Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wypowiedzi Kubackiego i Huli po piątkowych seriach w Oberstdorfie

W sobotnich seriach wieńczących indywidualną część 25. Mistrzostw Świata w lotach narciarskich zobaczymy m.in. Dawida Kubackiego i Stefana Hulę. Członkowie polskiej kadry narodowej na półmetku zmagań zajmują kolejno 10. i 14. lokatę. Jak skomentowali swój piątkowy występ na obiekcie im. Heiniego Klopfera (HS235)?


Dawid Kubacki (10. miejsce; 207,5 oraz 208 metrów):

- Ja jestem zadowolony z takiego stanu rzeczy, ale przede wszystkim ze skoków. Mimo potknięcia na Kulm, dziś pokazaliśmy klasę. Potrafimy walczyć i nie składamy broni. Od początku skaczemy tutaj przyzwoicie, a ja jestem zadowolony z wykonanej przez siebie pracy. Może brakuje mi jeszcze trochę metrów, aby nazywać się lotnikiem, ale mamy jeszcze kilka dni latania przed sobą. Moje oba konkursowe skoki były bardzo podobne. Jest we mnie to, że chciałbym skakać 10-15 metrów więcej, ale trzymam się planu ustalonego z trenerem. To coś, co wypracuję normalnymi, dobrymi skokami.

- Warunki na zeskoku, przez padający śnieg, nie były najłatwiejsze. Trzeba było mocno uważać przy lądowaniach, bo mogło się to źle skończyć. Jeśli chodzi o wiatr, troszkę mieszało. Jest to skocznia mamucia, więc nie dostaje się tych punktów zbyt dużo, a może to dużo pomóc lub zaszkodzić. W porównaniu do prognoz meteorologicznych, dziś były rewelacyjne warunki.

- Między Kulm a Oberstdorfem nie stało się nic szczególnego, bo nie mieliśmy okazji poskakać. W Bad Mitterndorf zdarzył się nam słabszy okres, a przyczyny tego szukają trenerzy. My, jako zawodnicy, nie powinniśmy tego roztrząsać. Dla nas istotne jest to, że po drobnym potknięciu, znów się liczymy.

- Od początku sezonu mamy bardzo dobrą drużynę i każdy się z tym liczy. Mamy 5-6 zawodników klasy światowej, więc znamy swoją wartość, ale nie ma powodu, aby się napalać. Po prostu, będziemy wykonywać swoją robotę na skoczni, a wtedy, wszyscy, będziemy zadowoleni z wyników.

- Strata Kamila jest niewielka, zwłaszcza na skoczni do lotów narciarskich. Jestem zdania, iż będzie walczył do samego końca, tak samo jak reszta reprezentacji. A co z tego wyjdzie? Czas pokaże.

Stefan Hula (14. miejsce; 193 oraz 196,5 metra):

- Skoki może nie były tak dobre, jak ten w kwalifikacjach, bo tam oddałem naprawdę dobrą próbę, ale jestem zadowolony. Zabrakło troszeczkę szczęścia do warunków, ale gdybanie nie ma większego sensu. Zaprezentowałem się w porządku, można coś poprawić i jutro powinno być dobrze.

- Odległości może nie były lepsze niż w Bad Mitterndorf, ale coraz lepiej czuję, przede wszystkim, tę skocznię. Jest tu dość specyficzny i bardzo stromy rozbieg. Skupiałem się na aktywnej pozycji dojazdowej, która będzie stabilna, a do tego luźna, aby z tego można dobrze "popchać" nogą. W większym stopniu mi to wyszło.

- Podczas zawodów nie zwracałem uwagi na zmieniającą się długość najazdu, ale zabawny jest fakt, że drugą serię zaczynaliśmy z platformy nr 25, a przed nami była już 17. belka <śmiech>. Nie jest to, z pewnością, łatwe zadanie dla jury, bo niekiedy warunki się poprawiały i musieli reagować na bieżąco. Zeskok też nie był idealnie przygotowany, więc pewnie obawy były wzmożone.

- Byłoby super poprawić rekord życiowy, ale moim celem jest przypilnowanie detali, o których mówiłem. Chciałbym, aby to wszystko fajnie się zgrało.

Korespondencja z Oberstdorfu, Tadeusz Mieczyński i Marcin Hetnał