Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stefan Horngacher: Sędziowie pozwolili na zbyt długie skoki

Dzień po konkursie na skoczni normalnej, w dniu ceremonii medalowej za konkurs na obiekcie HS 109, Stefan Horngacher pojawił się na konferencji prasowej, podczas której podzielili się wrażeniami i analizami z sobotnich wydarzeń w Pjongczangu.


- Nie jesteśmy rozczarowani. Widzieliśmy wiele świetnych skoków w naszej ekipie. Zobaczyłem to, czego oczekiwałem od swoich podopiecznych. Choć na półmetku mieliśmy dublet, po dziwnej drugiej serii, konkurs na obiekcie normalnym zakończyliśmy bez medalu. Kamilowi i Stefanowi zabrakło trochę szczęścia, ale już patrzymy przed siebie. Teraz liczy się tylko duża skocznia. Nie brakuje nam motywacji do dalszej walki.

- Konkurs był rozgrywany na dużym limicie. Warunki często uniemożliwiały oddanie skoku, a jeśli nieco się poprawiało, wówczas nie było sprawiedliwie. To przykre, że rywalizacja o medale olimpijskie musiała mieć miejsce w takich okolicznościach pogodowych. Akceptujemy te rezultaty i szukamy pozytywów. Najważniejsze, że moi zawodnicy dali z siebie sto procent i pokazali, że są w stanie walczyć o wygraną w Pjongczangu. Mieliśmy możliwość zdobycia dwóch krążków, nie mamy żadnego, ale musimy to przełknąć i iść przed siebie.

- Kiedy Simon Ammann kilkukrotnie był ściągany z belki startowej, sędziowie powinni zarządzić przerwę. Powinno odbyć się "jury meeting", na którym podjęlibyśmy debatę o dalszych losach tych zawodów. Osobiście, jestem fanem pełnowymiarowych konkursów. Nie jestem zwolennikiem przerywania rywalizacji po zaledwie jednej rundzie ocenianej. Każdy powinien otrzymać szansę w dwóch seriach. Zwłaszcza, kiedy jest tak wietrznie. Odwoływanie konkursu nie jest zadaniem trenerów. To rola jury, któremu w pełni musimy ufać.

- Końcowy scenariusz nie był dla nas wymarzony. Wiatr słabł pod koniec konkursu. Wciąż wiało pod narty, ale zbyt słabo, aby z tej belki przeskakiwać skocznię. Kamil musiał uzyskać około 114 metrów, a to było niewykonalne w takich okolicznościach. Moim zdaniem, sędziowie pozwolili na zbyt długie skoki. Rezultaty osiągane przez skoczków za bardzo przekraczały punkt HS. Robiło się niebezpiecznie. Zawody rozpoczęły się już ze zbyt długiego najazdu. Dało się zareagować już po serii próbnej i lepiej kontrolować przebieg samego konkursu.

- Podobnie jak większość, wiedziałem, że Stefan Hula nie wygra tego konkursu, ale medal wydawał się oczywisty. Otrzymał naprawdę dziwną kompensatę. Nie mam pojęcia, jakim cudem naliczyło mu aż 18 punktów za korzystny wiatr. Dla niego oznaczało to brak medalu.

- Stefan czuje się w porządku. Porozmawiałem z nim i resztą polskich skoczków jeszcze wczoraj. Jestem naprawdę usatysfakcjonowany skokami, które oddali. Każdy wykonał swoje zadania, ale nie mamy wpływu na warunki pogodowe. Jesteśmy świetnie przygotowani i nie możemy doczekać się większego obiektu. Czwarte i piąte miejsce to ogromny sukces dla Polski, ale podejmujemy dalszą walkę

Czy skoki Kamila Stocha są optymalne? - W sobotę Kamil pokazał się ze znacznie lepszej strony niż w czwartek. Pierwsza seria była solidna w jego wykonaniu, natomiast w finale oddał najlepszy skok podczas pobytu w Korei Południowej. Jakość jego prób wzrasta i niewątpliwie stać go na medal. Wciąż stać go jednak na poprawę. Prędkości osiągane przez Kamila nie są najlepsze, ale wygląda to coraz lepiej w porównaniu do poprzednich etapów sezonu. Jest coraz bliżej czołówki. Na większej skoczni powinien czuć się lepiej. Przed rokiem, podczas próby przedolimpijskiej, też miał problemy na obiekcie HS109. Duża skocznia jest bardzo podobna do tej w Garmisch-Partenkirchen, mając na uwadze wyłącznie profil, a tam Kamil wygrał w tym roku.

Co można powiedzieć o występie Dawida Kubackiego? - To nie był jego błąd. Być może oddał najlepszy swój skok na tym obiekcie. Trafił jednak na tylny wiatr za progiem, co kompletnie pozbawiło go szans. Był bardzo zawiedziony takim przebiegiem wydarzeń.

Pora rozgrywania konkursów w czasie lokalnym jest problematyczna? - To naprawdę nietypowa pora, ale nie zmienimy tego. Dziwnie było kończyć zawody po północy, ale nie skupiam się na czasie, kiedy jestem na skoczni.

- Igrzyska Olimpijskie to zawsze coś wyjątkowego. To wydarzenie zupełnie innej rangi niż typowy weekend Pucharu Świata. Jest to okazja do spotkania się ze znajomymi z wielu krajów, którzy reprezentują poszczególne dyscypliny sportów zimowych - zakończył Austriak.

- W czasie wolnym rozmawiamy, gramy w karty czy na gitarze, a do tego dostaliśmy telewizję, więc na bieżąco możemy śledzić wydarzeń na innych arenach XXIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich.

Korespondencja z Pjongczangu, Tadeusz Mieczyński