Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Dawid Kubacki ocenia inaugurację Grand Prix

Do pełni szczęścia polskich kibiców zabrakło 0,2 pkt. To właśnie tyle dzieliło Dawida Kubackiego od wskoczenia na podium niedzielnego konkursu rangi Letniego Grand Prix w Wiśle. Triumfator minionej edycji tego cyklu w seriach ocenianych uzyskał kolejno 126 oraz 127,5 metra.


- Walczyłem do końca i nie mam sobie niczego do zarzucenia po tych zawodach. Podium przegrałem o włos, ale taki jest sport. Jestem zadowolony ze swojego występu, a także z wyników uzyskanych przez członków obu kadr. Dziewięciu Polaków w drugiej serii to osiągnięcie godne podkreślenia. Ja czuję się usatysfakcjonowany, gdyż nie spodziewałem się tutaj walki o najwyższe cele. Przed nami dalsza praca.

- Trener zwraca aktualnie uwagę na wszystko. Skok, aby był dobry, musi być taki całościowo. W każdym elemencie można coś poprawić i wyćwiczyć. Skoro lądowanie wygląda dobrze, lecz jest oceniany przez sędziów na 19, a nie 20, jest co poprawić. Podobnie w uzyskiwanych metrach czy prędkościach. Wszystko podlega pracy. Gdybyśmy bazowali na tym, co było wypracowane, stalibyśmy w miejscu. Chodzi o to, aby przesuwać się do przodu i próbować pokonać resztę świata. Zimą wszystko będzie możliwe. Chcemy, aby było tak samo dobrze albo jeszcze lepiej. Tyczy się to wszystkich grup szkoleniowych.

- Z innymi kadrami współpracujemy głównie na wspólnych obozach. Każdy ma otwartą drogę do uzyskania od nas porady, gdyby takiej potrzebował. W kadrze A też są normalni ludzie i też chcemy to pokazywać. Najlepszą formą motywowania zawodników z niższych kadr jest pokazywani im jak najlepszych wyników, do których również mogą dążyć.

Kilka lat temu to trener Maciej Maciusiak wyciągnął z kryzysu Dawida Kubackiego, kiedy ten trafił do kadry B. Czy to odpowiednia osoba do pracy z zapleczem kadry A? - Miałem okazję pracować z Maćkiem i wiem, że sporo potrafi zmienić na lepsze. Szansa rozwoju jest, ale wszystko zależy od ciężkiej pracy. Sam przez to przechodziłem. Zaufałem trenerowi i realizowałem to, czego ode mnie wymagał. Efekty pojawiły się w miarę szybko, więc każdy sportowiec ciężką pracą może zasłużyć sobie na miejsce w reprezentacji na dane zawody. Tak jak oni pracują, tak i my musimy pracować, aby się nie dać dogonić.

Czy siatki na wysokości buli zdały egzamin? - Z pewnością sprawdziłyby się, gdyby pojawił się boczny wiatr. Taki ma tutaj czasem miejsce. W przypadku tego weekendu, kiedy nie wiało mocno, nie pomogły, ale i nie przeszkodziły. Mogłyby tutaj zawitać na stałe, jako dodatkowy element bezpieczeństwa. To właśnie boczny wiatr jest najbardziej niebezpieczny w trakcie konkursu. Jedynym problemem była utrudniona widoczność szkoleniowców w gnieździe trenerskim.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela