Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Maciusiak komentuje występ kadry B w Courchevel

Kadra narodowa B nieudanie zastąpiła ekipę Stefana Horngachera przy okazji Letniego Grand Prix w Courchevel. Trzech z sześciu podopiecznych Macieja Maciusiaka doznało w sobotę dyskwalifikacji, a do rundy finałowej awansował tylko Przemysław Kantyka. Jak uważa szkoleniowiec zaplecza kadry A, jest to zimny, acz przydatny, prysznic w procesie przygotowań do sezonu zimowego.


- Trzy dyskwalifikacje nie zdarzają się często. Kombinezony są sprawdzane przez nas przed zawodami. Podczas minionego zgrupowania, kiedy byliśmy w Innsbrucku, moi zawodnicy również ćwiczyli stawanie do pomiaru sprzętu. Były to te same stroje, w których chłopacy rywalizują od początku tego sezonu letniego. Do tej pory w nich startowali i wszystko było w porządku, więc ciężko to wytłumaczyć.

Miran Tepes, który pełnił rolę kontrolera sprzętu, był drobiazgowy, a może to reprezentanci Polski popełniali błędy przy pomiarze? - Być może jedno i drugie. Trudno o racjonalny komentarz. Bartosza Czyża i Tomasza Pilcha zdyskwalifikowano na górze skoczni, choć obaj ćwiczyli to z Radkiem Żidkiem z naszego sztabu. Tego typu próby odbywają się w każdej wolnej chwili. Niestety, ale z relacji chłopaków wynika, że kontrola była przeprowadzana w drobiazgowy sposób. Do pomiaru trzeba było przystąpić po pokonaniu sześciu-siedmiu schodków rozbiegu bez jakiejkolwiek poprawki sprzętu.

- Paradoks polega na tym, że mowa o kombinezonach, które były odpowiednie przy okazji Letniego Pucharu Kontynentalnego w Kranju i Letniego Grand Prix w Wiśle. Nie umiem tego sensownie wytłumaczyć. Troszkę to dziwne, że w zasadzie każdego z naszych chłopaków brano do kontroli. Nawet Przemysław Kantyka był sprawdzany po pierwszym skoku, kiedy wszystko było należycie, a w drugiej został już ukarany. Takie są przepisy i musimy się do nich dostosować. Raz jeszcze przyjrzymy się tym kombinezonom.

- Zawody były słabe w naszym wykonaniu. Przyjechaliśmy tutaj z marszu, a priorytetem jest realizacja rozpisanego planu treningowego. Najważniejsze letnie starty jeszcze przed nami. Zawodnicy prezentowali podobne skok do tych, które oddawali podczas czwartkowego treningu w Courchevel. Od samego początku najlepiej skakał Przemysław Kantyka. Gorzej w dniu zawodów spisywał się Tomasz Pilch, choć w samym konkursie skoku nie oddał. Aleksander Zniszczoł wypadł średnio, bo było go stać na więcej. Tak się potoczyła ta rywalizacja, która nie należała do najłatwiejszych. Rano panowały zupełnie inne warunki, niż wieczorem. Mimo wszystko, chłopaków stać było na punkty.

- Kolejnym przystankiem kadry B będzie Pucharu Beskidów w ramach Letniego Pucharu Kontynentalnego. W niedzielę ekipa wraca do Polski i rozpoczynamy przygotowania do tego wydarzenia. Wyniki we Francji nie są powodem do niepokoju, bo przygotowujemy się do zimy. Tutaj troszkę dostaliśmy po d*pie, ale taki prysznic się nam przyda. Zawodnicy nie są załamani, bo wiedzą, na jakim etapie treningu są aktualnie. Nie wyciągniemy żadnych konsekwencji wobec nich, jedynie posprawdzamy dokładniej kombinezony.

Kiedy do zajęć z grupą powróci Klemens Murańka, który tego lata przeszedł kolejny zabieg oka? – Klemens czeka na soczewki ze Stanów Zjednoczonych. Trudno oszacować, ale za około dwa tygodnie powinien wznowić trening.

Korespondencja z Courchevel, Dominik Formela