Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stefan Horngacher: Mamy drużynę z dużym potencjałem

Kadra Stefana Horngachera w kapitalnym stylu zakończyła przedolimpijski weekend w Willingen. W niedzielnym konkursie, rozegranym w Hesji, mieliśmy dwóch zawodników na podium, czterech w ósemce, a Stefan Hula finiszował dwunasty. Największym zaskoczeniem dnia był jednak Piotr Żyła, który w ciągu niespełna tygodnia przeszedł sportową metamorfozę.


- Piotrek to Piotrek. Jest niesamowitym człowiekiem. Wystarczy porównać jego aktualnie skoki do tych sprzed tygodnia, z Zakopanego, aby pokusić się o takie stwierdzenie. W niedzielę oddał prawdopodobnie najlepsze skoki w tym sezonie. Zmieniliśmy nieco jego pozycję na najeździe, a on to zaakceptował i wdrożył w życie. Zaprezentował się naprawdę dobrze. W Zakopanem problem tkwił w jego postawie na najeździe. Była kompletnie zła. Powiedziałem mu, że musi realizować plan, który to ja mu nakreślam. Zrealizował to, dzięki czemu jego skoki wyglądały znacznie lepiej.

- Kamil Stoch w tę sobotę miał również problemy z pozycją najazdową. Dziś było inaczej, a jego próby stały na naprawdę wysokim poziomie. Zwłaszcza ta z drugiej serii niedzielnych zawodów. Nie miał szczęścia do warunków, ale sam Kamil wykonał świetną robotę. Niemniej, jestem pełen podziwu dla Johanna Andre Forganga, który zasłużył na wygraną. Ogromne gratulacje za to, co pokazał na Muehlenkopfschanze.

Co można powiedzieć o tym, co wydarzyło się z Richardem Freitagiem? - W pierwszej rundzie trafił na niekorzystne warunki. Na temat drugiej serii nie chcę się wypowiadać, gdyż nie jestem pewny. Wydaje mi się, że popełnił mały błąd. Nie spoglądam za bardzo na rywali, ponieważ skupiam się na mojej kadrze. Najbardziej istotna jest jakość skoków. Maciek pokazał się z dobrej strony, a Stefan w finale był nieprawdopodobny. Mamy drużynę z dużym potencjałem.

- Trzeba wspomnieć o Dawidzie Kubackim, który w ten weekend wspiął się na najwyższy światowy poziom. W rundzie finałowej wiatr znacząca mu przeszkodził. Napotkał na spore turbulencje w locie, co wpłynęło na końcową odległość. Przy odrobinie szczęścia mógł nawet wygrać. Najważniejsze jest jednak to, że moi podopieczni są na dobrej drodze do szczytowej formy. Przed nami relaks, a następnie podróż do Korei Południowej. Jako trener, mogłem sobie tylko życzyć takich wyników w przedolimpijskich zmaganiach. Jeszcze dziś lecimy do Warszawy, a już w poniedziałek obieramy kierunek Pjongczang. Przed nami emocjonujący luty z Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi. Fakt, że mamy aż pięciu tak dobrych skoczków, może być kluczowy przy okazji rywalizacji drużyn. To piątka świetnych sportowców.

Korespondencja z Willingen, Tadeusz Mieczyński