Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: Jestem w szoku

To nie był szczęśliwy finał konkursu indywidualnego w Oslo dla polskiej reprezentacji. Miejsce w czołowej dziesiątce stracił Dawid Kubacki, a pozycji lidera zawodów nie utrzymał Kamil Stoch, który ostatecznie został sklasyfikowany na 6. lokacie. Jak lider Pucharu Świata i turnieju Raw Air skomentował niedzielne wydarzenia?


- Właściwie to jestem w szoku. Wydawało mi się, że finałowy skok był dobry. Może nie był perfekcyjny, ale nie odstawał poziomem od pozostałych, które oddałem podczas tego weekendu w Oslo. Po jakichś trzydziestu metrach lotu poczułem, jakby ktoś złapał mnie za narty i pociągnął w dół.

Czy sam zawodnik potwierdza, że startował w bardzo niekorzystnych warunkach? - Dobrych warunków nie miałem z pewnością, ale nie chcę tego komentować, gdyż dla mnie jest to już historia. Myślami jestem już przy kolejnym dniu. Chcę tylko dowiedzieć się od trenera czy popełniłem błąd, a jeśli tak, to jaki. W poniedziałek chcę iść i oddawać normalne skoki.

Skoki z serii próbnej i pierwszej rundy konkursowej były bliskie ideału? - Jak to mówi filozof, zawsze czegoś brakuje i może być lepiej, ale to były solidne próby na bardzo dobrym poziomie, jak wszystkie tutaj. Włącznie z tym ostatnim... Jest za to kolejny wazonik za prowadzenie w turnieju Raw Air, więc są pozytywy <śmiech>.

W logistyce panującej podczas norweskiego wydarzenia, względem zeszłego roku, zaszła jedna istotna korekta. Skoczkowie nie w poniedziałek rano, lecz jeszcze w niedzielę wieczorem pokonają drogę z Oslo do Lillehammer. Jak trzykrotny mistrz olimpijski ocenia tę zmianę? - Lepiej jest przyjechać wieczorem, przespać całą noc, zjeść śniadanie w Lillehammer i iść na skocznię niż zjeść śniadanie w Oslo, jechać kilka godzin autokarem, a następnie iść z niego od razu na skocznię.

Korespondencja z Oslo, Dominik Formela