Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła komentuje pierwszy w karierze triumf w LGP

Piotr Żyła premierowy etap Letniego Grand Prix 2018 podsumował w możliwie najlepszy sposób. 31-letni Polak po raz pierwszy w karierze wygrał zawody najwyższej rangi na igelicie. Podobnie jak w przypadku jedynego zwycięstwa w Pucharze Świata, tak i latem na najwyższym stopniu podium stanął w towarzystwie innego skoczka. W szwajcarskim Einsiedeln był to Kamil Stoch.


- Zwycięstwo nigdy nie przychodzi łatwo. Zawsze trzeba włożyć w to dużo pracy. Dziś udało się tego dokonać ex aequo z Kamilem. Moje sobotnie skoki były w porządku, ale pozostaje niedosyt. W pierwszej serii trochę mi "przeleciało", a w drugiej "urwało" na progu. Chyba pojawiło się nieco napięcia przed drugą rundą, ale udało się z tego fajnie ulecieć. Te skoki nie były złe. Są bardzo dobre, ale zawsze można zrobić coś lepiej - uważa medalista Mistrzostw Świata w Lahti na dużej skoczni.

Piotr Żyła może pochwalić się nietypową statystyką. Zarówno w Pucharze Świata, jak i Letnim Grand Prix, odniósł po jednym zwycięstwie. Oba ex aequo. Jak sam zawodnik komentuje ten fakt? - Oj nie wiem… Po prostu trzeba skakać i robić swoje. W Oslo, sporo lat temu, udało się wygrać z Gregorem, a teraz wspólnie z Kamilem. Przed zawodami trudno byłoby wymierzyć, aby uplasować się ex aequo na jednej pozycji. Po zawodach łatwiej się o tym mówi.

Jaka była reakcja na biało-czerwoną czołówkę na półmetku konkursu? - Pierwsza seria zawodów przerodziła się w istne Mistrzostwa Polski w Einsiedeln. Szkoda, że tak się nie skończyło, ale nie mamy na co narzekać, bo skończyło się pozytywnie. Szczerze mówiąc, liczyłem na dobre starty. Spodziewałem się, że stać mnie na to, aby wskoczyć na podium. Ostatecznie, udało się to dwa razy.

Co triumfator szwajcarskich zmagań sądzi o rezygnacji kadry A z wyjazdu do Francji i potencjalnej możliwości startu we wrześniowych zawodach w rumuńskim Rasnovie? - Odpuszczenie Courchevel? Nie ingeruję w decyzję trenera. Gdybyśmy jechali, wówczas bym walczył, ale nie jedziemy, więc będziemy trenować na siłowni w Polsce. W Rumunii nigdy nie byłem i fajnie byłoby się tam przejechać, ale jak mówiłem, nie zależy to od nas, skoczków. My wykonujemy plan trenera, który funkcjonuje należycie.

- Jest we mnie dużo więcej pewności siebie, ponieważ więcej pracuję nad sobą. Jak widać, przynosi to dość dobre efekty. Ostatnimi czasy jest we mnie dużo spokoju. Do tego sporo grywam na gitarze…

Korespondencja z Einsiedeln, Dominik Formela