Strona główna • Inne

W Kazachstanie powstaną kolejne skocznie?

Choć kazachscy skoczkowie narciarscy z roku na rok sportowo tracą coraz więcej do światowej czołówki, budowlany "boom" wokół tego sportu nie ustaje. Po oddaniu do użytku dwóch nowoczesnych kompleksów skoczni w Ałmatach i Szczuczyńsku, w kraju tym pojawiły się plany powstania kolejnych obiektów.


Od dawna największą udręką kazachskich skoków narciarskich jest brak odpowiedniej infrastruktury dla szkolenia dzieci i młodzieży. Po otwarciu obiektów w Szczuczyńsku kwestię tę podkreślał kazachski szkoleniowiec, Pawieł Wasiljew. - Skoczkowie nie mogą od razu skakać na dużych obiektach, najpierw muszą przygotowywać się na mniejszych skoczniach! - grzmiał trener.

Bolączka ta uwidoczniła się szczególnie po oddaniu do użytku kompleksu skoczni Gornyj Gigant w Ałmatach w 2010 roku. Wówczas to, po latach, Kazachowie doczekali się nowoczesnych obiektów, na których mogłaby ćwiczyć ich reprezentacja, skazana wcześniej na powtarzającą się co roku wielomiesięczną tułaczkę po Europie.

Niestety, długo wyczekiwana inwestycja w praktyce okazała się mocno problematyczna, o czym informowaliśmy w maju. Skocznie K-125 i K-95 wybudowano bowiem w miejscu, w którym pokrywa śnieżna utrzymuje się co najwyżej przez dwa miesiące w roku, a to i tak optymistyczna wersja. W sezonie zimowym 2017/2018 udało się je przygotować do skakania na okres zaledwie... sześciu dni. Oznacza to więc, że efektywnie korzystać z nich można właściwie tylko w sezonie letnim, a zimę kazachscy skoczkowie i tak muszą spędzać na ciągłych wyjazdach zagranicznych. Ten problem nieco może rozwiązać otwarty kilka tygodni temu kompleks w Szczuczyńsku, gdzie panuje dużo korzystniejszy dla sportów zimowych klimat, a śnieg nie jest aż tak deficytowym "towarem". Obiekty nad jeziorem Burabaj mają jednak inny feler – ich położenie sprawia, że narażone są na bardzo silny wiatr, który może znacząco utrudniać bezpieczne skakanie.

Jeszcze większą przeszkodą w Ałmatach był fakt, iż skocznie, budowane z okazji Zimowych Igrzysk Azjatyckich 2011, pozbawione były bazy dla szkolenia dzieci i młodzieży. Dopiero we wrześniu 2013 roku, a więc trzy lata po powstaniu większych skoczni, kompleks Gornyj Gigant wzbogacił się o trzy mniejsze (K-20, K-40 i K-60), kluczowe w procesie szkolenia. Choć okazały się one przysłowiowym "strzałem w dziesiątkę" (dzięki nim Kazachowie posiadają już około 120 sportowców trenujących skoki narciarskie), opóźnienie w ich powstaniu sprawiło, że w reprezentacji tego kraju powstała dziura pokoleniowa. Jedynym łącznikiem między starszymi zawodnikami urodzonymi w latach 80. (Aleksiej Korolew i Konstantin Sokolenko – 1987, Marat Żaparow – 1985) a młodym pokoleniem urodzonym na przełomie wieków (najstarsi – Nikita Diewiatkin i Siergiej Tkaczenko – 1999), jest Sabirżan Muminow (urodzony w 1994). Efekty tego widzimy już od kilku sezonów. Weteranów, którzy nie są już w stanie nawiązać walki w zawodach międzynarodowych, zwyczajnie nie ma kto zastąpić, bo zawodnicy mający możliwość treningów na nowych obiektach w kompleksie Gornyj Gigant są jeszcze zbyt młodzi, by móc rywalizować na tym poziomie. Brak "świeżej krwi" z kolei od razu przekłada się na fatalne rezultaty osiągane przez Kazachów w ostatnich sezonach.

Co ciekawe, zdecydowana większość obecnej reprezentacji Kazachstanu w skokach narciarskich nie pochodzi wcale z Ałmatów, a z oddalonej o około 1200 km na północny-wschód miejscowości Ridder. Ten 50-tysięczny ośrodek, do 2002 roku noszący nazwę Leninogorsk, położony jest kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Rosją. W przeszłości posiadał on dwie skocznie narciarskie – K-50 i K-30, położone na wzgórzu Sokolok. Większy obiekt został wyburzony w 2006 roku, a mniejszy do dzisiaj zachował wyłącznie zardzewiałą konstrukcję wieży najazdowej. Mimo braku skoczni, w mieście funkcjonuje tzw. szkoła rezerw olimpijskich (będąca w założeniu czymś podobnym do działających w Polsce szkół mistrzostwa sportowego), przygotowująca przyszłych skoczków narciarskich.

Choć miejscowi trenerzy od wielu lat postulują budowę nowych skoczni, które umożliwiłyby im efektywniejsze szkolenie dzieci i młodzieży, apele te długo pozostawały bez odpowiedzi. Wobec pasywnej postawy polityków, lokalna społeczność na własną rękę, chałupniczą metodą, przygotowała dwie niewielkie skocznie pokryte mocno wysłużonym igelitem, aby umożliwić młodym adeptom skoków choćby namiastkę bazy treningowej. To jednak nie wystarcza – skoczkowie z Ridderu regularnie muszą udawać się w długie podróże do Ałmatów, żeby trenować na tamtejszych skoczniach. Czasochłonne i kosztowne rozwiązanie z pewnością nie pomaga im w rozwoju.

W maju zeszłego roku zaczęto czynić pierwsze kroki ku zmianie tej sytuacji. Wówczas to przeprowadzono inspekcję dawnych skoczni K-50 i K-30, rozważając możliwość ich renowacji. Obie jednak nie nadają się do jakiegokolwiek wykorzystania – z większej pozostały tylko uszkodzone fundamenty, a z mniejszej zardzewiała konstrukcja wieży najazdowej, która nie posiada fundamentów.

Ostatecznie podjęto decyzję o budowie nowej skoczni K-40. W lipcu br. zakończył się rozpisany przez tamtejszy urząd miasta przetarg na wykonanie dokumentacji budowy kompleksu sportowego na wzgórzu Sokolok. Za sumę niespełna 15 milionów teng (ok. 150 tysięcy złotych) zwycięzca ma do końca 2018 roku przygotować projekt nowej konstrukcji, wraz z całą wymaganą dokumentacją. Nowy kompleks, oprócz samej skoczni, ma też zawierać stanowiska dla trenerów, wieżę sędziowską, trybuny na 300 do 500 miejsc, parking na 50 samochodów, a także całe zaplecze sanitarno-użytkowe z szatniami, natryskami, świetlicą, czy pomieszczeniami na sprzęt sportowy. Budowa ma z kolei ruszyć w przyszłym roku.

Ridder to jednak nie jedyne miejsce w Kazachstanie, które myśli o młodych adeptach skoków. Po sfinalizowaniu wieloletniej budowy spektakularnych skoczni w Szczuczyńsku (na większej z nich można uzyskiwać nawet ponad 150 metrów!) lokalni działacze nie zamierzają się zatrzymać i mają już gotowy plan rozbudowy tamtejszego Krajowego Centrum Narciarstwa (oprócz skoczni obejmuje on także m.in. trasy narciarsko-biathlonowe, na których w najbliższy weekend odbędą się pierwsze w historii kompleksu zawody nartorolkowe wpisane do kalendarza FIS). W kolejnych latach Szczuczyńsk ma wzbogacić się o cztery mniejsze skocznie przeznaczone do szkolenia dzieci i młodzieży (K-10, K-20, K-40 i K-65). Mają one zostać wybudowane tuż obok dwóch największych skoczni. Plan zawiera też powstanie internatu sportowego na 300 miejsc oraz hotel na 500 miejsc.