Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Dawid Kubacki: Motywacja jest zawsze, bo robię to, co kocham

Dawid Kubacki piątkowe zawody w Planicy zakończył na 9. miejscu. Polak, dzięki skokom mierzącym 224,5 oraz 220 metrów, osiągnął najlepszy rezultat w historii swoich startów na obiektach do lotów narciarskich.


- Jak najbardziej, jest satysfakcja. Był to mój najlepszy występ, jak do tej pory, w konkursie lotów narciarskich. Skoki może nie były na najwyższym poziomie, ale na solidnym. Oddałem dwie dobre próby w konkursie, co mnie cieszy. Troszkę nie chce mnie ta skocznia "puścić" za ten 224. metr, ale przede mną jeszcze dwa dni. Myślę, że da się ją jakoś do tego czasu ugłaskać <śmiech>...

- Dziś nie wiało mocno, ale były różnice, bo wiaterek troszeczkę kręcił. Zdarzały się momenty, kiedy z jednej strony skoczni wiało pod narty, a z drugiej w plecy. System zlicza wtedy zero, ale warunki zależą od strony lotu. Jest to trochę problematyczne i czasem może przeszkodzić. To już troszkę wyższa filozofia.

Co można zmienić na bazie analizy skoków z trenerem pomiędzy poszczególnymi dniami i jak ona wygląda? - Analiza polega na tym, że się ogląda to, co się zrobiło danego dnia. Trener wytyka mi wówczas wszystkie błędy, które zdążył zauważyć. Po czwartku nie było ich jakoś dużo. Pierwszy skok treningowy był mocno spóźniony, podobnie jak próbny piątkowy. To główny błąd, który nie pozwala odlatywać. Przy spóźnieniu, dostaje się "strzała" nartami i traci się dużo prędkości. W drugiej fazie brakuje potem prędkości. W lepszych skokach chodzi o detale. Próbuje się w tym przypadku dojść do ich dopracowania.

Jak duże rezerwy drzemią jeszcze w Dawidzie Kubackim, aby latać dalej? - Myślę, że duże rezerwy są już wytrenowane i wyćwiczone. Pozostały detale, bo każdy szczegół może dać dodatkowe 15 metrów. Duże błędy, które nie pozwalały mi przekroczyć 180. metra, zostały wyeliminowane. Wyzbycie się ich jest dla mnie bardzo ważne, bo mogę sobie polatać na obiektach mamucich. Widać, że praca daje odpowiednie efekty.

Pomimo wieloletniego doświadczenia, na największych skoczniach świata pojawia się strach? - Strach na lotach pojawia się podczas niepewnej pogody. Tworzy się sytuacja niezależna od nas, a i wzrasta niebezpieczeństwo. Wtedy można poczuć nieco lęku przed tym, co będzie za progiem. Respekt do skoczni musi być zawsze, bo na obiekcie do lotów, każdy błąd może skończyć się źle. Do samego końca trzeba być skoncentrowany na swoim zadaniu, bo w innym przypadku nie tylko nie można liczyć na wynik, a i można sobie wyrządzić krzywdę. To wszystko musi być w naszych głowach.

Jak zmotywować się do finału sezonu, kiedy większość kwestii jest już rozstrzygnięcia? - Motywacja do skakania jest zawsze, bo robię to, co kocham. Chcę to stuprocentowo wykorzystać do końca sezonu, bo luźne podejście nie daje efektu. Pozostaje pełna koncentracja.

- Chcąc dogonić Niemców w Pucharze Narodów, nie możemy nic zmieniać w naszych skokach. Musimy pójść na górę rozbiegu i zrobić możliwie najlepiej swoje. Przy pełnym skupieniu możemy zerkać czy udało się ich minąć, bo słyszałem, że samymi chęciami jest piekło wybrukowane. Trzeba pracować do samego końca - zakończył brązowy medalista olimpijski z drużyny.

Korespondencja z Planicy, Dominik Formela