Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Sport nas uczy pokory

- Dziadku, a dlaczego nasze miasto nazywa się Zakopane? Dziadek pogładził siwego wąsa. - Widzisz wnusiu, to było tak. Był niegdyś taki cesarz, co się nazywał Juliusz Cezar. On kiedyś po wielkiej bitwie powiedział: veni, vidi, vici. Po naszemu to by było: "przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem".


A wiele lat później był u nas taki wódz, co tu pod Wielką Krokwią wygrał wielką bitwę. Najechały wtedy nasze miasto tłumy wrogów a to Niemców, Austriaków, Wikingów dzikich i różnych innych. A nasz wódz Stefan Horngacher ich wszystkich pokonał i po bitwie powiedział: posprzątane, pozamiatane i zakopane. I na pamiątkę tego wydarzenia, nasze miasto nazwano Zakopane.

- Dziadku, ale przecież nasze miasto już się wcześniej nazywało Zakopane!

- Hę? A może i masz rację wnusiu. Ale od tej pory to słowo miało już zupełnie inne znaczenie...

***

Historyczne, pierwsze zwycięstwo drużynowe na polskiej ziemi. I to w pięknym stylu. Może nie zmiażdżyliśmy rywali tak, jak zwykła to robić Austria w czasach swej świetności, ale przewaga 25 punktów to przewaga bezdyskusyjna. Do tego indywidualnie Kamil byłby najlepszy a Stefan trzeci. Najdłuższy skok pierwszej serii? Stefan Hula. Najdłuższy skok drugiej serii? Kamil Stoch - nowy rekord obiektu. To była piękna, wspaniała biało-czerwona sobota. Serce pęczniało z dumy kąciki ust próbowały dotrzeć do uszu.

A potem? Potem przyszła niedziela i nauczyła nas pokory. Już wszyscy spekulowali, czy Stoch wygra na Wielkiej Krokwi po raz piąty i wyrówna osiągnięcie Schlirenzauera. Spekulacje były zresztą jak najbardziej uzasadnione, bo przecież zębianin wydawał się tego weekendu być niepokonany. Ale sport, to sport. Przy okazji po raz kolejny mogę przypomnieć: przeliczniki za wiatr to zasadniczo bardzo dobry wynalazek. Ale stosowane z głową. Stosowane bez głowy, mogą bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Do pewnego momentu mogą sprawić, że rywalizacja jest bardziej sprawiedliwa. Ale gdy wiatr zaczyna za bardzo wariować, to nie ma takiego wzoru i takiej technologii, które mogłyby go zrekompensować. Kiedyś przy takich warunkach jakie były w niedzielę w Zakopanem, konkurs by odwołano, lub przeciągano w nieskończoność, by zapewnić sprawiedliwe warunki. Teraz skoczka się puszcza, "no bo przecież są przeliczniki, które zrekompensują". Guzik zrekompensują. Nie przy takich ekstremach. Skoczek wychodzi z progu i od razu dostaje nagły, mocny, gwałtowny podmuch pod narty i w twarz. Podmuch, przez który traci rozpęd, potrzebny mu do osiągnięcia przyzwoitej odległości, który utrudnia mu przyjęcie odpowiedniej pozycji ciała i który winduje go zbyt wysoko. A potem nagle wiatr ucicha i skoczek spada na setny metr z wysoka jak przebita piłka do siatkówki. Ale przeliczniki pokażą, że miał korzystne warunki, bo przecież wiało pod narty...

Na to się nic nie poradzi, skoki to sport który zawsze był i zawsze będzie zależny od pogody. Który będzie nas uczył pokory. Ale pokory uczy nas i sam mistrz. Słowo "idol" to słowo który trochę się ostatnio zdewaluowało, bo na idoli kreuje się dziś czasami postaci mierne, plastikowe, puste i żałosne. Idolami zostają dziś celebryci, czyli ludzie znani z tego, że są znani. Bo zostali wylansowani. Jak produkty. Albo ludzie, którzy są znani tylko z tego, że są kontrowersyjni. I wzbudzanie kontrowersji, robienie wokół siebie szumu, skandalizowanie to ich jedyny sposób na zaistnienie i utrzymanie się w kręgu zainteresowania. Ale Kamil Stoch jest idolem w starym, dobrym stylu. To postać zasługująca na szczególny podziw, postać którą wielu chce naśladować i którą warto naśladować. I czego ten idol nas uczy?

On nie zwala winy na warunki, ani na jury. On mówi wprost, że w pierwszej kolejności to w sobie szuka przyczyny słabego skoku. Uważa, że musiał gdzieś popełnić błąd. To nie jest przejaw braku ambicji, zakompleksienia, braku pazura czy fałszywej skromności. Jeśli tak sądzicie, to wciąż się niczego nie nauczyliście od tego człowieka, od którego uczyć się warto i od którego nauczyć się można wiele. Nawet, jeśli się nie jest skoczkiem narciarskim. Bo pokora - zgodnie z definicją - jest uznaniem prawdy o sobie. Jest przewieństwem zarówno pychy jak i sztucznej skromności. Te słowa są dowodem na to, że Kamil jest perfekcjonistą. Że chce być najlepszy, że ustawicznie jest gotów do samodoskonalenia się, poprawiania. Szlifowania na wysoki połysk. Połysk olimpijskiego, mistrzowskiego złota.


Sport nas uczy pokory. Taka prawda. Taka sama prawda jak to, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Stefan Hula oddał dwa dobre skoki. Gdyby to w pierwszej serii skoczył 129,5, dostał 119,7 pkt i na półmetku zajmował dziesiąte miejsce a w drugiej serii skoczył 132, dostał 121,2 pkt i awansował na czwarte, pewnie byśmy mieli humory dużo lepsze. Ale że na półmetku był pierwszy i w drugiej serii stracił, wielu z nas zwiesiło nosy na kwintę. Jeden z narodowych idoli (ciekawe, czy wiecie który) powiedział kiedyś, że trzeba sto razy przegrać, żeby raz wygrać. Z moich kalkulacji wynika, że Stefan "przegrał" w niedzielę albo dziwięćdziesiąty dziewiąty, albo nawet ten setny raz. I teraz jest już gotów do wygrywania.

Tu mała ciekawostka. Anže Semenič, który zwyciężył w Zakopanem "zamiast" Stefana Huli, osiągnął tym samym swój największy życiowy sukces. Całkiem jak Hula. Nigdy wcześniej nie stał nawet na podium PŚ. Całkiem jak Hula. Z Oberstdorfu wywiózł medal drużynowy - pierwszy w karierze seniorskiej - całkiem jak Hula. Ma za to medal w drużynie z Mistrzostw Świata Juniorów. Całkiem jak Hula. W grudniu zeszłego roku wywalczył swój pierwszy medal mistrzostw krajowych. Podobnie jak Hula - który w grudniu wywalczył swój pierwszy tytuł mistrza kraju. No i ma właśnie swój najlepszy sezon. Całkiem jak... zgadnijcie kto? I ciekawostka numer dwa - to było już trzecie zwycięstwo Słoweńca na Wielkiej Krokwi. Dwukrotnie (2013 i 2014) wygrał tu zawody Pucharu Kontynentalnego. Co ciekawe, w 2014 roku rywalizował w konkursie z Aleksandrem Zniszczołem, Jakubem Wolnym i ... tak, zgadliście. Stefanem Hulą.

Sport nas uczy pokory. Wydawałoby nam się, że tyle wiemy i rozumiemy a tu guzik. W Pucharze Kontynentalnym Pilch walczył z Lindvikiem jak równy z równym. Polak zdobył 492 pkt w ośmiu konkursach a Norweg 556 w dziesięciu. Przyjechali obaj do Zakopanego i nagle jakby skakali w dwóch różnych rzeczywistościach. Konia z rzędem temu, kto to logicznie wytłumaczy.

Moi drodzy. W imieniu tabelek chciałem Was serdecznie przeprosić. Ale jak tabelka z czołówką PŚ zobaczyła, że Kamila nie ma na pierwszym miejscu, to się kompletnie załamała i stwierdziła "w takim stanie nie mogę się ludziom pokazać na oczy". A koleżanki poszły ją pocieszać i jak to z babami bywa - nie wiadomo kiedy wrócą. Obiecuję, że jak tylko wrócą, to będą. Znaczy - jak będą - to znaczy, że wróciły. No wiecie o co kaman. W ramach rekompensaty - będą dwa trzy cytaty. A człowiek nie poczuje, jak mu się zrymuje.

Cytat zupełnie na temat nr 1:

"Jest dziewiąty, więc domknął trzydziestkę." Przemysław Babiarz

Bo gdyby był siódmy, domknąłby dwudziestkę.

Cytat zupełnie nie na temat nr 2:

"Trafił w końcu w parabolę swych możliwości" Włodzimierz Szaranowicz

...choć przecież celował w elipsę swych aspiracji.

Cytat zupełnie nie na temat:

"Może tam mieszka jakieś licho

Co dorabia sobie we śnie

Straszniejsze niż go malują

Swe pocałunki ku Tobie już śle"

Tomasz Budzyński

Posprzątane, pozamiatane i Zakopane. Ostatni przystanek przed Igrzyskami - Willingen. A tam tylko dwie rzeczy są pewne. Pierwsza to taka, że publiczność będzie szczególnie gorąco oklaskiwać Stephana Leyhe, który stamtąd pochodzi. Druga, że zabraknie czołowych skoczków austriackich. Tylko czy ktoś to w ogóle zauważy?

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejetność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Zlosliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Dzialania pożądane - madre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem.