Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: Zaproponowałem Red Bullowi trzech Polaków

W Szczyrku podczas zgrupowania polskich kadr narodowych w skokach narciarskich obecny był też ich dyrektor - Adam Małysz. Z wiślaninem, który był jednym z uczestników 51. Kongresu Międzynarodowej Federacji Narciarskiej w Costa Novarino, porozmawialiśmy o najważniejszych ustaleniach FIS dotyczących naszego kraju, a także zapytaliśmy o genezę wstąpienia Tomasza Pilcha do programu Red Bulla.


Jedna z adnotacji oficjalnych kalendarzy FIS na Letnie Grand Prix 2018 dotyczyła skoczni narciarskiej im. Adama Małysza w Wiśle-Malince. Mówi ona, iż konieczne do przeprowadzenia inauguracji cyklu na igelicie jest zamontowanie parawanów przeciwwietrznych. Jak włodarze FIS argumentowali taką decyzję? - Ze strony Waltera Hofera padło pytanie o siatki chroniące skocznię przed wiatrem. Kiedy odpowiedziałem, że na stałe takich nie ma, wówczas Austriak orzekł, iż w takim razie FIS przenosi start sezonu letniego do Hinterzarten. Trochę zszokowała mnie taka deklaracja. Poprosiłem prezesa PZN, Apoloniusz Tajnera, aby wytłumaczył włodarzom FIS, iż zamierzamy przetestować tymczasowe siatki podczas Grand Prix.

- Podjęliśmy już rozmowy z firmą Alpina w tej sprawie. Pod koniec maja jej przedstawiciele mają przyjechać do Wisły, żeby sprawdzić jak postawić tymczasową konstrukcją. Ciężko kupować kota w worku. Musimy przetestować tego typu sprzęt, aby miało to ręce i nogi. Można bezmyślnie wydać duże pieniądze na siatki, które nie będą spełniały funkcji, więc ostrożnie podchodzimy do tej kwestii. Mamy gwarancję, iż podczas Grand Prix siatki będą, a później podejmiemy decyzję. Opcją jest inwestycja w trwałą konstrukcję lub korzystanie z tymczasowego systemu. Tę drugą stosuje wiele obiektów. Jest tak m.in. w Garmisch-Partenkirchen czy Klingenthal.

Wielokrotnie mówiono, iż przeciwwskazaniem do budowy trybun okalających zeskok w Wiśle jest niestabilny grunt. Czy nie będzie to przeszkoda w sprawie parawanów? - Siatki będą przede wszystkim na górze, a więc na wysokości rozbiegu i buli. Myślę, że nie będzie kłopotu. Tym bardziej, że przenośne nie potrzebują żadnych zezwoleń. Są one montowane na słupach, które nie potrzebują dużej ingerencji w podłoże. Znajdują się tam specjalne szpile, które lekko wbija się w grunt. Całość roboty wykonują tutaj odciągi w górę słupów.

Wiosną pojawiła się informacja, że Wisła i Zakopane zorganizują w sezonie 2018/2019 zawody Letniego Grand Prix oraz Pucharu Świata Pań. Dlaczego pomysł nie znalazł odzwierciedlenia w kalendarzach FIS? - Dostaliśmy wstępne pytanie z FIS-u i prezes odpowiedział, że jesteśmy gotowi do przeprowadzenia tych konkursów. Widocznie członkowie FIS uznali, że nie jest to konieczne. Tendencja w szeregach FIS jest taka, aby w kalendarzu zawodów kobiet znajdowała się większa liczba dużych skoczni, aby ich zawody odbywały się w tych samych miejscach i dniach, co mężczyzn. My, a także Austriacy, byliśmy przeciwni temu. Nie mamy jeszcze dziewczynek na takim poziomie, aby mogły rywalizować na dużych skoczniach. Dla nas było to niekorzystne, ale przegłosowano, iż od teraz komisja kalendarzowa FIS będzie ustalała rozmiary skoczni u pań, które dotąd ograniczały przepisy.

Kliknij, aby zobaczyć oficjalne kalendarze FIS na sezon 2018/2019 >>>

Wybór Planicy na organizatora Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym 2023 to słuszny wybór? - Bardzo słuszny! Byłem nieco zaskoczony, bo znając norweskie realia i możliwości, wydawało się, że Trondheim ma duże szanse, ale osobiście trzymałem kciuki za Słoweńców.

Kliknij, aby zobaczyć komunikat o wyborze organizatora MŚ 2023 >>>

Jakie są kulisy nieudanej kandydatury Apoloniusz Tajnera do Rady FIS? - Uważam, że ciężko przebić się w tym gronie. Towarzystwo się tam znajdujące jest dość zamknięte i trzeba mieć mocne lobby, aby skutecznie ubiegać się o jakieś stanowisko. Prezes zbytnio się nie promował, więc tu można doszukiwać się jednej z przyczyn. Mimo wszystko, naprawdę niełatwo się tam dostać.

Kliknij, aby przeczytać o zmianach w przepisach FIS przed sezonem 2018/2019 >>>

Wiele osób snuje teorię o tym, iż w pozyskaniu potężnego sponsora przez Tomasza Pilcha nie bez znaczenia była osoba Adam Małysza, który prywatnie jest jego wujkiem. Jak takie słowa skomentuje czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli? - Też słyszałem komentarze, że "wujek załatwił". To krzywdząca opinia, bo nie jest to takie proste. Jestem taką osobą, która szuka Red Bullowi skoczków narciarskich. Zaproponowałem trzech Polaków, w których mogliby zainwestować, czyli wziąć pod swoje skrzydła, a następnie wybrać. Byli to Bartosz Czyż, Tomasz Pilch oraz Paweł Wąsek. Po minionym sezonie Red Bull podjął decyzję o zaproszeniu Tomka na dokładne badania do Austrii, które wypadły na tyle pomyślnie, iż podpisano umowę.

- Tomek nie wydaje się być przytłoczony podpisaniem kontraktu z tak dużym koncernem. Jest dumny, że może nosić ten kask czy czapkę. Ma to swoje plusy i minusy, ale tak jest zawsze przy okazji tego typu historii. Zobowiązania czy wymagania mogą zawodnika trochę dołować czy przygniatać, ale z drugiej strony jest pewność zabezpieczenia finansowego. Pozyskanie unikalnego i tak dużego sponsora powoduje też, że można poczuć się dowartościowanym. Kask w tych barwach nie jest "cięższy". Przeważa duma, że można pokazywać się w takich barwach na głowie.

Kliknij, aby przeczytać wypowiedź Tomasza Pilcha na temat współpracy z Red Bullem >>>

Korespondencja ze Szczyrku, Dominik Formela