Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Hula i Kubacki po konkursie drużynowym

Dawid Kubacki i Stefan Hula dołożyli swoje znaczące cegiełki do dzisiejszego wyniku Polaków w konkursie drużynowym. Obaj są zadowoleni z tego, co wykonali na skoczni, choć ten drugi narzeka, że nie znalazł jeszcze do końca wspólnego języka z wymagającym fińskim obiektem.


Dawid Kubacki (119 i 125,5 metra):

- Ten dzień mogę mogę zaliczyć do udanych - ocenia Dawid Kubacki. - Wszystkie skoki były na dobrym poziomie, choć przy pierwszym skoku konkursowym trafiłem na niekorzystne warunki za progiem. Narty nie wyszły od razu, troszeczkę na nie musiałem poczekać i jak ja to nazywam "zostałem". Na dole zabrakło trochę prędkości, żeby tych metrów było troszeczkę więcej. Koniec końców był to pozytywny dzień, bo skoki technicznie były bardzo w porządku, więc ja jestem zadowolony.

Czy dzisiejszy konkurs miał być formą rewanżu wobec Niemców, z którymi minimalnie przegraliśmy srebro na igrzyskach olimpijskich?

- Dziś też niewiele zabrakło. Nie podchodzę do tego w ten sposób. To nie jest tak, że Niemcy zrobili nam coś złego. To jest po prostu sportowa walka. Za każdym razem, podchodząc do konkursu walczymy na sto procent. Można sobie mówić, że chcielibyśmy im utrzeć nosa, ale trzeba się skupić na tym, co mamy do zrobienia na skoczni, by móc walczyć o to pierwsze miejsce. Będziemy walczyć jednak dalej, przecież sezon się jeszcze nie skończył.

Czy tak duża liczba konkursów drużynowych w sezonie ma dla Dawida Kubackiego jakieś znaczenie?

- Jutro będziemy walczyć o indywidualne punkty, więc w sumie nie ma to znaczenia. Choć patrząc na to inaczej, to ma jednak znaczenie. Walka w drużynie bardziej spaja nasz zespół, bo mamy wtedy wspólny cel do wykonania.

Stefan Hula (118,5 i 122 metry):

- Dzisiejszy dzień był dla mnie bardziej udany niż wczoraj - uważa Stefan Hula. - Jako drużyna spisaliśmy się bardzo dobrze. Do końca nie mogę się jeszcze odnaleźć na tej skoczni, ale i tak jest progres bo nigdy tutaj jakoś wybitnie nie skakałem. Jeszcze trzeba dopracować pewne szczegóły i mam nadzieję, że będzie rewelacyjnie.

- Nie pasuje mi rozbieg tej skoczni, mam problem z pozycją dojazdową, żeby była ona stabilna i aktywna. Teraz jednak nie będę o tym myślał, skupię się na tym jutro, teraz muszę oczyścić głowę. Był to ogólnie pozytywny dzień dla nas i trzeba się z tego cieszyć - ocenia skoczek ze Szczyrku.

- Bardzo fajnie, że mieliśmy po igrzyskach trochę czasu wolnego, bo długo nie było nas w domu, głowa była na najwyższych obrotach - cieszy się polski skoczek. - Była potrzeba takiego odpoczynku, wyciszenia i czasu spędzonego z rodziną. A dla mnie jest to bardzo ważne.

- Do mrozu przyzwyczailiśmy się i w Pjongczangu i w Polsce, więc nie stanowi dużego problemu - zakończył drużynowy, brązowy medalista olimpijski w drużynie.

Korespondencja z Lahti, Adrian Dworakowski