczę i jestem gotów. Wciąż ważne konkursy przed nami, zresztą droga powrotu na konkurs drużynowy nie jest dla mnie zamknięta - opowiadał pod skocznią zawodnik.

Maciek próbował sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz skakał w charakterze przedskoczka.

- Zdarzyło mi się to kilka razy. Na pewno byłem przedskoczkiem na Mistrzostwach Świata Juniorów w Hinterzarten. Kiedy to było? 2008? Chyba raczej w 2010. Ale od dłuższego czasu raczej mi się to nie zdarzało. Na pewno zadebiutowałem na skoczni mamuciej w Planicy jako przedskoczek.

- Bycie przedskoczkiem wydaje się być łatwe. Ale tak naprawdę bywa trudniejsze, niż skakanie w charakterze zawodnika. Zawodnik ma numer startowy. Wie mniej-więcej kiedy będzie skakał, wie, kiedy wyjść. Przedskoczkowie muszą przyjść dużo wcześniej, czekają na skok długo. Ja czekałem dziś na górze z pół godziny. Zwykle wszystko się opóźnia, czasem skacze ich trzech, czasem pięciu, czasem siedmiu. Są puszczani w gorszych warunkach, sprawdzają skocznię, przecierają tory, więc często mają gorsze prędkości. Czasem ciężko w takiej sytuacji o maksymalną mobilizację. Ale w moim przypadku akurat o to się nie boję. Jeżeli tylko będą dobre warunki, to będe skakał tak, jakbym skakał w konkursie. Chcę wykorzystać każdy skok do tego, żeby poprawiać błędy i przybliżać się do dobrego skakania - zapewniał Maciej Kot.

Najważniejsze jest to, że przegrałem w sprawiedliwej walce. Każdy z nas miał równe warunki przygotowań, równe szanse. Nie tylko dziś, ale chodzi mi o całokształt, od początku sezonu. Nie jest to też dla mnie żadna ujma na honorze. Stefan, Kamil, Dawid i Piotr skaczą naprawdę dobrze. Nie jest to wstyd, ani niesprawiedliwa decyzja. Taki jest po prostu sport - ocenił skoczek.

[reklama]


Piotr Żyła był dziś zadowolony ze swojego skoku treningowego i deklaruje, że skacze mu się tu lepiej, niż na austriackim mamucie.

- Z ta skocznią jestem bardziej zaprzyjaźniony, niż z tą w Kulm. Ta jest na pewno przyjemniejsza. Na skoczni w Bad Mitterndorf nie do końca czułem się jak na lotach, a tu jak najbardziej. Mój skok treningowy był w porządku. Bez fajerwerków, jeszcze nie na najwyższym poziomie, ale jako treningowy nie najgorszy - stwierdził Piotr.

Zawodnik zapewnił, że nie obawiał się o swój występ w konkursie i nie zastanawiał się, który z pięciu skoczków zakończy swą przygodę z Mistrzostwami na serii treningowej.

- O tym się nie myśli. Idziemy na skocznię, skaczemy, pokazujemy na co nas stać, a reszta należy do trenera - powiedział wiślanin.

Korespondencja z Oberstdorfu, Marcin Hetnał