Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: Mogę zrobić więcej

Druga Kryształowa Kula trafiła w ręce Kamila Stocha! Polak kapitalny sezon olimpijski przypieczętował 31. pucharowym zwycięstwem i triumfem w turnieju Planica 7. W rozmowie z serwisem Skijumping.pl podopieczny Stefana Horngachera podsumował wydarzenia, które miały miejsce podczas zakończonej edycji Pucharu Świata.


- Niełatwo opisać słowami emocje towarzyszące mi w trakcie minionego sezonu i to, co działo się podczas tego weekendu w Planicy. Jestem bardzo szczęśliwy, ale i wdzięczny wielu ludziom, którzy mi pomogli w osiągnięciu tego wszystkiego. Jest to moja wspaniała żona, Ewa, która cały czas mnie wspiera, dodaje sił i obdarza mnie dużą wyrozumiałością w tym, co robię. Ogromne podziękowania dla całej mojej rodziny, ale też wielkie słowa uznania i gratulacje dla całego sztabu szkoleniowego. Dla wszystkich ludzi, którzy są ze mną, a których kamera nie obejmuje. Bez nich nigdy nie znalazłbym się w miejscu, w którym jestem. Słowa uznania też dla was, ekipy Skijumping.pl, za wytrwałość. Nie wiem, jak wy jeździcie za nami po całym świecie, nawet do Japonii…

- Kibicom również dziękuję za ich wsparcie, ciepłe słowa, a przede wszystkim dużo dobrej energii, którą dają zwłaszcza wtedy, kiedy najbardziej jej potrzebujemy. Dziękuję też moim sponsorom. Firmie Atlas i Eurosport. Tej pierwszej za to, że cztery lata temu obdarzyła mnie dużym zaufaniem i po tym okresie udało mi się spłacić to, co zaciągnąłem. Jest to wsparcie, które pozwala mi się dalej rozwijać. Mógłbym dziękować bez końca wszystkim, którzy są ze mną, ale nie mamy tyle czasu.

- Cieszę się, że sezon dobiegł końca, ponieważ teraz będę miał czas dla najbliższych. W końcu będę mógł odpocząć i nie myśleć o tym, co będę robił jutro. Z drugiej strony, jestem w takiej dyspozycji, że chciałoby się polatać…

- Miałem ogromną ochotę na nowy rekord życiowy. Co skok, kiedy wychodziłem z progu, mówiłem w myślach "teraz się uda, teraz będzie, byle dociągnąć do tej linii…", ale już na dwie ostatnie próby odpuściłem. Uznałem, że nie ma sensu żyłować za wszelką cenę, lecz trzeba ładnie ten konkurs skończyć. Tak też zrobiłem. Chciałem tutaj skakać dobrze, równo i stabilnie. W moim przypadku, to największy sukces, że potrafiłem utrzymać wysoką dyspozycję od początku do samego końca.

Czy po takim sezonie jest miejsce na jakiegokolwiek typu niedosyt? – Owszem. Zawsze jest coś, co można zrobić lepiej. Wciąż mogę osiągnąć coś, czego nie osiągnąłem do tej pory. Nadal mam poczucie, że mogę się rozwijać, a moje skoki mogą być jeszcze ładniejsze i dłuższe. Dlatego dalej będę sobie pracował z taką wiarą i chęcią robienia tego, co robić uwielbiam. A jak będzie? Czas pokaże.

- Nie żałuję klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w lotach narciarskich. Stanąłem na podium, po raz drugi z rzędu, więc jest to duży sukces. To pokazuje, że w tej kwestii cały czas dokonuję progresu. Mała Kryształowa Kula nie uciekła mi tutaj, bo podczas konkursu w Bad Mitterndorf miałem największy kryzys tej zimy, ale miałem do niego prawo. Jest zatem coś, do czego nadal można dążyć.

- Motywacji mi nie brakuje. Zawodnik może kierować się różnymi kwestiami. Dla jednych są to trofea, dla innych wygranie zawodów, pieniądze czy bycie sławnym. Ja kieruję się w skokach tym, aby robić to dobrze i czerpać z tego radość. Dopóki starczy mi sił, dopóki będę robił to na dobrym poziomie i będzie dawać mi to satysfakcję, dopóty będę skakał na nartach.

- Najpierw muszę uregulować wszystkie sprawy prywatne, które namnożyły się przez zimę, a następnie, już za kilka dni, czeka nas odpoczynek przy okazji Wielkanocy. Będzie można odnowić się duchowo, a następnie powrót do treningów, więc dużo czasu nie ma. Ważne, że będziemy kontynuować współpracę ze Stefanem Horngacherem. Dla mnie to kluczowa sprawa. Czuję, że mogę zrobić więcej. Czy tak będzie? Nie wiem, ale będę ku temu pracował.

Korespondencja z Planicy, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela